poniedziałek, 30 maja 2022

Beskid Żywiecki cz.1 | Beskidy Mountains part I


Na wyjazd w Beskidy czekałam z utęsknieniem. Hasło "W górach jest wszystko, co kocham" zdecydowanie odnosi się do mnie. Kocham góry, wspinaczkę, widoki, lasy, zieleń (lub śnieg, bo wędrujemy także zimą), szemrzące strumyki i chmury nad głową. 

I was waiting longingly for my trip to Beskidy. The slogan "Everything I love is in the mountains" definitely applies to me. I love mountains, hiking, views, forests, greenery (or snow, because we also hike in winter), murmuring streams and clouds overhead.


Choć w góry jeżdżę zwykle kilka razy w roku (choć na jeden dzień), to lalki brałam ze sobą bardzo rzadko. Brianna towarzyszyła mi na wyprawie w Norwegii, a Darby w Bieszczadach. Uznałam, że koniecznie muszę to zmienić. Tym razem zabrałam ze sobą Mini Me i jej psa husky.

Although I usually go to the mountains a few times a year (even for one day), I rarely took my dolls with me. Brianna accompanied me on my trip to Norway and Darby to the Bieszczady MountainsI decided that I absolutely needed to change it. This time I took Mini Me and her husky with me.


W pierwszy dzień zrobiliśmy fajną, krótką trasę ze Złatnej niebieskim szlakiem na Krawców Wierch. Początkowo nastraszyło nas deszczem, trochę zmokliśmy, ale gdy dotarliśmy do Bacówki PTTK - rozpogodziło się i mogliśmy podziwiać widoki.

On the first day, we made a nice, short route from Złatna along the blue trail to Krawców Wierch. Initially, it scared us with rain, we got a bit wet, but when we got to the PTTK Bacówka (hostel of Polish Tourist and Sightseeing Society) - it cleared up and we could admire the views.


Tak jak i ja, moja Mini Me wędruje w towarzystwie czworonoga. Zrobiłam w ostatniej chwili przed wyjazdem szelki dla psa i pas maszerski dla lalki, ale musze dopracować ten zestaw na następny wypad. ;)

Just like me, my Mini Me wanders with a four-legged companion. I did at the last minute before I left a dog harness and a doll's musher belt, but I need to upgrade this set for the next hike. ;)


Górskie strumyki zawsze mnie zachwycają. Nigdy mi się nie nudzi maszerowanie wzdłuż ich biegu, słuchanie plusku wody na kamieniach i gra światła na ich powierzchni. 

W tym tygodniu tematem zabawy #monday4dolls była WODA, z czego bardzo się ucieszyłam, bo ta krótka sesja, którą zaraz Wam pokażę, wpasowała się doskonale.

Mountain streams always delight me. I never get bored of marching along their course, listening to the splash of water on the stones and the play of light on their surface.

This week, the theme of # monday4dolls was WATER, which I was very happy about, because this short session, which I'm going to show you, was a perfect fit.


Oczywiście niemal każda sesja w okolicy wody kończy się katastrofą, a mianowicie kąpielą lalki w jej toni. Tak było i tym razem... ;) 

Na szczęście zdjęcia stojącej lalki robiłam na samym końcu i mokre ubrania nie zepsuły mi całej zabawy. A ponieważ przygotowałam kilka zestawów ubrań turystycznych na ten wyjazd, lalka nie wypadła z gry. ;)

Of course, almost every session near the water ends in a catastrophe - the doll is bathed in its depths. So it was this time too... ;)

Fortunately, I took photos of the standing doll at the very end and the wet clothes didn't spoil the whole fun. And since I prepared a few sets of hiking clothes for this trip, the doll did not fall out of the game. ;)






Nie zdziwi Was pewnie, że przywiozłam z wyjazdu całą masę zdjęć. ;) Muszę więc podzielić je i pokazywać w partiach. Ciąg dalszy nastąpi. 

