Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżuteria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżuteria. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 października 2019

Góry i Morze | Mountains and Sea


Biżuterię robię bardzo rzadko. Zwykle dla siebie (raz na sto lat ;)) lub na prezent dla kogoś bliskiego. Tak jest i w tym przypadku.

Bransolety dostały moje Siostry, a wisior został u mnie. 

W każdej pracy wykorzystałam kaboszony z labradorytu. Nazywają go także Kamieniem Słońca i Księżyca lub Świątynią Gwiazd. Myślę, że zasługuje na obie te nazwy, bo jest po prostu piękny. Sięgam po niego kolejny raz - wdzieliście już kiedyś wisior, w którym także go użyłam. 

Gdyby ktoś chciał poczytać bardziej szczegółowe informacje o tym kamieniu - polecam Akademię Biżuterii Korallo, tam jest bardzo ciekawy opis.

I make jewellery very rarely. Usually for myself (once every hundred years;)) or as a gift for someone close to me. This is also the case here.

My Sisters got the bracelets and the pendant stays with me.

In each work I used labradorite cabochons. They also call it the Sun and Moon Stone or Temple of the Stars. I think it deserves both names because it's just beautiful. I reached for it again - you have once seen a pendant in which I also used it.

If anyone would like to read more detailed information about this stone - I recommend Korallo Jewellery Academy (in Polish), there is a very interesting description.


Pierwsza bransoleta to Góry. Kaboszony pełnią tu rolę górskich jeziorek.

Czarne kaboszony są akrylowe. Z koralików użyłam TOHO w różnych rozmiarach, okrągłe i rurki. Do tego fasetowane oponki i łezki, a także Fire Polish.

The first bracelet is Mountains. Cabochons play the role of mountain lakes here.

There are black acrylic cabochons too. I used also TOHO glass beads in different sizes, round and bugle. And faceted beads, round and drops, and Fire Polish.


W zależności od tego, jak pada światło, labradoryt ma zupełnie inny wygląd. Sprawia to odrobinę trudności przy fotografowaniu, ale starałam się Wam pokazać to, jak się niesamowicie zmienia.

The labradorite has an entirely different look depending on the light. It causes little difficulties with taking photos but I tried my best to show you how amazingly it is changing.


Obie bransolety podszyte są naturalną skórą.

Both bracelets has natural leather on the back.


Druga z nich to Morze. Tu koralików jest mniej, oprócz kaboszonu główną rolę gra jedwab shibori. Kupiłam go z ciekawości i od razu mnie zachwycił. Na początku sprawił mi trochę kłopotów, ale potem jakoś poszło.

Oprócz zestawu koralików podobnego do tych przy pierwszej bransolecie dołożyłam jeszcze perły słodkowodne o nieregularnych kształtach. 

The second one is the Sea. There are fewer beads here, the Shibori Silk Ribbon has the main role on a company of the cabochon.  I have bought this ribbon out of curiosity and it delighted me right away. It caused some troubles on the beginning but then somehow it worked.

I used beads similar to the first bracelet and added freshwater pearls with irregular shapes.






Bransolety są dosyć duże, ale właścicielki nie narzekają. :)

Bracelets are pretty big, but the owners do not complain. :)



Na koniec jeszcze mój wisior. Długo zastanawiałam się jak go oprawić i... ostatecznie tego nie zrobiłam. Zawiesiłam go na szydełkowym łańcuszku z koralikami TOHO.

And my pendant at the end. I was thinking how to frame it and... I didn't at the end. I just hang it up on the crocheted chain with TOHO beads.





Coś czuję, że jak tylko kolejny kamyk wpadnie mi w ręce, to nie będę mogła mu się oprzeć... ;)

I feel that as soon as the next stone falls into my hands, I will not be able to resist it... ;)


piątek, 28 grudnia 2018

Wisior z labradorytem | Pendant with labradorite


Jak wiecie, zdarza mi się czasami zrobić coś nielalkowego. Np. biżuterię. Ponieważ już po Świętach i wisior w ramach prezentu został podarowany, mogę go Wam zaprezentować.

Głównym jego elementem jest kaboszon z labradorytu. Kamień jest przepiękny, w zależności od której strony się na niego spojrzy, wygląda zupełnie inaczej. Ma kolor morskiej głębi. 

Oprócz tego użyłam koralików TOHO w rozmiarach 11/0 i 15/0, fasetowanych szklanych koralików różnych kształtów oraz czeskich szklanych koralików Fire Polish.  

Podszyty jest naturalną skórą w kolorze granatowym, ale niestety zapomniałam zrobić zdjęcie rewersu. 

As you know I sometimes make something not doll-related. Like jewellery. It's after Christmas already and this pendant was given as a present, so now I can show it to you.

Main part of it is labradorite cabochon. Stone itself is really beautiful, it looks completely different depending on which side you are looking at it. It has colour of the sea deep.

I used also TOHO beads size 11/0 and 15/0, faceted glass beads of different shapes and Czech glass Fire Polish beads.

It's lined with navy blue natural leather but I forgot to take the photo of the back unfortunatelly.





czwartek, 31 maja 2018

Tym razem nie dla lalek | Not for dolls this time


Gdyby ktoś się zastanawiał cóż to jest za budka -  już tłumaczę. Do tej pory miałam w użytku najzwyklejszy igielnik z biedronkowego zestawu do szycia, zapewne znany większości z Was pomidorek. Ale kiedy po raz setny zaplątał mi się w kawałek materiału, z którego właśnie szyłam, a ja szukając go po raz setny nabiłam się na igłę - stwierdziłam, że dość. Pora sprawić sobie porządny igielnik. 

