Z Zamku Tintagel pojechaliśmy do odległej o 9 mil (14,5 km) wioski Port Isaac. To wioska rybacka, a jej historia sięga średniowiecza. Już w XV wieku słynęła z połowu sardynek. Większość budynków w centrum miejscowości pochodzi z XVIII i XIX wieku. Kornwalijska nazwa wioski, Porthysek oznacza "port kukurydziany", gdyż było to ważne miejscu dla handlu tym zbożem. Oprócz tego był to port przeładunkowy dla transportów węgla, drewna, kamienia, rud, wapienia, soli, ceramiki i innych towarów.
From Tintagel Castle we drove to the village of Port Isaac, 9 miles (14.5 km) away. This is a fishing village with a history dating back to the Middle Ages. It was famous for its sardine fishing in the 15th century. Most of the buildings in the village centre date from the 18th and 19th centuries. The Cornish name for the village, Porthysek, means "corn port", as it was an important place for the corn trade. It was also a transshipment port for coal, timber, stone, ores, limestone, salt, pottery and other goods.
Nie wiem, czy znacie serial "Doc Martin"? Był kręcony w latach 2004-2022 właśnie w Port Isaac. Choć w serialu wioska dostała nazwę Portween. Jest to komedio-dramat, opowiadający historię chirurga z Londynu, który musi porzucić swoje prestiżowe stanowisko, ponieważ zaczyna... bać się krwi. Przyjeżdża do wioski w Kornwalii, w której spędzał dzieciństwo i obejmuje tam funkcję lekarza pierwszego kontaktu. Mimo tego, że jest doskonałym lekarzem - brak mu umiejętności nawiązywania kontaktu z ludźmi, jest gburowaty, marudny i bardzo bezpośredni. Humor w serialu jest specyficzny, ale mi bardzo się podobał i uśmiałam się nie raz. Nam oglądało się go bardzo dobrze, choć potrzebowaliśmy napisów - angielski z kornwalijskim akcentem jest pewnym wyzwaniem. ;)
I tak oglądając sobie kolejne odcinki marzyliśmy, żeby zobaczyć te miejsca na żywo. I proszę - udało się. Odwiedziliśmy miejsca, które tak zachwyciły nas na ekranie.
I don't know if you know the series "Doc Martin"? It was filmed in Port Isaac from 2004 to 2022. Although in the series, the village was named Portween. It is a comedy-drama telling the story of a surgeon from London who has to give up his prestigious position because he begins to... fear blood. He comes to the village in Cornwall where he spent his childhood and takes over as a general practitioner there. Despite being an excellent doctor - he lacks social skills, is surly, grumpy and very direct. The humor in the series is specific, but I really liked it and laughed many times. We had a great time watching it, although we needed subtitles - English with a Cornish accent is a bit of a challenge. ;)
And so, watching the next episodes, we dreamed of seeing these places live. And look - we did it. We visited the places that delighted us so much on the screen.
Idąc od parkingu już mogliśmy dojrzeć domek, który w serialu był mieszkaniem i przychodnią doktora Martina Ellinghama w jednym.
Walking from the parking we could already see the cottage which in the series was DocMartin's home and a clinic in one.
Domek nazywa się "Fern Cottage" (fern to paproć), należy do prywatnych właścicieli. Widziałam oferty wynajęcia go, ale powiem szczerze, że nawet nie sprawdzałam cen. ;)
The cottage is called "Fern Cottage", it is privately owned. I saw offers to rent it, but to be honest I didn't even check the prices. ;)
Uliczki Port Isaac są bardzo wąskie. To jest najszersza z nich, główna droga wiodąca przez wioskę. Całe szczęście, że poruszaliśmy się pieszo.
The streets of Port Isaac are very narrow. This is the widest of them, the main road through the village. It was a good thing we were walking.
W starej szkole (która w serialu faktycznie pełniła rolę szkoły) jest obecnie restauracja. Zjedliśmy tam pyszną rybę z frytkami.
The old school (which actually served as a school in the series) is now a restaurant. We ate delicious fish and chips there.
Pub "The Golden Lion" nazywa się w serialu "Crab & Lobster". Zajrzeliśmy do środka, ale nie zatrzymywaliśmy się na dłużej. Ale wydaje mi się, że wystrój nie uległ nawet najmniejszej zmianie.
