Dziś wyjątkowo obfity spam fotograficzny. Dawno nie zrobiłam tylu zdjęć na jednej sesji, a przy okazji nie miałam z tego takiej radochy. Margaret (Mattel Bellatrix Lestrange) jest po prostu niesamowitą lalką, pozuje jak złoto, a jej oryginalna uroda sprawia, że wychodzi niezwykle intrygująco. No tak, właśnie. Moja fascynacja tą lalką trwa. Przy całej tej bylejakości, którą serwują nam obecnie producenci, miniaturowa postać Bellatrix jest cudowną odmianą. Zresztą widać to po lalkowych blogach i profilach kolekcjonerów np. na Instagramie - pojawiła się na wielu z nich, w przeróżnych odsłonach, właściwie każda stylizacja jej pasuje. Dawno nie miałam tyle frajdy z lalkowego zakupu.
Today, there is an exceptionally abundant photo spam. It's been a long time since I took so many photos in one session, and had so much fun with it the same time. Margaret (Mattel Bellatrix Lestrange) is simply an amazing doll, she poses perfectly, and her original beauty makes her come out extremely intriguing. Yes, that's it. My fascination with this doll continues. With all the rubbish that the producers are currently serving us, the miniature of Bellatrix is a wonderful change. Anyway, it can be seen on doll blogs and collectors' profiles, e.g. on Instagram - it appeared on many of them, in various versions, virtually every styling suits her. It's been a long time since I had so much fun buying a doll.
Od bardzo, bardzo dawna zbierałam się do zrobienia moim lalkom tatuaży. Dopiero pojawienie się tej panny zmobilizowało mnie wreszcie do zrealizowania tego pomysłu. Przy okazji kilka innych panien też dostało swoje malunki... ;)
For a long, long time, I have been preparing to get my doll tattoos done. Only the appearance of this lady finally mobilized me to implement this idea. By the way, some other girls also got their own tattoos too... ;)
Sukienkę Margaret uszyłam z czarnego batystu bawełnianego. Ażurowy przód zrobiłam z kawałka delikatnej gipiury. Dorzuciłam do tego biżuterię - kryształowy wisior i duże kolczyki (do ich wykonania użyłam koralików Fire Polish, fasetowanych oponek i jeszcze kilku innych, a do tego białych piórek). I chustę. Ale o niej za moment.
I made Margaret's dress from a black cotton batiste. I made the openwork front from a piece of delicate guipure. I added jewelry - a crystal pendant and large earrings (I used Fire Polish beads, faceted beads and a few others, and white feathers to make them). And a shawl. But about it in a moment.
Część zdjęć robiłam w pełnym słońcu, część jest ocienionych. A to przez to, że ilość chmur przetaczających się przez niebo nie dała szansy na jakieś w miarę równomierne oświetlenie.
Some of the photos I took in full sun, some are shaded. This is due to the fact that the number of clouds rolling through the sky didn't give a chance for some reasonably even lighting.
Chusta w szarościach i czerni powstała z muliny, a wzór, z którego korzystałam to "Lora". Jego autorką jest Augusta Stępień z
Zagubionego Szydełka. A można go kupić w sklepie
Zakręcone Motki.
The shawl in gray and black was made of embroidery threads, and the pattern I used was "Lora". Its author is Augusta Stępień from Zagubione Szydełko (Lost Crochet Hook). And you can buy it in the Zakręcone Motki store.
To pierwszy wzór, który sprawił mi sporo problemów. Prułam początek cztery razy zanim rozszyfrowałam gdzie dokładnie co trzeba zaczepić, musiałam też zmodyfikować nieco ilość nawinięć w puffkach, żeby chusta nie wyszła zbyt sztywna. Opłaciło się jednak, bo wzór jest po prostu przepiękny.
This is the first pattern that caused me a lot of problems. I ripped the beginning four times before figuring out where exactly what needed to be hooked, I also had to modify the number of turns in the puffs a bit so that the shawl didn't come out too stiff. However, it has paid off because the pattern is simply beautiful.
Wiosenny las jest zachwycający.
The spring forest is delightful.
Wbrew temu, co mówi tytuł posta, nie jestem do końca pewna, kim ona jest w tej opowieści. Wiedźmą? Nimfą? Boginką leśną?
Bez względu na to jest niesamowicie fotogeniczna i tak jak wspominałam na wstępie, sesja sprawiła mi samą przyjemność. Las, wiosenne kwiaty, trochę słońca tu czy tam, a do tego lalka, która "sama pozuje". Co ważne - na razie nie ma jeszcze żadnych wstrętnych komarów, więc czego chcieć więcej? :)
Contrary to what the title of the post says, I'm not entirely sure who she is in this story. Witch? Nymph? A forest goddess?
Regardless, she is incredibly photogenic and, as I mentioned in the introduction, I enjoyed the session. A forest, spring flowers, a little sun here or there, and a doll that "poses by itself". Importantly - there aren't any nasty mosquitoes yet, so what more could you want? :)
Życzę Wam słonecznego weekendu!
I wish you a sunny weekend!