Najpierw miałam zamiar uszyć kaktusowy igielnik z filcu, który kiedyś widziałam i bardzo mi się spodobał, ale później przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że to musi być coś większego, aby nie gubiło się bez przerwy w ferworze pracy. No a jak już ma być większe, to niech się przyda na coś więcej, niż na igły. 

Szyjąc ubranka dla lalek nie raz zmieniam szpulki kilka razy przy jednej rzeczy, po to, aby wrócić zaraz do poprzedniej. Odkładam je na biurko, one się toczą, nitka się rozwija, a ja... No cóż. Tutaj niecenzuralnych słów nie używam. ;)

Wymyśliłam więc schowek na szpulki. Ale żeby jeszcze dodać funkcjonalności, zrobiłam coś w rodzaju szlufek na inne narzędzia. I oto jest igielnik wielofunkcyjny. ;)

Uszyłam go z lnu, dodałam bawełniane koronki, bo mam słabość do takich połączeń. Przyszyłam szklane perełki. Nie byłabym sobą, jakbym nie machnęła jakiegoś haftu. :D

If anyone wonders what is this cabin - I will explain now. For now I used common pincushion from popular store, which most of Polish readers rather know, a little tomato. But when for the hundreth time it got tangled up in the piece of fabric I was just using for sewing and I got stinged by the needles while looking for it - it was enough. It's time to make a diecent pincushion at last.

At first I was about to sew a cactus pincushion made out of felt which I've seen and liked a lot. But then I thought it over and decided it has to be bigger so it won't get lost all the time during my work. And if bigger - let's make it useful in more then one way as the pincushion.

Sewing clothes for dolls I change bobbins few times at one piece just to get back to the previous one in a moment. I put them on the desk, they roll, thread unfolds and I... Well. I don't use uncensored words here. ;)

So I thought about cubby for bobbins. And to make it even more useful - I made some loops for other tools. So here I give you multifunctional pincushion. ;)

I sew it using linen and added cotton laces as this combination is my weakness. I sew on glass pearls. I won't be myself if I haven't add some embroidery. :D




Bazą do igielnika jest pudełeczko po patyczkach do uszu.

Base for this pincushion is ear sticks box.




Może ktoś chciałby podobny? Chętnie wykonam na zamówienie. :)

To nie koniec. Uzupełniając elementy do biżuterii dla lalek nie mogłam się oprzeć takim cudnym kaboszonom druzy w kolorach niebieskich. No i zrobiłam sobie kolczyki.

Maybe somebody wants a similar one? I gladly make it to order. :)

It is not the end. Making up elements for dolls jewellery I couldn't resist such wonderful druzy cabochons in blue colours. So I made earrings for myself.




I co więcej posprzątałam wreszcie szufladę z nićmi. I to też mnie uszczęśliwia, bo szukanie odpowiedniego koloru to wcale nie taka łatwa sprawa. ;)

What's more I finally organized my drawer with threads. And it makes me happy too as looking for the right colour is not an easy thing. ;)


Małe rzeczy, a cieszą. No, to wracam do szycia dla lalek.

Small things but bring a lot of joy. Well, I can get back to sewing for dolls.

środa, 4 kwietnia 2018

Soutache

Szukając dziś jednej rzeczy w "archiwach" natrafiłam na zdjęcia biżuterii, którą robiłam 6-7 lat temu. :) Stwierdziłam, że się z Wami tym znaleziskiem podzielę. To były moje początki prób z koralikami i sutaszem. Powstało o wiele więcej takich "dzieł", ale niestety nie wszystko uwieczniłam na zdjęciach.

Pierwszy komplet miał być na mój ślub. Ale ostatecznie go nie założyłam, bo kupiłam inną sukienkę niż planowałam i do niej nie pasował. Powędrował do innej panny młodej, mam nadzieję, że była zadowolona. :)

I was looking for something in my 'archives' and I found photos of jewellery I made 6-7 years ago. :) I decided to share this finding with you, That was the very beginning of my attempts of beading and soutache. There were many other 'works' like that, but unfortunately I didn't took photos of all of it.

First set supposed to be for my own wedding. Eventually I didn't put it on, because dress I bought was different then I planned and this set didn't fit her. It went to another bride and I hope she was pleased with it. :)



Bransoletki robiłam dla moich Sióstr. Morskie dodatki to coś, co lubią, wzór miał więc nawiązywać właśnie do tego. Powiem szczerze, że byłam wyjątkowo zadowolona z tego, jak wyszły mi te morskie stworzenia. :) Bardzo lubię też to, jak wyglądają hematytowe kulki w samej bransolecie.

I made this bracelets for my Sisters. They like marine accessories very much, so design was suppose to reminds of it. To be honest I was exceptionally pleased how I managed to make that sea creatures. :) I like also how the hematite spheres look in the bracelet.



A to jedyna rzecz, którą zrobiłam dla siebie, i która u mnie została. :) Sutasz jako technika to coś, co uwielbiam. Bardzo często do tego wracam, wykorzystuję jako dodatek itd. Większość ozdób wykonana w ten sposób jest jednak dosyć ciężka, rozbudowana, bardzo bogata. A tak dla siebie samej to wolę nieco drobniejsze rzeczy. Wyszło mi więc coś takiego. Uwielbiam kryształki Rivoli. :)

And this is the only thing I made for myself and it stayed with me. :) Soutache as the technique is something I love. I get back to it often, use as something extra etc. Majority of ornaments made that way is usually rather heavy, axpanded and very reach. And for myself I prefer a little bit smaller things. So I made something like this. I love Rivoli crystals. :)


Wrzucam też przy okazji zdjęcie z wyzwania. 

I'm adding photo from the challenge on the occasion.

Dzień 4. Rodzina | Day 4. Family


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...