"The Golden Lion" pub is called "Crab & Lobster" in the series. We looked inside but didn't stay long. But it seems to me that the decor hasn't changed a bit.
Jestem prawie pewna, że właśnie tutaj serialowy Bert Large prowadził knajpkę.
I'm almost certain that this was where Bert Large from the series ran his little restaurant.
Przeszliśmy się wąskimi uliczkami Port Isaac. Znaleźliśmy oczywiście czerwoną budkę telefoniczną - tak, nadal są w użytku. Nie tylko same domki mnie zachwycały. Uwielbiam nazwy, które są im nadawane. Wronie gniazdo, Chatka Syren, Rozmaryn, Kaprys Peg, Pajęczyna - i wiele, wiele innych. Zresztą nie tylko w tej wiosce - we wszystkich miejscowościach, które odwiedziliśmy, domy miały właśnie takie cudne nazwy.
We walked through the narrow streets of Port Isaac. Of course we found a red telephone box - yes, they are still in use. It wasn't just the houses themselves that delighted me. I love the names they are given. Crow's Nest, Mermaid Cottage, Rosemary, Peg's Folly, Spider's Web - and many, many more. And it wasn't just in this village - in all the places we visited, houses had such wonderful names.
Następnie ruszyliśmy na ścieżkę prowadzącą wzdłuż wybrzeża. Port Isaac leży na trasie South West Coast Path - Szlaku Południowo-Zachodniego Wybrzeża. Jest to piesza trasa mająca 630 mil (1014 km). Zaczyna się w Minehead w hrabstwie Somerset, okrąża cały południowo-zachodni półwysp Anglii i kończy się w Poole w hrabstwie Dorset. Podobno można ją przejść w 7-8 tygodni. :)
My przeszliśmy tylko kilka jej fragmentów, ale mam nadzieję, że kiedyś zobaczę kolejne jej części. Bo widoki zapierają dech. I uwierzcie, nie ma się co zniechęcać, że np. w Port Isaac wędrówka zaczyna się takimi schodami:
Next we set off on the coastal path. Port Isaac is on the South West Coast Path. It is a 630 mile (1014 km) walk starting in Minehead in Somerset, going around the entire south west peninsula of England and finishing in Poole in Dorset. It is said to take 7-8 weeks to complete. :)
We only walked a few parts of it, but I hope that someday I will see more of it. Because the views are breathtaking. And believe me, there is no need to be discouraged by the fact that, for example, in Port Isaac the hike begins with stairs like this:
Podejście jest dosyć strome, ale krótkie. Wychodzi się na ścieżkę z widokiem na może i linię wybrzeża.
The ascent is quite steep but short. You come out onto a path with a view of the sea and the coastline.
Założyliśmy sobie, że dojdziemy do cypla widocznego na zdjęciu poniżej. Wyszedł nam spacer mający ok. 2 km (1,2 mili) w każdą stronę. Gdyby nie to, że do miejsca zakwaterowania mieliśmy prawie 3 h jazdy z powrotem, mogłabym tak iść i iść...
We set out to reach the headland visible in the photo below. The walk was about 2 km (1.2 miles) in each direction. If it weren't for the fact that we had to drive almost 3 hours back to our accommodation, I could have kept going...
Słońce i wiatr sprawiły, że... spiekło nas na tym spacerze. Uwierzcie, przygotowałam się do wyjazdu do Anglii. Wzięłam ze sobą kurtkę i parasol. Ale o kremie z filtrem ochronnym nie pomyślałam. xD Dobrze, że następnego dnia udało mi się go kupić.
The sun and wind... tanned us on this walk. Believe me, I prepared for the trip to England. I took a raincoat and an umbrella with me. But I didn't think about sunscreen. xD It's a good thing I managed to buy it the next day.
Kwitnące na żółto zarośla towarzyszyły nam przez cały wyjazd. Wszędzie, gdzie się udaliśmy - pełno było żółtych kęp. To kolcolist - widzieliśmy go dosłownie wszędzie. Na poboczach, na wybrzeżu, w Dartmoor (o tym dopiero będzie). Doczytałam, że to roślina popularnie występująca w Anglii, a u nas uznawana za inwazyjną. Nie wolno jej sadzić w ogrodach, ponoć grożą za to wysokie kary pieniężne.
