poniedziałek, 29 maja 2023

Barbie Totally Hair 2022 Daya


Tak jakoś wyszło, że mam już trzy z czterech panien wydanych w serii Totally Hair z poprzedniego roku. Pierwsza była Kira, druga Daya - o niej jest dzisiejszy post, a trzecia Olivia. Brakuje jeszcze Millie. I pewnie dołączy, bo to u mnie rzadkość, żeby na półce stała cała seria, a tu zadanie jest nieco ułatwione. Lalek jest tylko cztery, a w dodatku często pojawiają się w okazyjnych cenach. ;)

Somehow it turned out that I already have three of the four girls released in the Totally Hair series from last year. The first was Kira, the second was Daya - today's post is about her, and the third was Olivia. Millie is still missing. But she will probably join, because it's rare for me to have the whole series on the shelf, and here the task is a bit easier. There are only four dolls, and in addition they often appear at bargain prices. ;)


W przypadku tej Totalki nie wiem, co autor miał na myśli... Ratuje ją przepiękny kolor włosów i mold Daya. I tyle. Fabryczna fryzura - błagam, coś strasznego. Patrząc na promocyjne zdjęcia nie do końca wiedziałam, co tak okropnie razi mnie w widoku tej lalki, ale po wyjęciu z pudła od razu załapałam. Kolczyki. Koszmarne kolczyki... I makijaż. O ile Kira ma ślicznie, delikatnie pomalowane oczy, a Olivia w miarę znośnie - u trzeciej panny ten cień do powiek to porażka.

In the case of this Totally girl, I don't know what the author had in mind... What saves her is the beautiful hair color and Daya's head mold. That's what. Factory hairstyle - please, something terrible. Looking at the promotional photos, I didn't quite know what was so repulsive to me about this doll, but after taking her out of the box, I immediately got it. Earrings. Horrible earrings... and makeup. While Kira's eyes are beautifully, delicately painted, and Olivia's eyes are quite tolerable - in the case of the third girl, this eye shadow is a failure.


Pomimo tego, że repaint nie jest moją mocną stroną (nawet nie średnio mocno), nie mogłam zdzierżyć tych oczu. Wymazałam cień do powiek, zmieniłam go na złoty. Przemalowałam kolor tęczówek. I do tego momentu szło nawet przyzwoicie, ale malowanie rzęs mnie przerosło. Wyszły krzywe i grube, ale mimo to drażnią mnie mniej, niż oryginalny makijaż. Zresztą najgorzej wyglądają w sztucznym oświetleniu, na zdjęciach plenerowych w miarę się to gubi. xD

Panna dostała ciało made to move (yellow top, DHL83), nową fryzurę i manicure. Kolczyki nadal nie są takie, jakbym chciała, ale muszę jakoś pomniejszyć te wielkie dziury w uszach, bo wszystko inne z nich wypada. Może macie jakieś sprawdzone sposoby na takie "operacje plastyczne"?

Despite the fact that repaint is not my strong point (not even medium strength), I couldn't stand those eyes. I erased the eyeshadow, changed it to gold. I repainted the color of the irises. And up to that point it was quite decent work, but painting eyelashes exceeded me. They came out crooked and thick, but still they irritate me less than the original makeup. Anyway, they look the worst in artificial lighting, in outdoor photos it is not so visible. xD

Girl got a made to move body  (yellow top, DHL83), a new hairstyle and manicure. The earrings are still not what I want them to be, but I have to somehow make those huge holes in her ears smaller because everything else is falling out. Do you have any tried and true methods of this kind of "plastic surgery"?


Z przyjazdem tej panny (a było to  marcu...) zbiegło mi się zamówienie na komplet chust ombre w skali 1/6 oraz ludzkiej. Klientka wybrała zarówno wzór, jak i kolory. Zobaczcie. Od razu było wiadomo, kto będzie musiał zaprezentować wersję mini. :)

The arrival of this lady (and it was on March...) coincided with the order for a set of ombre shawls in 1/6 and human scale. The client chose both the pattern and colors. Just see. It was immediately clear who would have to present the mini version. :)


Przy okazji szydełkowej roboty zrobiłam jeszcze takie zdjęcie.

I took another picture while crocheting.


