Zawsze, gdy uda mi się wykraść trochę czasu na zrobienie takiej "sesji o niczym" - mam ogromną frajdę. Przez ostatnie lata udało mi się skompletować sporo różnych drobiazgów i ustawianie ich na miniaturowych półkach jest świetną zabawą.
Dziś sesja domowa. Za oknem deszcz. Całe szczęście - mam nadzieję, że nie są to tylko przelotne opady, susza po ostatnich tygodniach słonecznej pogody jest bardzo dotkliwa. Deszcz zmył kurz z roślin, zieleń za oknem odżyła. Nawiasem mówiąc to okno, przy którym robię zdjęcia jest najczystsze w całym domu. ;)
Whenever I manage to steal some time to do such a "session about nothing" - I have a lot of fun. Over the last few years I have managed to collect a lot of different little things and placing them on miniature shelves is a great pleasure.
Indoor session today. It's raining outside. Fortunately - I hope it is not just showers, the drought after the last weeks of sunny weather is very severe. The rain washed the dust off the plants, the greenery outside the window came back to life. By the way, this window next to which I set up a diorama is the cleanest in the house. ;)
Bohaterką dzisiejszej sesji jest Mini Me. :)
Wciąż nie dorobiłam się sesji z nią w duecie, ale plan już jest, potrzebuję jeszcze tylko jakiegoś pomocnika do jego realizacji. Myślę, że wkrótce się uda. Na razie Mini Me solo, za to zajęta tym samym, co ja planuję na dziś. ;)
Kawa, szydełko, audiobook - niewiele więcej do szczęścia potrzeba w deszczowy dzień. Choć zawsze byłam (i jestem) zwolenniczką książki w formie papierowej, to gonitwa obecnych czasów wymogła na mnie przerzucenie się na słuchanie audiobooków. Okazało się, że nie jest to takie złe, choć zdarzyło mi się odpuścić słuchanie niektórych pozycji ze względu na nieodpowiedniego lektora. Słucham więc przy pracy, w samochodzie - kiedy tylko mogę. W tym roku udało mi się przesłuchać już wszystkie książki Andrzeja Ziemiańskiego z cykli "Achaja", "Pomnik Cesarzowej Achai" oraz "Imperium Achai". Później leciał po kolei "Samozwaniec" Jacka Komudy. Obecnie mam w słuchawkach "Cykl Demoniczny" Petera V. Bretta. Trochę tasiemiec, ale przyjemnie się go słucha. Super lektor.
The model of today's session is Mini Me. :)
I still haven't made a duet session with her, but the plan is there, I just need a helper to make it real. I think I will make it happen soon. For now, a Mini Me solo, but still busy with the same things that I'm planning for myself today. ;)
Coffee, crochet hook, audiobook - you don't need much else to be happy on a rainy day. Although I have always been (and am) a supporter of a paper books, the race of the present times forced me to switch to listening to audiobooks. It turned out to be not so bad, although I skipped listening to some of them due to the inappropriate lector. So I listen during work, in the car - whenever I can. This year I managed to listen to all of Andrzej Ziemiański's books from the "Achaia", "Monument of Empress Achaia" and "Achaia Empire" series. Later, Jacek Komuda's "Samozwaniec" was on air. I currently have Peter V. Brett's "Demon Cycle" in my headphones. A bit of a long running series, but pleasant to listen to. Great lector.
Szydełko, które Mini Me trzyma w łapkach zrobiłam sama. Odcięłam końcówkę od prawdziwego szydełka i dorobiłam rączkę z modeliny. Myślę, że wyszło bardzo fajnie. :)
Uszyłam jej strój, w jakim sama najczęściej paraduję. Cieszę się też ogromnie z lanuli, którą Mini Me ma na szyi - znalezienie tak maleńkiej zawieszki nie było łatwe, a bardzo zależało mi na tym konkretnym kształcie. Sama noszę podobną. :)
I made the crochet hook that Mini Me holds in her hands. I cut the end off the real crochet hook and made a modeling clay handle. I think it turned out very nice. :)
I sewed her outfit, which I wear most often. I'm also very happy with the lanula that Mini Me has on her neck - finding such a tiny pendant wasn't easy, and I really wanted this particular shape. I wear a similar one myself. :)
Kot musi być.
