Mam ogromne zaległości w blogowaniu - zarówno u siebie, jak i na Waszych blogach. Tak jakoś się złożyło, czasem nic nie można na to poradzić. Postaram się jednak nadrobić wszystko w najbliższych dniach, a dziś zapraszam Was na wpis o pewnej pechowej lalce.
To trzecia przedstawicielka serii BMR1959, która u mnie zamieszkała. Choć nie obyło się bez pewnych komplikacji związanych z jej przybyciem.
Zamówiłam ją półtora miesiąca temu, przyszła ekspresowo. I niestety mój wielki entuzjazm został natychmiast ostudzony, gdy okazało się, że ma wadliwy makijaż. Ubytki w brwiach, lewe oko mniejsze i przesunięte na bok... A w ogóle całość (oczy + brwi) nadrukowane zbyt wysoko. Porażka.
Na zdjęciu poniżej może tak tego nie widać, ale na żywo wyglądała groteskowo...
I have fallen behind in blogging so badly - both here and on your blogs. It somehow happened, sometimes you can't help it. However, I will try to make up for everything in the coming days, and today I invite you to read this post about one unlucky doll.
This is the third representative of the BMR1959 series who arrived to me. Although it wasn't without some complications related to her arrival.
I ordered her a month and a half ago, it came quickly. And unfortunately my great enthusiasm was immediately cooled down when it turned out that she has imperfect makeup. Eyebrow defects, left eye smaller and shifted to the side... And in general (eyes + eyebrows) printed too high. Bummer...
In the photo below you may not see it this way, but it looked grotesque life...
Choć to nie pierwszy bubel Mattela, jaki mi się trafił, tego nie mogłam jednak w żaden sposób naprawić sama. Ale lalka jako taka bardzo mi się podoba i nie chciałam oddawać jej na repaint. Bardzo zależało mi na udanym oryginalnym makijażu. Zdecydowałam się na złożenie reklamacji (po raz pierwszy w życiu). Pisałam do Mattela, zostałam odesłana do sprzedawcy, który na szczęście uznał moją rację i zapadła decyzja o wymianie lalki. I choć trochę to trwało, ostatecznie dostałam drugi egzemplarz. Nie mogę więc powiedzieć złego słowa o sklepie, w którym ją kupowałam.
I tak oto przyszło drugie pudełko. Nawiasem mówiąc równie udane jak i inne opakowania lalek z tej serii.
Although this isn't the first Mattel's bungle I have come across, I couldn't repair it myself. But I liked her very much and I didn't want to repaint her. I was very keen on successful original makeup. I decided to make a complaint (for the first time in my life). I wrote to Mattel, I was sent back to the seller who, fortunately, acknowledged my decision and decided to replace the doll. And although it took a while, I finally got a second one. So I can't say a bad word about the store where I bought her.
And so came the second box. I think it is as nice as other doll packaging from this series.
Chwila niepewności...
A moment of uncertainty...
I wielka ulga, gdy okazało się, że tym razem dostałam pannę o idealnie odbitym malunku twarzy.
And a great relief when it turned out that this time I got a girl with a perfect face painting.
Panna od razu wyskoczyła z pudła, a ja zrobiłam jej kilka zdjęć w ogrodzie. Przy okazji poprzedniego zakupu lalek z serii BMR wspominałam, że nie jestem zbytnio zachwycona ich strojami. W tym przypadku jest nieco lepiej. O ile kurtka niespecjalnie przypadła mi do gustu (choć muszę ją wypróbować na większych lalkach, bo ponoć pasuje na Tonnerki), to sukienka jest całkiem fajna. No i buty - są naprawdę super. :)
Po wyjęciu jej z pudełka okazało się, że jednak nie dostałam idealnego egzemplarza... Ale o tym za chwilę.
New lady immediately jumped out of the box, and I took her a few photos in the garden. On the occasion of the previous purchase of dolls from the BMR series, I mentioned that I wasn't too delighted with their outfits. In this case it is slightly better. Well, I don't like the jacket (although I have to try it on larger dolls, because it seems to fit Tonner girls), the dress is pretty nice. And the shoes - they're really cool. :)
After removing her from the box, it turned out that I didn't get the perfect doll... But I will write about it in a moment.
