środa, 16 kwietnia 2025

Zamek Tintagel | Tintagel Castle


W zeszłym tygodniu, razem z Mężem, spędziliśmy kilka dni w Południowej Anglii. Mogę śmiało powiedzieć, że był to jeden z najpiękniejszych wyjazdów w moim życiu. Zachwyciło nas wszystko - miejsca, ludzie, jedzenie, pogoda. Tak - pogoda. :)

Choć mieliśmy na zwiedzanie niecałe 5 dni - przywiozłam ze sobą prawie 2,5 tysiąca zdjęć. Zamierzam więc pomęczyć Was wpisami z każdego miejsca z osobna. :) 

Last week, my Husband and I spent a few days in Southern England. I can honestly say that it was one of the most beautiful trips of my life. We were delighted with everything - the places, the people, the food, the weather. Yes - the weather. :)

Although we had less than 5 days to visit - I brought back almost 2.5 thousand photos. So I intend to bore you with entries from each place separately. :)


Wylecieliśmy z Polski we wtorek wieczorem. Udało mi się uchwycić przez okno samolotu rozświetlony nocą Londyn.

W środę z samego rana wyruszyliśmy do Kornwalii. Naszym celem był Zamek Tintagel. Znajduje się on na północno-zachodnim wybrzeżu Kornwalii, niedaleko wioski o tej samej nazwie. W tej chwili ruiny zamku znajdują się na wyspie, ale kiedyś był to wąski pas ziemi wcinający się w morze. Stąd pochodziła pierwotna nazwa zamku: "Din Tagell". "Din" lub "tin" oznacza po kornwalijsku warownię, a "tagell" zwężenie. Pogoda i morskie fale działające przez wieki na ten wąski pasek ziemi spowodowały, że przejście do zamku zapadło się, razem z kawałkiem klifu i zamku. Dopóki nie wybudowano mostu łączącego wyspę ze stały lądem (co miało miejsce w 2019 roku), jedynym wejściem do zamku były strome schody z poziomu plaży - z których nadal się korzysta. 

Pierwszymi pozostałościami zamku, które widzimy, są ruiny dziedzińca na stałym lądzie. Pochodzą głównie z XIII i XIV wieku. Były to mury i budynki pełniące funkcję obronną, strzeżące wejścia do zamku.

We flew out of Poland on Tuesday evening. I managed to capture London lit up at night through the plane window.

Early Wednesday morning we set off for Cornwall. Our destination was Tintagel Castle. It is located on the north-west coast of Cornwall, near the village of the same name. The castle ruins are now located on an island, but it used to be a narrow strip of land jutting out into the sea. This is where the castle got its original name: "Din Tagell". "Din" or "tin" means stronghold in Cornish, and "tagell" means narrowing. Weather and sea waves that have been acting on this narrow strip of land for centuries caused the passage to the castle to collapse, along with a section of the cliff and the castle. Until a bridge was built connecting the island to the mainland (what happened in 2019), the only access to the castle was by steep steps from the beach - which are still used today.

The first remains of the castle that we see are the ruins of the courtyard on the mainland. They come mainly from the 13th and 14th centuries. These were walls and buildings that had a defensive function, guarding the entrance to the castle.


Na zdjęciu poniżej widać dobrze wyspę i łączący ją z lądem most.

Mieliśmy szczęście i na samym początku zwiedzania spotkaliśmy Lyndę - wolontariuszkę z English Heritage. Pracowała kiedyś przy pracach archeologicznych na zamku, a w tej chwili, będąc na emeryturze, raz w tygodniu pojawia się w niewielkim budynku, który znajduje się zaraz po przejściu przez most. Znajduje się tam kilka przykładowych znalezisk, trochę zdjęć i mapy. Ale to opowieści Lyndy nas zachwyciły. Opowiadała o pracach przy wykopaliskach, o historii tego miejsca i legendach z nim związanych. Gdyby nie to, że mieliśmy bardzo napięty grafik - mogłabym jej słuchać przez cały dzień. Dzięki niej dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy, na które niekoniecznie można trafić w przewodnikach i broszurkach. 