Pozdrawiam Was gorąco!

You will probably not be surprised that I brought a lot of photos from my trip. ;) So I have to divide them and show them in parts. To be continued.

I greet you warmly!

czwartek, 26 maja 2022

Torebki, orliki i... Rudzielec | Handbags, columbines and... Redhead


Wzięło mnie na torebki. ;)

Szydełkuję, kiedy tylko mogę. Ostatnio nawet dłubałam kawałek torebki czekając, aż dzieciaki skończą zajęcia. Nie ma co marnować czasu. 

Były już torby różowe, tęczowe i ze złotą nitką. Dziś - w różnych kolorach. :)

I have the inspiration to make handbags right now. ;)

I crochet whenever I can. Lately, I've even been making a piece of another bag while waiting for the kids to finish their classes. There is no need to waste any time.

There were already pink bags, rainbow bags and with a gold thread. Today - in a variety of colors. :)


Wspominałam, że miałam kłopot ze znalezieniem odpowiedniego wzoru, aby wykorzystać cieniowane kordonki - chodzi o to, żeby kolory ładnie rozkładały się na robótce. W przypadku torebek układ wychodzi bardzo fajny i jestem zadowolona z efektu. Zmodyfikowałam jeszcze odrobinę wzór, m.in. wydłużyłam uchwyty, żeby wygodniej było zawiesić torebkę na ręce lalki.

Do każdej torby zrobiłam miniaturowy chwost w odpowiednim kolorze i dobrałam zawieszkę dla dekoracji.

I mentioned that I had trouble finding the right pattern to use shaded crochet threads - the idea is for the colors to spread nicely on the whole work. In the case of handbags, the arrangement is very nice and I'm satisfied with the effect. I modified the pattern a bit, again, for example I lengthened the handles to make it more convenient to hang the bag on the doll's hand.

For each bag I made a miniature tassel in the right color and I chose a charm for decoration.


Helena (Fairy Godmother z serii Kopciuszka od Mattela) prezentuje żółto-miodową wersję.

Helena (Mattel Fairy Godmother from the Cinderella series) presents a honey-yellow version.


W tle widzicie orliki, którym w tym roku mam w ogrodzie całe zatrzęsienie. Wyrosły odmiany o przeróżnych kolorach kwiatów, a ponieważ to samosiejki - każda rozkwitająca kępa jest niespodzianką. Na szczęście przetrwały te o płatkach tak ciemnofioletowych, że niemal czarnych. Zdjęcia robiłam niestety w pochmurny dzień i wspomniane orliki gubią się nieco w tle.

In the background you can see the columbines, which I have a lot of in my garden this year. Varieties with various colors of flowers grew, and because they are self-seeding - each blooming clump is a surprise. Fortunately, those with petals so dark purple that they are almost black have survived. Unfortunately, I took photos on a cloudy day and the above-mentioned columbines are lost in the background a bit.

Niebieską torbę wybrałam dla Carnaval (The Barbie Look Nighttime Glamour). Powiem Wam szczerze, że nie do końca umiem wykorzystać potencjał tej lalki. Mam problem z dobraniem jej odpowiednich kolorów, wciąż wydaje mi się, że coś jest nie tak. Ostatnio zastanawiałam się, czy nie puścić jej w świat... Z drugiej strony to jedna z niewielu tak szeroko uśmiechniętych lalek, która mi się podoba. Przez to decyzja jak na razie jeszcze nie zapadła. Może wpadnę na jakąś zmianę (np. fryzury?), która pomoże mi się do niej przekonać.

I chose the blue bag for Carnaval (The Barbie Look Nighttime Glamour). I can tell you honestly that I'm not able to fully use the potential of this doll. I have a problem with choosing the right colors for her, it still seems to me that something is wrong. Recently, I was thinking about letting her go the the new home... On the other hand, she is one of the few dolls that smile so widely that I like. So the decision has not yet been made. Maybe I will come up with a change (e.g. hairstyles?) That will help me convince to her.





