niedziela, 8 grudnia 2024

Zapraszam do Zielarni | Welcome to the Herbal Shop


Prawie skończyłam. Brakuje okna, potrzebuję co najmniej drugie tyle słoików na półkach, a na słoiki muszę zrobić odpowiednie etykietki. To zajmie jednak znów sporo czasu i postanowiłam, że nie jest absolutnie konieczne w tym momencie. Niemniej jednak wnętrze prezentuje się już całkiem nieźle i nadaje się do zdjęć. :)

Witajcie w Zielarni u Tove.

I'm almost done. The window is missing, I need at least twice as many jars on the shelves, and I need to make appropriate labels for the jars. This will take a lot of time again and I decided it's not absolutely necessary at this point. Nevertheless, the interior already looks quite good and is suitable for photos. :)

Welcome to Tove's Herbal Shop.


W poprzednim poście pokazałam początki prac nad Zielarnią. Kontynuację rozpoczęłam od regału. I tu okazało się, że należy chomikować wszystkie odcięte kawałki desek i patyczków. Trzeba. Koniecznie. ;) Jak się okazało, udało mi się dobrać z tych resztek odpowiednie kawałki na przegrody w półkach, wykorzystałam znaczną część skrawków, które zostały mi z prac stolarskich przy domu Margaret.

In the previous post I showed the beginnings of work on the Herbal Shop. I started the continuation with the shelf. And here it turned out that you should hoard all the cut pieces of boards and sticks. Absolutely. ;) As it turned out, I managed to choose the right pieces from these leftovers for partitions in the shelves, I used a significant part of the scraps that I had left from the carpentry work at Margaret's house.


Czekając aż klej złapie półki regału, kontynuowałam klejenie kamieni wyciętych z wytłoczek na jajka oraz myślałam nad resztą wyposażenia. Zrobiłam półkę pod oknem i przypomniałam sobie o pudełku-organizerze z bambusowego drewna, który kupiłam jakiś czas temu w znanej sieciówce. Nieraz pełnił rolę regału w moich tymczasowych dioramach, ale postanowiłam znów ułatwić sobie życie i zrobić z niego ladę. Ponieważ został polakierowany, a ja nie miałam najmniejszej ochoty zdrapywać tego lakieru, żeby pomalować go bejcą - postanowiłam okleić go z zewnątrz bukowymi listewkami.

While waiting for the glue to grip the parts of the shelf, I continued gluing the stones cut from egg cartons and thought about the rest of the equipment. I made a shelf under the window and remembered a bamboo wood organizer box that I bought some time ago in a well-known chain store. It often served as a shelf in my temporary dioramas, but I decided to make my life easier again and make a counter out of it. Since it was varnished and I didn't feel like scratching off the varnish to paint it with stain, I decided to cover it from the outside with beech laths.



A to przykład, jak odrobina lenistwa i niechęci do poziomicy pomogła mi wpaść na pomysł i jak radziłam sobie z trzymaniem odpowiednich kątów, pionu itd. przy robieniu przegród - przy użyciu drewnianego klocka. ;)

And this is an example of how a bit of laziness and aversion to a spirit level helped me come up with an idea and how I managed to keep the right angles, vertical direction, etc. when making partitions - using a wooden block. ;)


Prace murarskie szły nawet sprawni, zwłaszcza, że trochę pomogła mi Córa. 

The stone work went quite smoothly, especially since my Daughter helped me a little.


Dorobiłam jeszcze dwie półki obok okna. 

I added two more shelves next to the window.


Malowanie zaczęłam od mebli i elementów, które miały być tylko pociągnięte bejcą.

I started painting the furniture and elements that were only to be stained.


Koci inspektor oczywiście mi towarzyszył. ;) 

The cat inspector accompanied me, of course. ;)



Następnie pomalowałam boazerię. Chciałam, żeby była zielona, ale... Nie trafiłam z pierwszym kolorem. Zresztą tak samo jak przy malowaniu boazerii na poddaszu u Margaret.

Pewnie nie zauważyliście, ale zmieniłam podpórki pod półkami - przypomniałam sobie, że przecież mam pełno ozdobnych elementów (takich wycinanych laserem), których nie wykorzystałam w dużym domu.

Then I painted the panelling. I wanted it to be green, but... I didn't get the first color right. Just like when I painted the panelling in Margaret's attic.

You probably haven't noticed, but I changed the supports under the shelves - I remembered that I have a lot of decorative elements (laser cut ones) that I didn't use in the big house.


Drugie podejście okazało się na szczęście trafione i ten kolor już pasował mi do mojej wizji Zielarni.