Yellow-flowering bushes accompanied us throughout the trip. Everywhere we went - there were yellow tufts. It's gorse - we saw it literally everywhere. On the roadsides, on the coast, in Dartmoor (more on that later). I read that it is a plant that is popular in England, but here in Poland it is considered invasive. It's not allowed to be planted in gardens, apparently there are high fines for it.
W pewnym momencie zaczął podążać za nami ten jegomość - pięknie śpiewający rudzik. Słowo daje, podlatywał z miejsca na miejsce, trzymając się w niedalekiej odległości.
At some point this guy started following us - a beautifully singing robin. I swear, he flew from place to place, keeping a short distance.
Ja nie mogłam się napatrzeć nie tylko na okolicę, ale także na rośliny. Wszystko kwitło. Drzewa i krzewy owocowe, kolcolist, fiołki, czosnek, hiacyntowce, pierwiosnki i sama już nie wiem co jeszcze.
I couldn't stop looking at not only the area but also the plants. Everything was blooming. Fruit trees and bushes, gorse, violets, garlic, bluebells, primroses and I don't know what else.
And the color of the water was simply hypnotizing...
Gdy dotarliśmy do cypla, który wyznaczyliśmy sobie za cel wędrówki, zrobiliśmy krótki postój. Na zdjęcia i napawanie się widokiem. Gdybyśmy poszli dalej (mniej więcej kolejne 2 km), doszlibyśmy do Port Quin.
When we reached the headland that we had set as our destination, we stopped for a short while. To take pictures and enjoy the view. If we had continued (about another 2 km), we would have reached Port Quin.
Pomysłodawcą poniższego zdjęcia był mój Mąż we własnej osobie. Wspominam o tym, żeby przypadkiem nikt nie miał wątpliwości co do tego, czy przypadkiem nie chciałam strącić go do morza. Nie, nie chciałam. xD
The idea for the photo below was my Husband's. I mention it so that no one would have any doubts if it was me who wanted to throw him into the sea. No, I didn't. xD
Nie było wyjścia, trzeba było wracać do Port Isaac po samochód.
There was no choice but to return to Port Isaac for the car.
Na koniec jeszcze zdjęcie zbliżającego się zachodu słońca. Nie czekaliśmy jednak, aż słońce schowa się za horyzontem, bo tak jak wspominałam - mieliśmy kawał drogi z powrotem. A jeżdżenie pod prąd po ciemku nie jest łatwe dla turystów w Wielkiej Brytanii. ;)
Następny przystanek: Dartmoor.
Finally, a photo of the approaching sunset. We didn't wait for the sun to go below the horizon though, because as I mentioned - we had a long way back. And driving against traffic in the dark is not easy for tourists in the UK. ;)
Next stop: Dartmoor.
Zdecydowanie mój bocian wylądował za wcześnie. Ech. Powinien był dolecieć do Kornwalii. No ale gdzie teraz składać reklamacje?
OdpowiedzUsuńPowtórzę się, ale kolejna piękna opowieść i zdjęcia. A co do tej foty ze zrzucaniem... mój miał podobne obawy w Sacra di San Michele... Tylko lalek nie miałam ze sobą ;)
Nieprawdopodobnie malownicze okolice, co zdjęcie, to dech zapiera... Serialu nie oglądałam, ale miasteczko wręcz tchnie urokiem wprost z seriali :)! Trafiliście też na przecudną pogodę, w której wszystko wygląda jeszcze piękniej. Cudnie, cudnie po prostu, nie mogę się też napatrzeć na Twoją bluzę - zarówno w wersji ludzkiej jak i lalkowej :)!
OdpowiedzUsuńKornwalia zapada w serce, prawda? W tym roku jest pierwszy kwiecień od trzech lat, kiedy nie pojechałam do Kornwalii - różne okoliczności otym zdecydowały. Co więcej, w tym roku może mi się w ogóle nie udać tam pojechać. Smuteczek mam, a Wy się bawcie dobrze :*
OdpowiedzUsuń