Co do Kate (Lady Tremaine z serii Kopciuszka od Mattela) nie mam żadnych wątpliwości - to cudowna lalka, jedna z moich najulubieńszych. W sumie wyszło na to, że bardziej robiłam zdjęcia jej samej, niż torebce, no ale co ja poradzę? ;)

As for Kate (Lady Tremaine from Mattel's Cinderella series), I have no doubts - she is a wonderful doll, one of my favorites. All in all, it turned out that I took more pictures of herself than her handbag, but what can I do? ;)



No czyż ona nie jest wspaniała? Jedna z najbardziej fotogenicznych lalek jakie mam. Pasuje jej wszystko, choć ja uwielbiam ją np. w roli wiedźmy. :)

Well, isn't she great? One of the most photogenic dolls I have. Everything suits her, although I love her e.g. as a witch. :)



Na koniec przedstawię Wam jeszcze nowego kawalera, który zamieszkał w Kameliowej pracowni. Panowie są zdecydowanie w mniejszości, jeśli chodzi o moje plastikowe stadko, więc tym bardziej cieszę się z nowego nabytku. Może wreszcie zacznę regularnie szyć również męską garderobę. ;)

Sympatyczny rudzielec to Ken z serii BMR1959. Już od dawna się na niego zasadzałam, w koszyku na naszej najbardziej popularnej platformie sprzedażowej wisiał mi już chyba od roku, ale zawsze w międzyczasie trafiała się jakaś panna, która wywalała go z kolejki. Takie życie. Ostatnio jednak trafił mi się okazyjnie z drugiej ręki i wreszcie dołączył do mojej kolekcji. Headmold tego jegomościa został nazwany Tate, co w ogóle mi się nie podoba, postanowiłam więc nazwać go Jamie, na cześć jednego z moich ulubionych bohaterów książkowo-serialowych. Jeśli znacie serię "Outlander", to na 100% wiecie o kogo chodzi. ;)

Mera wbiła się na fotkę powitalną. No cóż, wiecie, że mam słabość do rudzielców. Bardzo mi się razem podobają, wyglądają jak rodzeństwo. 

Tym oto kończę dzisiejszy wpis. I pozdrawiam Was gorąco!

Finally, I will introduce you to a new lad who lives in the Kamelia;s atelier. Gentlemen are definitely in the minority when it comes to my plastic bunch, so I'm even more happy with the new acquisition. Maybe I will finally start sewing men's garments on a regular basis. ;)

The nice redhead is Ken from the BMR1959 series. I had been hunting him for a long time, it had been hanging in the basket on our most popular sales platform for a year, but in the meantime there was always a lady who kicked him out of the queue. Such a life. Recently, however, it happened to me occasionally second-hand and finally joined my collection. This lad's headmold was named Tate, which I don't like at all, so I decided to call him Jamie, after one of my favorite characters from the book and tv series. If you know the "Outlander" series, you know 100% who it is about. ;)

Mera pushed herself into the welcome photo. Well, you know I have a weakness for redheads. I like them very much together, they look like siblings.

This is where I finish today's post. And I greet you warmly!

wtorek, 24 maja 2022

Pracownia krawiecka w skali 1:6 - początki | 1/6 scale sewing room - the beginning


Miniaturowa pracownia krawiecka to projekt, o którym myślałam już od ładnych paru lat. Pomysł nabrał w końcu bardziej realnych kształtów - zaczęłam robić dioramę. To będzie drugie lalkowe wnętrze, którego nie będę musiała za każdym razem składać i rozkładać do zdjęć. Jak na razie jedynie chatka wiedźm była ustawiona na stałe, cała reszta "pokoi" powstawała tylko na potrzeby danej sesji. W przypadku pracowni ilość drobiazgów, które planuje poukładać na półkach i regałach wyklucza rozstawianie i składanie tego za każdym razem. ;)

Piękne okno kupiłam w sklepie Butterfly Family Miniatures. Meble to w większości pudełka do decoupage, które najbardziej pasowały mi wymiarami do tego, co zaplanowałam. Choć nie wszystko wyszło tak, jak powinno - nie wiem, jak ja wyliczyłam ten blat stołu, ale nie pasuje w żadną stronę. ;P Czekam już na wycięcie poprawionej wersji, będzie gotowy niebawem.

