Wczorajszy dzień, tak jak pisałam w poprzednim poście, skusił mnie pięknym słońcem do wyjścia na małą sesję powiedzmy plenerową. A że zielona suknia kojarzy mi się z ubiorami do konnej jazdy, postanowiłam zrobić zdjęcia adekwatne do tego skojarzenia. No to zabrałam ferajnę i wyszłam. I już przy pierwszej próbie ustawienia lalek (tudzież rumaka - w tej roli Dallas UE 1981 w pożyczonym rzędzie) zaczęłam żałować owej decyzji. Bo miało być jak na zdjęciu wyżej, a było głównie tak:
The day yesterday, as I wrote in my last post, tempted me with the beautiful sun to go out for a little open air session. And because the green gown looks for me like one of the riding outfits I decided to take photos suitable for this idea. So I took my dolls ad went out. And it was the very first attempt of setting them (and the palfrey - in this role Dallas UE 1981 in a borrowed bridle and saddle) when I started to regret my decision. It should be like on the picture above but mostly it looked like this:
Wiatr był porywisty i nieustępliwy. Oczywiście Liv w międzyczasie zgubiła kolczyk, ale zorientowałam się dopiero w domu. I zmarnowałam pół godziny na szukanie go. Brakowało tylko trąby powietrznej... Ostatecznie to ja się poddałam i udało mi się niestety zrobić dosłownie kilka zdjęć, które nadają się do publikacji.
The wind was gusty and relentless. Of course in the meantime Liv lost her earring but I noticed that at home. Then I wasted half an hour to find it. Whirlwind - only that was missing... Finally it was me who gave up ad I managed to take only few photos which are good enough to show.
A tu już suknia sama w sobie. Pokażę Wam ją na dwóch modelkach. Pierwotnie skroiłam ją na Barbie.
And here we are with the dress itself. I will show you this outfit on two models. Originally I made it for Barbie.
Później postanowiłam odziać w nią Liv, aby i ona wzięła udział w świątecznym projekcie.
Jak tylko Livka do mnie trafiła coś mi w niej nie pasowało. Zdecydowałam się na zmycie szminki. I od razu zrobiło się lepiej. Później zrobiłam małe przemalowanie i już pokazuję Wam efekt. :)
Jak tylko Livka do mnie trafiła coś mi w niej nie pasowało. Zdecydowałam się na zmycie szminki. I od razu zrobiło się lepiej. Później zrobiłam małe przemalowanie i już pokazuję Wam efekt. :)
Then I decided to dress Liv in this gown which allowed her to take part in my Christmas project.
I didn't like "something" in Liv's apperance when she arrived. I decided to remove the lipstick. And it was better already. After that I painted her a little bit and here I show you the effect. :)
I didn't like "something" in Liv's apperance when she arrived. I decided to remove the lipstick. And it was better already. After that I painted her a little bit and here I show you the effect. :)
Sesja z przejściami...że też ja nie robię fotek, gdy wiatr ustawia lalki po swojemu😉
OdpowiedzUsuńSuknia śliczna!
Dziękuję! :) Wietrznych sesji nie polecam! ;)
UsuńZabawne te zdjęcia po upadku, ale muszę Ci powiedzieć, że moje lalki nie potrzebują wiatru, żeby tak się obalić i to w zaciszu domowym:)). Suknia, w ogóle cała kreacja oczywiście przepiękna i perfekcyjna!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! :) Tylko w zaciszu domowym można to skomentować odpowiednio (chyba, że dzieci słuchają - to nie). A na zewnątrz już gorzej. Mieliby sąsiedzi używanie słysząc moje ozdobniki odnośnie sytuacji. ;)
UsuńLivka jest nieustraszoną amazonką, nawet wiatr i upadek nie zepsują jej humoru. :) Ciekawe czy poskutkowałoby owinięcie kopyt jakimś grubym drutem i wpuszczenie drugiego końca w ziemię...
OdpowiedzUsuńA suknia jak zwykle bajeczna! Śliczny odcień zieleni i jeszcze ten zawadiacki kapelusz - można godzinami podziwiać.
Dziękuję! I mi ten odcień się niebywale podoba. :)
UsuńPomysł z "uziemieniem" jest bardzo interesujący. Muszę coś pomyśleć...
kocham zielone kreacje! cudna Amazonka, CUDNA!!!
OdpowiedzUsuńzielonookie modelka w takiej sukniach - smakowita!!!
aż muszę wyciągnąć swoją livkę, ciut już zapomnianą...
Dziękuję bardzo! I mnie ten kolor zachwyca. :) Czekam zatem na Livkę na Twoim blogu. :)
UsuńThe outfit is beautiful and I love the hat! For dolls you can make a doll stand to plant in the grass, (same as a Kaiser stand but without the base) but for horses it's not easy! Nana's idea is great, with the wire!
OdpowiedzUsuńThe few photos that went well are awesome :-).
Thank you! :) Both for the comment and tips. I will definetly think about that and try. :)
UsuńCóż więcej mogę, tylko WIELKIE ŁAŁ - przepiękna całość z niesamowitymi detalami :D :D :D
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo! :)
UsuńObie panny wyglądają w tej kreacji niezwykle wytwornie. Choć Livka dużo ładniej daje się upozować. Wiatr niestety rządzi i często rezygnuję z plenerów, bo mnie wkurza ciągłe ustawianie przewróconych elementów. Jednak czasem warto się pomęczyć dla takich efektów. Pomysł Nany Arimy jest bardzo dobry, ja czasem mocuję lalkę wkładając pod suknię patyk do szaszłyków. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! :) I za radę również - kolejna przydatna podpowiedź. Ja jakoś w tej mojej irytacji nie mogłam wpaść na nic konstruktywnego. ;) Ale przy następnej sesji wykorzystam Wasze podpowiedzi!
UsuńOj tak - lalki i wiatr to fatalna kombinacja. O ile z mniejszymi można zaryzykować, o tyle moich wielkoludów nigdy nie wyciągam na zewnątrz, gdy wieje, już raz jedna wykonała mi piękny pad na paszczę, a ja przeżyłam coś na kształt minizawału, nim się przekonałam, że ani nos się jej nie ukruszył, ani makijaż nie porysował. U Ciebie jednak efekty są świetne, mimo nieprzyjaznych warunków! No a suknia jest przecudna...
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję! :) Jak czytam Twoją historię, to się wcale nie dziwię palpitacji serca... Masz wspaniałe lalki, też bym przeżywała takie wypadki na Twoim miejscu!
UsuńLivki są super, a suknia wygląda jakby była dla niej po prostu stworzona. Wiatr jest niestety wrogiem sesji lakowych. Ale jakby nie brał super zdjęcia wyszły :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :) Ja się do Livki dopiero przekonuje. Sama w sobie jest super, ale jak postawię ją przy barbioszkach, to mnie z lekka irytuje jej wielkogłowie... ;)
Usuń