Fortunately, the second attempt turned out to be a hit and this color already matched my vision of Herbal Shop.


Następnie pomalowałam kamienie na czarno. I później, przy pomocy gąbki (zwykłą gąbkę kuchenną pocięłam na mniejsze kawałki i doskonale spełniła swoje zadanie) nakładałam kolejne warstwy. Szłam od najciemniejszych odcieni szarości do najjaśniejszych, malowanie bardziej "na sucho", żeby dodać fakturę.

Then I painted the stones black. And after that, with a sponge (I cut a regular kitchen sponge into smaller pieces and it did the job perfectly), I applied successive layers. I went from the darkest shades of gray to the lightest, painting more "dry" to add texture.



Przykleiłam z powrotem półki, które były w chatce wiedźm.

I glued back the shelves that were in the witches' hut.


Zrobiłam też szyld Zielarni. Najpierw pomalowałam kupioną kiedyś wyciętą fantazyjnie deseczkę na ten sam kolor, co boazerię, a później złotą farbką dodałam napis i ozdobniki.

I also made a sign for the Herbal Shop. First, I painted a fancy-cut board I had bought the same color as the panelling, and then I added the inscription and decorations with gold paint.


Wyszło koślawo, ja wiem. Ale na razie musi wystarczyć. Tove trochę kręciła nosem, ale jakoś będę musiała z tym żyć. xD

It came out crooked, I know. But it will have to do for now. Tove turned her nose up a bit, but I'll have to live with it. xD



Wreszcie nadeszła pora na wyposażenie Zielarni we wszystkie potrzebne rzeczy. Do słoiczków nasypałyśmy z Młodą przyprawy, zioła, mieszanki herbat, różne nasiona i co tylko przyszło nam do głowy, korzystając z kuchennych zasobów.

Finally, it was time to equip the Herbal Shop with all the necessary things. My Daughter and I poured spices, herbs, tea blends, various seeds and whatever else came to mind into jars, using kitchen resources.


Przy dziennym świetle strop ginie w cieniu - z jednej strony fajnie, bo taki lekko mroczny klimat pasuje do koncepcji świata fantasy około-średniowiecznego, bez elektryczności. Ale jednak do zdjęć będę musiała to lekko doświetlić. Myślę o jakimś żyrandolu - ale nie takim kryształowym, tylko pasującym do wnętrza. Raczej typu koło od wozu ze świecami, coś jak w karczmach z gier RPG. Na pewno wiecie, co mam na myśli. ;)

In daylight the ceiling is lost in shadow - on the one hand it's nice, because such a slightly dark atmosphere fits the concept of a fantasy world around the Middle Ages, without electricity. But I will have to light it up a bit for the photos. I'm thinking about some kind of chandelier - of course not a crystal one, but one that fits the interior. More like a cartwheel with candles, something like in taverns from RPG games. I'm sure you know what I mean. ;)




Wreszcie użyłam moich bardzo dobrze wysuszonych owoców (suszyły się w końcu ponad rok :P) do wypełnienia mis i miseczek.

Finally, I used my very well-dried fruit (after all, they were dried for over a year :P) to fill bowls, big and small.


I tym oto sposobem Zielarnia jest już otwarta. :) Niedługo odwiedzą ją wyjątkowi goście... Ale dziś Wam jeszcze nie zdradzę, któż to będzie. ;)

Bardzo się cieszę, że zrobiłam ten projekt. Trochę przywróciło mi to werwę do pracy nad dużym domem Margaret, bo przyznam, że prace nad nim rozciągnęły się tak bardzo w czasie, że zaczęło brakować mi motywacji do kontynuowania ich... Wiecie, coś typu "końca nie widać"...

A tak, widząc gotowe pomieszczenie, zapragnęłam jak najszybciej dokończyć Dom Margaret.

To tyle na dziś. Życzę Wam spokojnego tygodnia!

And so the Herbal Shop is now open. :) Very special guests will visit it soon... But today I won't tell you who it will be. ;)

I'm very glad that I did this project. It has somewhat restored my verve to work on Margaret's big house, because I admit that the work on it stretched so much in time that I began to lack motivation to continue it... You know, something like "neverending story"...

And so, seeing the finished room, I wanted to finish Margaret's Cottage as soon as possible.

That's all for today. I wish you a peaceful week!

2 komentarze:

  1. Pięknie wyszła. Te wszystkie gadżety są obłędne. Mówisz, że ciemno trochę, ale ten klimat jest właśnie taki!

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze!

Thank you very much for your comments!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...