A miniature sewing room is a project that I have been thinking about for quite a few years. The idea finally took on more real shape - I started making a diorama. It will be the second doll interior that I will not have to arrange for photos every time and hide it after that. So far, only the witches' hut was set up permanently, the rest of the "rooms" were created only for the needs of a photo session. In the case of a sewing room, the number of small items that I plan to put on shelves excludes setting it up every time. ;)

I bought a beautiful window at the Butterfly Family Miniatures store. Most of the furniture are decoupage boxes that suit my dimensions best. Although not everything turned out as it should - I really don't know how I measured this table top, but it doesn't fit in either direction. ;P I'm waiting for the revised version to be cut, it will be ready soon.


Zestaw z maszyną do szycia miał być początkowo częścią wystroju, ale ten stół do maszyny w ogóle mi się nie podoba. Postanowiłam więc postawić sprzęt na blacie stołu (jak już zamontuję ten poprawiony). Krzesło w fabrycznym kolorze oczywiście nie pasowało, więc przemalowałam je na biało i uszyłam pokrowiec na siedzenie. Z dodatkową kieszenią z tyłu, na pewno coś tam się upchnie. ;) Jeśli chodzi o malowanie, to była droga przez mękę. Plastik, z którego zrobione jest krzesło jest odporny nawet na aceton i nie szło go zmatowić przed malowaniem w jakikolwiek sposób. Ostatecznie dałam najpierw warstwę lakieru, później farbę, a na koniec znów lakier i jestem ciekawa, jak długo te wszystkie warstwy wytrzymają. Okaże się. 

Prace idą bardzo powoli. Samą dioramę zaczęłam składać już parę miesięcy temu, ale wciąż brak mi czasu na zrobienie wszystkiego tak, jak bym chciała.

A set with a sewing machine was originally intended to be part of the decor, but I don't like this machine table at all. So I decided to put the equipment on the table top (when I will have the corrected one). The factory-colored chair obviously didn't match, so I repainted it white and sewed a seat cover. With an extra pocket in the back, something will surely fit in there. ;) When it comes to painting, it was a pain. The plastic the chair is made of is resistant even to acetone and could not be roughened before painting in any way. Finally, I gave a layer of varnish first, then a paint, and finally a varnish again and I'm curious how long all these layers will last. It will come out.

The work is going very slowly. I started assembling the diorama a few months ago, but I still don't have time to do everything the way I would like.


Okazją do pierwszej sesji było to, że pomalowałam już część regałów, a w zabawie #monday4dolls w tym tygodniu tematem było "sprzątanie". ;)

The occasion for the first session was that I had already painted some of the shelves, and in #monday4dolls this week's theme was "cleaning". ;)




Z kolei w ramach dzisiejszego #twinningiswinningwithgrandma Mini Me i ja prezentujemy kordonki w tych samych kolorach w wersji ludzkiej i lalkowej. ;)

Tak, tak - dopiero zrobiłam trzy, czeka mnie jeszcze cała masa pracy w tworzeniu miniatur do pracowni. Kordonki, materiały, nici, pudła i pudełeczka z przydasiami... Nooooo, cała masa drobiazgów. :)

And as part of today's #twinningiswinningwithgrandma, we (Mini Me and I) present crochet threads in the same colors in the human and doll versions. ;)

Yes, yes - I just made three, I still have a lot of work to do in creating miniatures for my studio. Crochet threads, fabrics, sewing threads, boxes and little boxes with all-you-need inside... Well, lots of tiny things. :)


Życzę Wam spokojnego tygodnia!