Na stronie English Heritage również są dostępne informacje i zdjęcia z wykopalisk w Tintagel.

The photo below clearly shows the island and the bridge connecting it to the mainland.

We were lucky and met Lynda, a volunteer from English Heritage, at the very beginning of the tour. She used to work on archaeological excavations at the castle and now, having retired, she comes once a week to a small building located just after crossing the bridge. There are a few sample finds there, some photos and maps. But it was Lynda's stories that delighted us. She told us about the excavations, the history of the place and the legends associated with it. If it weren't for the fact that we had a very tight schedule, I could have listened to her all day. Thanks to her, we learned many interesting things that you don't necessarily find in guidebooks and brochures.

Information and photographs from the Tintagel excavations are also available on the English Heritage website.



Po przejściu przez most wchodzi się na dziedziniec wyspy. Bramy wejściowej nie ma, gdyż zapadła się ona do morza razem z przejściem łączącym kiedyś wyspę z lądem. Pozostał niewielki dziedziniec z Wielką Salą. I teraz wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy po powrocie okazało się, że nie zrobiłam zdjęcia owego dziedzińca. Najlepiej zachowana i najważniejsza część zamku! Tam przecież toczyło się życie jego mieszkańców, odbywały uczty i spotkania. Jedyne zdjęcie, które w miarę pokazuje ruiny, wrzucam poniżej. Tym bardziej zachęcam Was ponownie do odwiedzenia strony English Heritage, gdzie można obejrzeć rekonstrukcję zamku pokazującą, jak mniej więcej wyglądał w okolicy roku 1240.

Budynek widoczny za mostem to Camelot Castle Hotel, a za nim rozciągają się zabudowania wioski Tintagel.

After crossing the bridge, you enter the island courtyard. There is no entrance gate, because it collapsed into the sea together with the passage that once connected the island to the mainland. A small courtyard with the Great Hall remains. And now imagine my surprise when, after returning, it turned out that I had not taken a single photo of that courtyard. The best preserved and most important part of the castle! This is where the life of its inhabitants took place, feasts and meetings were held. I'm posting below the only photo that shows the ruins to some extent. All the more, I encourage you to visit the English Heritage website again, where you can see a reconstruction of the castle showing how it looked around 1240.

The building visible beyond the bridge is the Camelot Castle Hotel, and beyond it are the buildings of Tintagel village.


Istnieją przypuszczenia, że pierwsze siedziby na Tintagel pochodzą z epoki żelaza. Nie ma na to zbyt wielu dowodów w postaci znalezisk archeologicznych, ale już z okresu, gdy Rzymianie zajęli Anglię - owszem. Znaleziono między innymi kamień z rzymskimi inskrypcjami pochodzący z III wieku. Odkryto także fragmenty naczyń i szkła z IV wieku, które potwierdzają obecność Rzymian w Tintagel. 

Między V a VII wiekiem Tintagel zostało rozbudowane i pełniło ważną rolę, znajdowała się tu twierdza i ufortyfikowana wioska. Odkryto znaczne ilości ceramiki pochodzącej znad morza śródziemnego datowanej na V i VI wiek - oznacza to, że Tintagel było także ważnym portem łączącym Anglię z południem. Z opowieści Lyndy dowiedzieliśmy się również, że przez pewien czas to właśnie Tintagel pełniło rolę siedziby królów i było osadą większą od Londynu.

It is believed that the first settlements at Tintagel date back to the Iron Age. There is not much archaeological evidence of this, but there is evidence from the period when the Romans occupied England. Among other things, a stone with Roman inscriptions dating from the 3rd century has been found. Fragments of vessels and glass from the 4th century have also been discovered, which confirm the presence of the Romans in Tintagel.

