Czuję się, jakby złośliwy wszechświat postanowił nie pozwolić mi na zrealizowanie mojego projektu... Wszystko idzie pod górkę. Dzieciaki się pochorowały, a przy dwu- i trzylatku w domu używanie "ciężkiego sprzętu" (maszyny do szycia), czy nawet posiedzenie z igłą w ręku nie jest proste. Oj nie jest. Każdą wykradzioną chwilę poświęcam na dłubanie, ale w ciągu dnia nie ma ich wiele, pozostaje szycie po nocach.
A po nocy... Igła się nie chce nawlec, nożyczki schowają się tak, że pół godziny tracę na ich poszukiwanie, lalki nie chcą współpracować i wypadają z rąk na podłogę, materiał ucieka spod liniału, koraliki zjeżdżają z igły... No same nieszczęścia. ;)
Także moje optymistyczne 10 dni na projekt niestety się nieco przedłużą, sama nie wiem o ile. Co nie zmienia faktu, że samo szycie ubranek dla lalek jest ogromną frajdą, pomysłów mam aż nadto i ogólnie liczę na to, że wszechświat się jednak zlituje i wszystko wyjdzie tak, jak zaplanowałam. :)
Trzymajcie kciuki!
A że post bez zdjęć się nie liczy, to pokażę Wam skończoną sukienkę dla Lei. Ostatecznie padło na kolor morski, więc Nana Arima była najbliżej z propozycją turkusowego. ;)
Ja jestem bardzo zadowolona z efektu, suknia wygląda na lalce bardzo ładnie, wydaje mi się, że ten kolor pasuje jej idealnie. Nawiasem mówiąc Lea jest jedną z moich ulubionych lalek, więc pewnie podobałaby mi się we wszystkim, tak jak pisaliście w komentarzach pod poprzednim postem. :)
Na razie pokażę Wam tylko suknię, dodatki zobaczycie już na koniec, bo nie chciałabym zdradzić zbyt wiele. ;)
I feel like a visious Universe decided not to let me finish my project... Everything is going wrong way. Children are sick again. And with 2- and 3-year-old at home using 'heavy machinery' (sewing machine) or even sitting with a needle in my hand is not easy. Every stolen moment I use for sewing but there is a little of them during the day. Remains only sewing at nights.
And at night... Neddle doesn't want to thread, scissors hide in way that I'm loosing halg an hour to find them, dolls don't cooperate and fell from a hand on the floor, fabric slips under the ruler, beads run away from the needle... Well, all the misfortunes. ;)
So my optimistic 10 days for a project will prolong but I have no idea how long. Fortunately all of that doesn't change that sewing for dolls is a real pleasure, I have more ideas then I need and I hope that Universe will show mercy and everything will go as I planned. :)
Keep your fingers crossed!
As the post without photos doesn't count I will show you finished gown for Lea. At the end I chose sea blue colour for her, so Nana Arima's proposal of turquoise was nearest one. ;)
I'm very pleased with the effect, dress looks very nice on the doll. I think this colour suits her perfectly. By the way Lea is one of my favourite dolls, so I would probably claim every colour you mentioned in the comments is perfect for her. :)
I will show you only the dress for now. All the accessories you will see at the end because I don't want to tell to much. ;)