I wish you a calm week!


 

sobota, 21 maja 2022

Deszczowa sobota | Rainy Saturday

Zawsze, gdy uda mi się wykraść trochę czasu na zrobienie takiej "sesji o niczym" - mam ogromną frajdę. Przez ostatnie lata udało mi się skompletować sporo różnych drobiazgów i ustawianie ich na miniaturowych półkach jest świetną zabawą.

Dziś sesja domowa. Za oknem deszcz. Całe szczęście - mam nadzieję, że nie są to tylko przelotne opady, susza po ostatnich tygodniach słonecznej pogody jest bardzo dotkliwa. Deszcz zmył kurz z roślin, zieleń za oknem odżyła. Nawiasem mówiąc to okno, przy którym robię zdjęcia jest najczystsze w całym domu. ;) 

Whenever I manage to steal some time to do such a "session about nothing" - I have a lot of fun. Over the last few years I have managed to collect a lot of different little things and placing them on miniature shelves is a great pleasure.

Indoor session today. It's raining outside. Fortunately - I hope it is not just showers, the drought after the last weeks of sunny weather is very severe. The rain washed the dust off the plants, the greenery outside the window came back to life. By the way, this window next to which I set up a diorama is the cleanest in the house. ;)

Bohaterką dzisiejszej sesji jest Mini Me. :) 

Wciąż nie dorobiłam się sesji z nią w duecie, ale plan już jest, potrzebuję jeszcze tylko jakiegoś pomocnika do jego realizacji. Myślę, że wkrótce się uda. Na razie Mini Me solo, za to zajęta tym samym, co ja planuję na dziś. ;)

Kawa, szydełko, audiobook - niewiele więcej do szczęścia potrzeba w deszczowy dzień. Choć zawsze byłam (i jestem) zwolenniczką książki w formie papierowej, to gonitwa obecnych czasów wymogła na mnie przerzucenie się na słuchanie audiobooków. Okazało się, że nie jest to takie złe, choć zdarzyło mi się odpuścić słuchanie niektórych pozycji ze względu na nieodpowiedniego lektora. Słucham więc przy pracy, w samochodzie - kiedy tylko mogę. W tym roku udało mi się przesłuchać już wszystkie książki Andrzeja Ziemiańskiego z cykli "Achaja", "Pomnik Cesarzowej Achai" oraz "Imperium Achai". Później leciał po kolei "Samozwaniec" Jacka Komudy. Obecnie mam w słuchawkach "Cykl Demoniczny" Petera V. Bretta. Trochę tasiemiec, ale przyjemnie się go słucha. Super lektor.

The model of today's session is Mini Me. :)

I still haven't made a duet session with her, but the plan is there, I just need a helper to make it real. I think I will make it happen soon. For now, a Mini Me solo, but still busy with the same things that I'm planning for myself today. ;)

Coffee, crochet hook, audiobook - you don't need much else to be happy on a rainy day. Although I have always been (and am) a supporter of a paper books, the race of the present times forced me to switch to listening to audiobooks. It turned out to be not so bad, although I skipped listening to some of them due to the inappropriate lector. So I listen during work, in the car - whenever I can. This year I managed to listen to all of Andrzej Ziemiański's books from the "Achaia", "Monument of Empress Achaia" and "Achaia Empire" series. Later, Jacek Komuda's "Samozwaniec" was on air. I currently have Peter V. Brett's "Demon Cycle" in my headphones. A bit of a long running series, but pleasant to listen to. Great lector.