Between the 5th and 7th centuries, Tintagel was developed and played an important role, there was a citadel and a fortified village here. Significant amounts of pottery from the Mediterranean dating from the 5th and 6th centuries have been discovered - this means that Tintagel was also an important port connecting England with the south. From Lynda's story, we also learned that for a time Tintagel was the seat of kings and was a settlement larger than London.


W VII wieku osada była prawdopodobnie opuszczona na jakiś czas. Dopiero w XIII wieku Ryszard, hrabia Kornwalii i brat króla Henryka III, odbudował zamek.

Za dziedzińcem ostał się mur osłonowy z bramą. Sami widzicie, że pogodę mieliśmy wybitnie nie angielską. ;)

In the 7th century the settlement was probably abandoned for some time. It was not until the 13th century that Richard, Earl of Cornwall and brother of King Henry III, rebuilt the castle.

Behind the courtyard, there is a curtain wall with a gate. As you can see, the weather we had was distinctly un-English. ;)


Oczywiście zabrałam ze sobą lalki, choć mieliśmy tylko dwa małe bagaże podręczne i jeden (niewiele większy) pokładowy. Ale zapewne wiecie jak to jest - wzięłam jedną parę butów, ale za to 3 lalki. ;) 

Moja Mini i Mini Męża siedzą właśnie na resztkach latryn obok Wielkiej Hali, gdyby ktoś pytał... ;) 

A w tle widać Przystań (na wschód od zamku Tintagel), naturalną zatokę, której strzegła Żelazna Brama (pokażę ją na następnych zdjęciach). Cypel po drugiej stronie zatoki to Barras Nose. Nie znalazłam tłumaczenia tej nazwy, pozostawiam więc w oryginale. Oczywiście byliśmy później także tam, to właśnie z tego cypla zrobiłam czwarte zdjęcie z tego wpisu. Wydrapaliśmy się tam m.in. po to, aby wypić kawę z widokiem na Tintagel. :)

Of course I took my dolls with me, even though we only had two small hand bags and one (slightly larger) cabin baggage. But you probably know how it is - I took one pair of shoes, but 3 dolls. ;)

My Mini and Husband's Mini are sitting on the remains of the latrines next to the Great Hall, in case anyone asks... ;) 

And in the background you can see the Haven, a natural cove to the east of Tintagel Castle, guarded by the Iron Gate (I'll show it in the next photos). The headland on the other side of the bay is Barras Nose. Of course we were there later too, it was from this headland that I took the fourth photo in this post. We climbed up there, among other things, to drink coffee with a view of Tintagel. :)




Przyznam, że nie bardzo umiałam sobie wyobrazić statki wchodzące do Przystani. Fale Morza Celtyckiego rozbijające się skały wcale nie wyglądały zachęcająco... 

I admit that I couldn't really imagine ships entering the Haven. The waves of he Celtic See crashing against the rocks didn't look inviting at all...


Po przejściu przez mur osłonowy można wejść na szczyt cypla Tintagel. Stoi tam rzeźba Gallosa. Reprezentuje ona zarówno królów Brytów, jak i legendarnego Króla Artura. 

To właśnie Tintagel jest kolebką legendy o Królu Arturze. A właściwie - o dwóch Arturach. Pierwszym z nich był wódz Brytów z V lub VI wieku. Pierwsze wzmianki o nim pojawiają się w tekstach z IX wieku - mieszają się w nich ludowe opowieści i fakty historyczne, trwają więc dyskusje, czy ta postać w ogóle istniała. 

Legenda o "tym właściwym" Królu Arturze została spisana kilka wieków później, przez Godfryda z Monmouth (urodzony ok. 1100 - zmarł 1154), walijskiego duchownego i kronikarza. To on połączył Tintagel z legendarnym królem. Tutaj jego ojciec, Uther Pendragon, zakochał się i uwiódł Igernę.

After passing through the curtain wall, you can walk to the top of the Tintagel headland. There is a sculpture of Gallos there. It represents both the kings of the Britons and the legendary King Arthur.