The cat must be.
Większość z drobiazgów już widzieliście, gdyby ktoś chciał namiary na twórców tych cudeniek, to zapraszam do postu, w którym wszystko już dokładnie opisałam: Końcoworoczny misz-masz.
A miniatury można znaleźć wszędzie. Regał to bambusowy organizer z marketu, radio to temperówka znaleziona na pchlim targu. Malowane prostokątne obrazki to kolczyki, których od dawna nie nosze, a cudnie wyglądają na lalkowej ścianie. Jaszczurka na ścianie - wisior z breloczka, który dostałam od Taty z jego wyjazdu do Barcelony. Miniaturowe kwiatki stoją w "doniczkach", które zrobiłam z ceramicznych koralików. Witraż w oknie to mój wisiorek - również od lat nieużywany, szkoda, żeby marnował się w pudle. Domek na regale - prezent od Siostry z wakacji w Chorwacji. Napis "home" obok niego wykonany przez Bożenę Motylewską z Butterfly Family.
Fotel, poduszki, stolik - zrobione dawno temu, do domku dla lalek mojej Córy (który oczywiście wciąż nie jest skończony...).
You have already seen most of the miniatures, if someone would like information on the creators of these wonders, I invite you to the post in which I have already described everything in detail: End-of-year mish-mash.
And miniatures can be found everywhere. The bookcase is a bamboo organizer from a supermarket, the radio is a sharpener found at a flea market. The painted rectangular pictures are earrings that I have not worn for a long time, and they look wonderful on a doll wall. A lizard on the wall - a pendant from a key ring that I got from my Dad from his trip to Barcelona. The miniature flowers stand in "pots" that I made of ceramic beads. The stained glass on the window is my pendant - also unused for years, it's a pity that it would go to waste in a box. A house on a bookcase - a gift from my Sister from holidays in Croatia. The "home" stand next to it made by Bożena Motylewska from Butterfly Family.
Armchair, cushions, table - made a long time ago, for my Daughter's dollhouse (which, of course, is still not finished ...).
Spokojnego weekendu! :)
Have a good weekend! :)
I właśnie takie niby drobiazgi, a wspaniale budują scenografię. I ja kocham zbierać takie rzeczy. Wspaniałe zdjęcia, muszę to napisać także tu. Powiem Ci, że Twoje sesje "okienne" mnie zachwycają. Są cudnie oświetlone, bogate, cudowne! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie. Te wszystko drobiazgi to po prostu skarby. :) Podziwiam więc zdolne łapki, które je tworzą! <3
UsuńOgromnie się cieszę, że zdjęcia Ci się podobają. :)
pięknego weekendu!!!
OdpowiedzUsuńWeekend był nawet niezły, choć bardzo pracowity. ;)
UsuńWymarzony kącik do spędzenia wolnego czasu - super wystrój, no i ten kotek - milutki towarzysz włóczkowych zmagań:))
OdpowiedzUsuńTak, sama bym chętnie usiadła w takim fotelu. ;) Dziękuję!
UsuńJak ja bym chciała, by wreszcie i u nas popadało... Cóż, może jutro, a na razie poprawiam sobie humor, oglądając Twoją śliczną i bardzo nastrojową sesję. O tak, to właśnie te przecudnej urody drobiazgi tworzą ten nastrój i sprawiają, że wnętrze jest takie żywe i prawdziwe. Podoba mi się absolutnie wszystko, ale najbardziej chyba szydełeczko, włóczka i kot, który ma na nią wyraźną chrapkę 😉
OdpowiedzUsuńNo niestety, u nas skończyło się na straszeniu chmurami i kilku kroplach na krzyż... :/ Musiałam więc latać z konewką tak, czy inaczej.
UsuńBardzo się cieszę, że moje drobiazgi Ci się podobają. No wiadomo, kot musi zapolować na motek, nie ma zmiłuj. ;)
Prześwietna diorama i zainscenizowana scenka. Wypada bardzo naturalnie i ciekawie. Wszystkie dodatki idealnie wypełniają otoczenie i pasują d tego klimatycznego miejsca. Super! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :) Cieszę się, że Ci się podoba. Mam nadzieję stworzyć kiedyś taki pokoik na stałe, a nie tylko na szybką sesję przy oknie. ;) Pozdrawiam!