Szydełko, które Mini Me trzyma w łapkach zrobiłam sama. Odcięłam końcówkę od prawdziwego szydełka i dorobiłam rączkę z modeliny. Myślę, że wyszło bardzo fajnie. :) 

Uszyłam jej strój, w jakim sama najczęściej paraduję. Cieszę się też ogromnie z lanuli, którą Mini Me ma na szyi - znalezienie tak maleńkiej zawieszki nie było łatwe, a bardzo zależało mi na tym konkretnym kształcie. Sama noszę podobną. :)

I made the crochet hook that Mini Me holds in her hands. I cut the end off the real crochet hook and made a modeling clay handle. I think it turned out very nice. :)

I sewed her outfit, which I wear most often. I'm also very happy with the lanula that Mini Me has on her neck - finding such a tiny pendant wasn't easy, and I really wanted this particular shape. I wear a similar one myself. :)

Kot musi być. 

The cat must be.


Większość z drobiazgów już widzieliście, gdyby ktoś chciał namiary na twórców tych cudeniek, to zapraszam do postu, w którym wszystko już dokładnie opisałam: Końcoworoczny misz-masz.

A miniatury można znaleźć wszędzie. Regał to bambusowy organizer z marketu, radio to temperówka znaleziona na pchlim targu. Malowane prostokątne obrazki to kolczyki, których od dawna nie nosze, a cudnie wyglądają na lalkowej ścianie. Jaszczurka na ścianie - wisior z breloczka, który dostałam od Taty z jego wyjazdu do Barcelony. Miniaturowe kwiatki stoją w "doniczkach", które zrobiłam z ceramicznych koralików. Witraż w oknie to mój wisiorek - również od lat nieużywany, szkoda, żeby marnował się w pudle. Domek na regale - prezent od Siostry z wakacji w Chorwacji. Napis "home" obok niego wykonany przez Bożenę Motylewską z Butterfly Family

Fotel, poduszki, stolik - zrobione dawno temu, do domku dla lalek mojej Córy (który oczywiście wciąż nie jest skończony...).

You have already seen most of the miniatures, if someone would like information on the creators of these wonders, I invite you to the post in which I have already described everything in detail: End-of-year mish-mash.

And miniatures can be found everywhere. The bookcase is a bamboo organizer from a supermarket, the radio is a sharpener found at a flea market. The painted rectangular pictures are earrings that I have not worn for a long time, and they look wonderful on a doll wall. A lizard on the wall - a pendant from a key ring that I got from my Dad from his trip to Barcelona. The miniature flowers stand in "pots" that I made of ceramic beads. The stained glass on the window is my pendant - also unused for years, it's a pity that it would go to waste in a box. A house on a bookcase - a gift from my Sister from holidays in Croatia. The "home" stand next to it made by Bożena Motylewska from Butterfly Family.

Armchair, cushions, table - made a long time ago, for my Daughter's dollhouse (which, of course, is still not finished ...).

Spokojnego weekendu! :)

Have a good weekend! :)


 

środa, 18 maja 2022

Panna Niezapominajka | Miss Forget-me-not


Początkowo miałam te ujęcia dołączyć do poprzedniej sesji z dwoma niebieskimi sukienkami, w wykonaniu duetu Brianny i Mbili. Ostatecznie zdecydowałam się podzielić materiał na dwa posty, głównie ze względu na liczbę zdjęć. ;)

Initially, I was planning to add these shots to the previous session with two blue dresses by the duo Brianna and Mbili. After all, I decided to make two posts, mainly due to the number of photos. ;)


Brianna (Raccoon Doll Anthemis Daisy) jest ze mną już prawie cztery lata. Przybyła w listopadzie 2018. I wciąż należy do moich ulubionych lalek. Żywica lekko już pożółkła (nie trzymam jej w pudle - siedzi na półce i cieszy oko, w dodatku brała udział w wielu sesjach, nawet w pełnym słońcu lub w śnieżnej zawierusze), ale na szczęście przybrała kolor kości słoniowej i wcale mi nie przeszkadza, że zmieniła barwę. 

