Dziś nietypowo, bez żadnych uszytków. Różne przypadki/wypadki z ostatnich dni sprawiły, że praca zeszła na dalszy plan. Powoli wszystko wraca do normalności (i oby tak zostało!).
Nie miałam możliwości odpowiedzieć na Wasze komentarze pod ostatnimi postami, ale nadrobię to, gdy tylko nadarzy się okazja. Dziękuję Wam, że zaglądacie i zostawiacie parę słów. :)
Przedstawię Wam dziś drugą lalkę, którą dostałam dzięki Szwagrowi. :)
Będąc za Oceanem znów odwiedził sklep w poszukiwaniu jakiejś zdobyczy dla mnie. Padło na Hippolitę, którą chciałam mieć już od bardzo dawna. Powiem Wam, że byłam pod wrażeniem - podesłał mi nawet zdjęcia, abym oceniła, czy oczy są równo namalowane. :D
Serdeczne pozdrowienia i podziękowania dla niego! :)
A bit unusual post today, with nothing sewed by me. Many accidents/events during past few days caused that my work has gone to the background. Slowly everything returns to normal (and hopefuly it will stay this way!).
I have not been able to respond to your comments on recent posts, but I will make up for it as soon as the opportunity arises. Thank you all for visiting and leaving a few words. :)
Today I will present the second doll I have thanks to my Brother in law. :)
He was on the other side of the Ocean again and he went to the shop to look for some pray for me. This time it was Hippolyte which I wanted for a very long time. I'll tell you - I was really impressed. He even sent me photos so I could check if the make up is right. :D
Warm greetings and many thanks to him! :)
Hippolita należy do serii Black Label wydanej przy okazji filmu "Wonder Woman". No i nawet nie jest źle, jak na Mattela ostatnich lat. Włosy są co prawda pozlepiane jakimś specyfikiem, ale tylko na czubku głowy, poza tym są niezłej jakości. Zbroja całkiem udana, choć już widzę, że przy "rozbrajaniu" będzie kłopot, bo oczywiście jest w jednym kawałku na lalce. Na razie nie mam jednak czasu na takie zabawy, więc lalka stoi na półce w oryginalnym stroju (niezwykłe, jak na Kameliową pracownię ;)).
Natomiast owa zbroja okropnie ogranicza ruchomość nóg i pozowanie jest do niczego. Poniżej wszystko, co udało mi się osiągnąć w kwestii ustawienia. Szału nie ma.
O ile sylwetka Hippolity jest fajna, jest bardziej muskularna nawet od Mery, to zdecydowanie brakuje stawów w ramionach i udach. Te połowiczne ciałka mtm bardziej irytują niż cieszą.
Hippolyta is one of the dolls from Black Label series that was released on the "Wonder Woman" movie occasion. And it's not that bad for Mattel in recent years. Hair is hard from some gel, but only on the top of the head. And the hair itself is quite nice. The armour is really good, but I'm sure there will be a problem with removing it - it's in one piece, so I will have to break it. But I don't have time for that right now, so the doll is standing in her original outfit on the shelf (how unusual in Kamelia's atelier ;)).
On the other hand the armour greatly limits the mobility of legs. Below you can see all I managed to achive during the photo session. Not impressive at all.
I like the Hippolyte's figure, it's more muscular then Mera's. But it's a shame there are no arm and tight joints. I think that this "almost mtm body" is more frustrating than non-articulated one...
Ogólnie jestem z niej jednak ogromnie zadowolona, ma bardzo ciekawą twarz. Jedną z ładniejszych wśród lalek ostatnich lat. Z pewnością pojawi się nie raz, już po przebraniu w jakieś inne ciuszki. ;)
But I'm really pleased with her. Her face is very intresting. I think she's one of the most beautiful dolls that Mattel released during the last few years. She will appear here fo sure, right after I will sew some other clothes for her. ;)