UsuńJejku... Jak pięknie, pozytywnie i kojąco! Uwielbiam sesje, w których można podziwiać tyle detali :-) (i jeszcze opatrzonych osobistymi wspomnieniami/refleksjami).
OdpowiedzUsuńTak, deszcz jest bardzo potrzebny, ale już niskie temperatury przeszkadzające sadzonkom we wzroście, a nasionom w kiełkowaniu - nieeee :-(
Ależ miło mi czytać Twój komentarz, Kido. :) Dziękuję!
UsuńW tym roku zrezygnowałam dlatego z wysiewania czegokolwiek w warzywniaku. Noce są tak zimne, że szkoda było mi mojej pracy i czasu, żeby potem nie było żadnych efektów. :(
I would have loved to join her there. Just working away on something, silent or occasionally chatting. Wonderful pictures and athmosphere.
OdpowiedzUsuńI have the same thoughts, you know? :) Thank you so much!
UsuńWspaniała sesja Asiu. Jak jest włóczka to i kot musi być.:) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam! :)
UsuńSo beautiful pictures! Regards!
OdpowiedzUsuńThank you very much!
UsuńJuż zachwycałam się tymi zdjęciami na Instagramie, ale jestem pod wrażeniem jaką fajną przestrzeń udało Ci się stworzyć do tej sesji. Aż chciałoby się też tak odprężyć jak Twoja Mini Me :D Co do słuchania audiobooków to tez próbowałam słuchać książek podczas malowania lalek czy innych handmadowych rzeczy ale mi sie to sprawdziło, rozpraszało mnie to. Do robótek recznych zdecydowanie wolę muzykę :) A książki w formie papierowej :D Chociaz ostatnio mam też ebooki na Kindlu ale to bardziej rozwiązanie ze względu na tak miejsca na papierowe egzemplarze :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że i tu zajrzałaś. :) Dziękuję bardzo za miłe słowa!
UsuńMi się czasami zdarza, że muszę cofnąć nieco audiobooka, bo tak skupię się na robocie, że nie zwracam uwagi na lektora. I nagle orientuję się, że nie mam absolutnie pojęcia, co się stało w książce. ;P
Kindla też mam, dostałam lata temu do Męża mego. I choć to niezwykle praktyczne urządzenie, niezastąpione np. w podróży, to i tak papierowa książka zawsze sprawia mi najwięcej radości.
Zachwycałam się tą sesją na fb I instagramie, pozachwycam się i tu. Obłędna diorama, tyle miniaturek i drobiazgów, że nie wiadomo, na co patrzeć. I cudne fotki.
OdpowiedzUsuńOgromni mi miło, Marzenko. :) Dziękuję!
UsuńTaaak, ja zawsze się cieszę jak dziecko, gdy układam te wszystkie drobiazgi. :)
Wszystko jest tu wspaniałe. Miniaturki, ciuszki i sama lalka. Zachwycam się lalkami stylizowanymi na właścicielki. U ciebie wszystko tak pięknie dopracowane, nawet naszyjnik, bransoletka i pierścionek. Uczta dla oczu.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńDługo mi zeszło, zanim ta Mini Me powstała. Też zawsze z zachwytem oglądałam tego typu lalki u innych kolekcjonerów. I nawet, jeśli owa panna jest tylko troszkę do mnie podobna, to i tak ogromnie się z niej cieszę. :)
Tego nie można w żadnym wypadku nazwać sesją o niczym! To prawdziwe COŚ!
OdpowiedzUsuńTeż muszę sobie sprawić minime, mam nawet pomysła. ;)
Jakże miło mi to czytać! :)
UsuńJa zwlekałam, zwlekałam - nie mam pojęcia dlaczego. A to taka fajna zabawa.
Piękne zdjęcia, taka 'przytulność' z nich bije <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Cieszę się, że tak piszesz, bo i ja mam takie wrażenie patrząc na te zdjęcia.
UsuńLooks so nice and cozy. I need to look more for miniatures and even start to make some.
OdpowiedzUsuńThank you! Yes, I plan to make some too.
Usuń