Odbyła ze mną kilka ciekawych podróży - m.in. do Norwegii (a tam zabrałam ją do Stavanger, nad Lysefjord oraz na plażę nad Morzem Północnym), czy w Jurę Krakowsko-Częstochowską. Zresztą kilkukrotnie wcieliła się w rolę wikińskiej wojowniczki (czasami sama, z kotem, a czasami w towarzystwie Raccoonki należącej do Magdaleny) lub celtyckiej druidki. Ale też doskonale wygląda zarówno w codziennych, jak i w wieczorowych kreacjach.  Pasował jej także styl mori girl. Ostatnio była zaś Panią Wiosną.

Brianna (Raccoon Doll Anthemis Daisy) has been with me for almost four years. It arrived in November 2018. And she is still one of my favorite dolls. The resin is slightly yellowed (I don't keep her in a box - she sits on the shelf and pleases the eye, in addition, she participated in many sessions, even in full sun or in a blizzard), but fortunately it turned into an ivory color and I don't mind that it has changed.

She had some interesting journeys with me - for example to Norway (and there I took her to Stavanger, to Lysefjorden and the North Sea beach) or to the Polish Jurrasic Highland. Besides, she played the role of a Viking warrior several times (sometimes alone, with a cat or sometimes in the company of Magdalena's Raccoon Doll) or Celtic Druid. But she also looks great both in everyday and evening outfits. Mori girl style suited her too. Recently she was also Lady Spring.


Dziś sesja mniej spektakularna, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. ;) Sukienkę uszyłam z haftowanego batystu. Zapinana jest z tyłu na zamek błyskawiczny. Ramiączka zrobiłam z wąskiej bawełnianej koronki w pasującym kolorze. 

Książka, którą Brianna trzyma w rękach, to oczywiście dzieło Igi z bloga Aya w Świecie Lalek

Today the session is less spectacular, but I hope you will like it. ;) I made the dress from embroidered cotton batiste. It closes on the back with a zipper. I made the straps of narrow cotton lace in a matching color.

The book Brianna is holding in her hands is of course the work of Iga from the Aya in the Dolls World blog.





Wiedzieliście, że 15. maja to Dzień Polskiej Niezapominajki? Przyznam się, że dowiedziałam się o tym dopiero w tym roku, choć obchodzony jest już od dwudziestu lat. Zapoczątkował go redaktor radiowej "Jedynki" Andrzej Zalewski, który był również prowadzącym "Ekoradia". To nie tylko dzień, który ma na celu upowszechnić wiedzę o zagrożonych gatunkach w Polsce i poszerzyć wiedzę o ochronie przyrody. To także dzień, w którym odbywają się pikniki edukacyjne, akcje sadzenia kwiatów i sprzątania terenów miejskiej zieleni. A także dzień, który można po prostu spędzić bliżej natury. Dzień Polskiej Niezapominajki opisany jest bardzo fajnie na stronie ekokalendarz.pl.

Niezapominajki - lub niezabudki - to jedne z moich ukochanych wiosennych kwiatów. Mam ich w ogrodzie całkiem sporo, ale zamierzam dosiać ich jeszcze więcej. :)

Did you know that May 15th is Polish Forget-Me-Not Day? I must admit that I found out about it only this year, although it has been celebrated for twenty years. It was started by the editor of the radio "Jedynka" ("One") Andrzej Zalewski, who was also the host of "Ekoradio". It is not only a day to expand knowledge about endangered species in Poland and about nature protection. It is also a day when educational picnics, flower planting campaigns and cleaning urban green areas take place. And also a day that you can just spend closer to nature. The Polish Forget-me-not Day is described very nicely on the ekokalendarz.pl website.

Forget-me-nots - or unforgettable ones - are one of my beloved spring flowers. I have quite a lot of them in my garden, but I'm going to plant even more. :)


Jak Wam się podoba Panna Niezapominajka? :)

How do you like Miss Forget-me-not? :)


Pozdrawiam Was gorąco!

I greet you warmly!


 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...