Sesja byłaby jednak niepełna, gdybym nie przebrała jej w coś uszytego przeze mnie. ;) Dostała bluzkę hiszpankę z jasnożółtego batystu i jeansy.
Gdy uwolniłam ją z pudła, okazało się, że ma zblokowane oba łokcie. Jeden udało mi się zgiąć, mimo oporu, który stawiał. Jednak prawy łokieć zgiął się jedynie połowicznie (co widać na zdjęciu pniżej). Plastik zaczął trzeszczeć niebezpiecznie pod palcami, a druga część stawu pozostała niewzruszona. Możecie wierzyć - poleciało wiele, wiele niecenzuralnych słów.
Na całe szczęście po sesji udało mi się to rozruszać. Przy pomocy kombinerek i z duszą na ramieniu pokonałam opór i zgięłam jej rękę jak należy. Nie doszło do złamania otwartego, choć wcale nie byłam pewna, czy tak się ta historia nie skończy.
W dodatku głowa ciemnoskórej panny jest kompletnie luźna (jak na złość poprzednia nie miała takiego problemu), lata sobie na boki choćby pod ciężarem obfitego kucyka i ciężko ją ustawić do zdjęć. Z tym też jakoś sobie poradzę, ale powiem Wam szczerze, że ogromnie mnie irytuje ta sytuacja. Lalka jest bądź co bądź kolekcjonerska, cenę też ma inną niż lalki z półek hipermarketów, a mimo to jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia.
The session wouldn't be complete if I didn't change her clothes into something I sewed. ;) She got an offshoulder blouse from a light yellow cotton batiste and jeans.
When I released her from the box, it turned out that her elbows were locked. I managed to bend one, despite the resistance it put up. However, the right elbow was only half-bent. The plastic started to crackle dangerously under my fingers, and the other part of the joint remained unmoved. Believe it - many, many indecent words flew that moment.
Fortunately, after the session I managed to fix it. With the help of pliers and my heart in my mouth, I overcame the resistance and bent her arm properly. There was no open fracture, although I wasn't so sure if the story would end like this.
In addition, the head of a dark-skinned lady is completely loose (the previous one didn't have such a problem, of course!), it flies sideways even under the weight of her pony tail and it is difficult to set it for photos. I can handle it, but I will tell you honestly that this situation irritates me greatly. The doll is, after all, collector's, the price also is different than dolls from hypermarket shelves, and yet the quality leaves much to be desired.
Miałam chyba pecha, bo do tej pory nie słyszałam zbyt wielu narzekań na lalki z linii BMR1959. No ale cóż, na kogoś musiało trafić.
Najważniejsze, że nowa lokatorka Kameliowej pracowni ma oczy na swoim miejscu. ;)
Bądź co bądź, jest to prześliczna panna. I pomijając niedoróbki udała się Mattelowi całkiem nieźle. Posiada mold o nazwie Pazette (to pierwsza moja lalka o tej twarzy). Bardzo podoba mi się jej oryginalny makijaż. Zamierzam zmienić co prawda fryzurę, ale to kiedyś w wolnej chwili (chyba nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmieniła ;)).
I was unlucky because I haven't heard too many complaints about BMR1959 dolls so far. Well, well, it had to hit someone.
Most importantly, the new lady in Kamelia's atelier has her eyes in right place. ;)
After all, it is a lovely doll. And except for the bungle, Mattel did pretty well. She has a headmold called Pazette (this is my first doll with this face). I really like her original makeup. I intend to change her hairstyle, but I have to find some time to do it (I wouldn't be myself if I didn't change something, right? ;)).
Cóż, była warta tego całego zamieszania, prawda? W tych różach wygląda zjawiskowo.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Well, she was worth all the fuss, right? In these roses she looks amazing.
I greet you warmly!