Tintagel is the birthplace of the legend of King Arthur. Or rather - of two Arthurs. The first of them was a leader of the Britons from the 5th or 6th century. The first mention of him appears in texts from the 9th century - they mix folk tales and historical facts, so there is an ongoing debate as to whether this figure even existed.

The legend of the "real" King Arthur was written down several centuries later, by Godfrey of Monmouth (born c. 1100 - died 1154), a Welsh clergyman and chronicler. It was he who connected Tintagel with the legendary king. It was here that his father, Uther Pendragon, fell in love and seduced Igerna.


Kolejne sławne postacie z legend arturiańskich, które są związane z tym miejscem, to Tristan i Izolda. Tutaj pobrali się rodzice Tristana, a i później fabuła toczy się w Tintagel.

I faktycznie - chodząc pomiędzy pozostałościami zamku i patrząc na poszarpaną linię wybrzeża bez trudu można sobie wyobrazić postacie i wydarzenia z tych legend. 

Other famous characters from Arthurian legends associated with this place are Tristan and Iseult. Tristan's parents were married here, and the story later takes place in Tintagel too.

And indeed - walking among the remains of the castle and looking at the jagged coastline, it is easy to imagine the characters and events from these legends.




Wspomniana wcześniej Żelazna Brama. Żeby do niej dojść trzeba cofnąć się niemal do dziedzińca i zejść stromą ścieżką na niższy poziom wyspy. 

The aforementioned Iron Gate. To get to it, you have to go back almost to the island courtyard and go down a steep path to the lower level of the island.



Później ową stromą ścieżką trzeba znów wrócić na dziedziniec, a następnie tuż przed powrotem na most odbić w prawo i zejść jeszcze bardziej stromymi schodami w kierunku plaży. To właśnie tą ścieżką docierano do zamku po zawaleniu się łącznika z lądem. Na sąsiednim cyplu dobrze widać kościół parafialny św. Materiany. 

Later, you have to go back to the courtyard along this steep path, and then just before you return to the bridge, turn right and go down even steeper stairs towards the beach. It was this path that was used to reach the castle after the collapse of the link with the mainland. On the neighboring headland, you can clearly see the parish church of St Materiana.



Schody przechodzą pod mostem i prowadzą do Przystani. Z plaży można wejść do Jaskini Merlina.

The stairs pass under the bridge and lead to the Haven. From the beach you can enter Merlin's Cave.


Jaskinia to tak naprawdę tunel przechodzący pod wyspą. Od końca XIX wieku znany jest jako Jaskinia Merlina - tutaj czarodziej miał wyciągnąć z fal nowonarodzonego Artura (znajdziecie tą historię w pierwszym z dwunastu poematów Tennysona o Królu Arturze). 

Do jaskini zeszliśmy ok. godziny 13:00 i jeszcze udało nam się wejść do niej kawałek. Gdybyście się tam wybierali - pamiętajcie, że podczas popołudniowego przypływu jest ona zalewana.

Nie zapomnijcie też poszukać twarzy Merlina wykutej w skale, na lewo od wejścia. Ja zapomniałam... 

The cave is actually a tunnel that runs under the island. Since the end of the 19th century, it has been known as Merlin's Cave - this is where the wizard supposedly pulled the newborn Arthur out of the waves (you'll find this story in the first of Tennyson's twelve poems about King Arthur).

We went down to the cave at around 1:00 PM and still managed to get in a bit. If you're going there - remember that it is flooded during the afternoon tide.

Don't forget to look for Merlin's face carved in the rock, to the left of the entrance. I forgot...


Godzinę później, gdy wracaliśmy z Barras Nose - plaża prawie całkiem zniknęła, a fale zalały wejście do jaskini. 

An hour later, when we were returning from Barras Nose, the beach had almost completely disappeared and the waves had flooded the entrance to the cave.