Tak jak napisałam wyżej, Daya mieszka u mnie od marca i to nie jest jej debiut na blogu - brała udział w sesji "Podwodne królestwo". Po prostu idealnie pasowała mi do roli niebieskiej syreny. Ale tak naprawdę na pierwszą sesję wzięłam Dayę wcześniej, gdy tylko zakwitły niezapominajki. I dziś pokażę Wam właśnie te zdjęcia.

As I wrote above, Daya has been living with me since March and this is not her blog debut - she took part in the "Underwater Kingdom" session. She was just perfect for the role of the blue mermaid. But in fact, for the first photoshoot, I took Daya earlier, as soon as the forget-me-nots bloomed. And today I will show you these photos.







Zrobiłam jeszcze na pamiątkę zdjęcie z moją Mini Me i chustą w ludzkim rozmiarze. ;)

Chusty zrobiłam ze wzoru "Opera Akt II" od Yaga Yaga Handmade (Facebook, Instagram). Małą zrobiłam używając muliny i szydełka 1 mm. Dużą z motka Sweet Ombre nr 195 (bawełna 50%/akryl 50%, 3 nitki) z Dziergaczkowa. Robiłam ją szydełkiem 3 mm, poszło 1500 m (brałam motek z 1300 m z dodatkowymi 200 m ostatniego koloru), a ostatecznie domawiałam jeszcze ten neonowy róż, bo zabrakło go na ostatnie 4 rzędy bordiury. Oczywiście. ;)

I took a photo with my Mini Me and a human-size shawl too. ;)

I made the shawls from the pattern "Opera Akt II" from Yaga Yaga Handmade (Facebook, Instagram). I made a small one using embroidery thread and a 1 mm crochet hook. The big one I made of Sweet Ombre skein No. 195 (50% cotton/50% acrylic, 3 threads) from Dziergaczkowo. I crocheted it with a 3 mm crochet hook, it took 1500 m (I took a skein of 1300 m with an additional 200 m of the last color), and finally I had to order this neon pink, because there was not enough for the last 4 rows of the border. Of course. ;)


Kolory są cudowne, tak energetyczne i pozytywne. Pewnie sięgnę jeszcze kiedyś po to połączenie.

The colors are wonderful, so energetic and positive. I'll probably pick this up again sometime.


Pozdrawiam Was gorąco!

I greet you warmly!


 

12 komentarzy:

  1. Panna bardzo ciekawa. Ale chusty...to jest dopiero hit! Kolory wpasowują się idealnie w mój gust (nie od dziś wiadomo, że lubię wszystkie mocne, nasycone barwy).

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne kolory chust i jak pięknie współgrają z włosami lalki. Sama lalka w swym fabrycznym wydaniu nie zwróciłaby raczej mojej uwagi, ale poTwoich przeróbkach nagle stał się widoczny jej cały urok!

    OdpowiedzUsuń
  3. I like your photos. The beautiful shawls caught my attention.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po Twoich zabiegach panna wypiękniała nie do poznania! Rzęsom moim skromnym zdaniem niczego nie brakuje ;). Taaaak, przez tę fryzurę w sklepie nawet na tę lalkę nie spojrzałam, nienawidzę takich wielkich, włosowych kotletów na głowie, a tu taka niespodzianka! Gdybyś spadła na jakiś pomysł odnośnie pomniejszania dziur w uszach, zamieniam się w słuch - jedyne, co mi przyszło do tej pory do głowy, to posiłkowanie się glutem (masą tack-it)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Gdyby nie to, że najpierw kupiłam Kirę, która tak mi się spodobała, to o tej nawet bym nie pomyślała...
      Na razie też to moja jedyna metoda. Jeśli coś lepszego się znajdzie - dam znać.

      Usuń
  5. Aaa, nie napisałam jeszcze, jak mnie zachwyciły chusty! To naprawdę idealne połączenie kolorów (i nie chcę się nawet domyślać, ile czasu zajmuje stworzenie takiego cuda w wersji ludzkiej...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Trochę dłużej z tym schodzi. ;)

      Usuń
  6. Piękna dziewczyna, wiele zyskała po Twojej metamorfozie Asiu. Post kradną chusty, które są cudne. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze!

Thank you very much for your comments!