Na koniec dzisiejszego wpisu o Zamku Tintagel - kilka zdjęć z Melisande, którą również zabrałam ze sobą. Wzięłam ją właśnie z myślą o tym miejscu. Sami powiedzcie, czyż nie pasuje idealnie do klimatu arturiańskich legend?

To end today's post about Tintagel Castle - a few photos of Melisande, which I also took with me. I took her with this place in mind. Tell me, doesn't she fit perfectly into the atmosphere of Arthurian legends?




Porywisty wiatr zburzył jej piękne loki zrobione przez Jolę, jeszcze nie udało mi się ich doprowadzić do stanu pierwotnego. Ale cóż... Chyba warto było.

The gusty wind messed up her beautiful curls done by Jola, I haven't managed to get them back to their original state yet. But oh well... I guess it was worth it.





Koniec części pierwszej relacji z południa Anglii. Oczywiście ledwie co zarysowałam historię tego niesamowitego miejsca. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam wrócić i nadrobić wszelkie niedociągnięcia. Myślę, że na spokojne zwiedzanie Zamku Tintagel potrzeba minimum cały dzień. My niestety nie mieliśmy aż tyle czasu, na naszej liście było zbyt wiele miejsc do zobaczenia. Dlatego: następny przystanek - Port Issac. 

Pozdrawiam Was serdecznie!

End of part one of the report from the south of England. Of course, I have only just outlined the history of this amazing place. I hope that I will be able to return there someday and make up for all the shortcomings. I think that a proper visit to the Tintagel Castle requires at least a whole day. Unfortunately, we didn't have that much time, there were too many places to see on our list. Therefore: next stop - Port Issac.

I greet you warmly!

4 komentarze:

  1. Mieliście cudowną, wspaniałą wyprawę! Zachwycające zdjęcia i wspaniałe wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaach...

    A konkretniej: nie wiem, co mi się bardziej podoba: zdjęcia, czy Twoja opowieść. Rewelacyjne jedno i drugie.
    Pięknie tam. Ale to już ci chyba mówiłam. Tak w co drugim zdaniu ;)
    Co do tego mostu, to no way. Prędzej bym umarła, niż po nim przeszła. Melisande wygląda, jakby się tam urodziła. Jaskinia - wypisz wymaluj jak ta z HP, w której Voldi dzieci na wycieczce wystraszył. Legendy Arturiańskie - no Pani... ja sobie teraz będę wizualizować przy opowieściach ze Starego Zamku. Ten posąg Rycerza - mój uluuluulubiony od dawna!
    Idę sobie kupić coś w Seasalt Cornwall. I to będzie Twoja wina!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, ale Wam zazdroszczę cudownej wyprawy! Piękna ta zielona Brytania, pełna tajemnic... Uwielbiam króla Artura i rozmaite wariacje na temat arturiańskich legend, moje ulubione to "Mgły Avalonu" Marion Zimmer Bradley i cykl "Pendragon" Stephena Lawheada 🥰 Bardzo podobają mi się Wasze miniatury, naprawdę jest podobieństwo! Rewelacja! A Melisande... cóż. Pilnuj, żeby wsiadła z Wami do samolotu, bo najwyraźniej trafiła do swojego świata i może chcieć w nim zostać!
    Sukienka nadal mnie zachwyca i nadal chcę zamówić taką dla którejś z moich dziewczyn 💓 a że zaczełam wczoraj pracę, jest to coraz bardziej realne 😉 buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne zdjęcia i obłędnie piękne okolice, aż ociekające legendami, mitami i podaniami! Wspaniały pomysł na wiosenną wyprawę :)!
    Kiedy zobaczyłam Wasze mini-me, zachwyciłam się podobieństwem, ale i pomyślałam, że szkoda, iż nie zabrałaś ze sobą którejś ze swoich średniowiecznych dam. A tu proszę! Melisande jest u siebie, jak napisała Miru i to czuje się w każdym ujęciu!
    Czekam na kolejne foty do podziwiania!

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze!

Thank you very much for your comments!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...