Nie, nie. Nie pozbywam się lalek. Jedynie dzisiejszy post będzie bardziej o tematyce roślinnej niż lalkowej. ;)
No, no. I don't get rid of dolls. Only today's post will be more about plants than dolls. ;)
Najpierw o lalkach.
Ostatnio zrobiłam gruntowne porządki w pracowni i między innymi znalazłam kawałek cieniutkiej haftowanej bawełny (ach te odkrycia przy porządkach...). Od razu wiedziałam, co chcę z niego uszyć. Tak powstała kolejna wersja letniej bluzki, tym razem z szerokimi rękawami. :)
About dolls at first.
Recently, I did a thorough cleaning in the studio and, among other things, I found a piece of very thin embroidered cotton (oh, these discoveries during the cleaning ...). I knew immediately what I wanted to sew from it. This is how the next version of the summer blouse was created, this time with wide sleeves. :)
Teresa jest lalką, którą mam w wersji podwójnej. Na poniższym zdjęciu widać obie bliźniacze panny. Ta po lewej to pierwsza przedstawicielka made to move, jaką sobie kupiłam. Jeszcze z pierwszego wypustu (2015). Miała koszmarny klej w głowie, który kilkukrotnie próbowałam zneutralizować - nie udało się. Ostatecznie zrobiłam jej upiętą fryzurę, w której tego nie widać. Przemalowałam jej też usta.
Druga panna, z rozpuszczonymi włosami trafiła do mnie końcem zeszłego roku. Jest z drugiego wypustu (chyba rok 2016, ale poprawcie mnie jeśli się mylę) i różni się paroma szczegółami. Kolor plastiku jest ciemniejszy, twarz pełniejsza, nie widać też dołeczków, jak u pierwszej lalki. U niej kleju nie ma wcale, włosy ma mięciutkie i sypkie. Początkowo miała być dawcą ruchomego ciałka dla innej lalki, ostatecznie została w jednym kawałku i jak na razie chyba jej dekapitacja nie grozi. ;)
Tym sposobem mam dwie pary bliźniaczek, a wszystkie cztery mają ten sam mold... Truskawki mogliście zobaczyć we wpisie o jeansowych ubraniach ze stycznia. Choć właściwie powinnam też wspomnieć o trzeciej parze - dwie panny Goddess, jedna moja, druga mojej Córy. :)
Teresa is a doll that I have in a double version. In the photo below you can see both twin ladies. The one on the left is the first made to move representative I bought. She's from the first wave (2015). She had a terrible glue in her head, which I tried to neutralize several times - and failed. Ultimately, I gave her a pinned up hairstyle that thanks to that you can't see it. I also repainted her lips.
The other lady, with her hair loose, came to me at the end of last year. It's from the second wave (probably 2016, but correct me if I'm wrong) and it differs in a few details. The color of the plastic is darker, the face fuller, the dimples are not visible as it is in the first doll. She has no glue in her head at all, her hair is soft and loose. At first, she was supposed to be a donor of an articulated body for another doll, but she stayed in one piece after all, and so far I think she is not in danger of being decapitated. ;)
This way I have two pairs of twins, and all four have the same headmold... You could see Strawberries in the entry about denim clothes from January. Although, actually, I should also mention the third pair - two Goddess ladies, one mine, the other my daughter's. :)
Ale miało być o kwiatkach. ;)
Wrzucam mały przegląd tego, co kwitło u mnie w kwietniu. Na pierwszy rzut zielone kwiaty ciemierników. Myślałam, że przepadły, w zeszłym roku rosły bardzo słabo. W tym zrobiły mi niespodziankę i pojawiło się kilka kwiatów.
But it was supposed to be about flowers. ;)
I am posting a small overview of what flourished in April in my garden. At first glance, green flowers of hellebore. I thought they were gone, they grew very weak last year. In this they surprised me and a few flowers appeared.
Fiołki, fiołki wszędzie. Bardziej niebieskie, fioletowe, dwukolorowe. Gdzieś kiedyś były też białe, ale przegapiłam moment i nie zrobiłam im zdjęcia.
Violets, violets everywhere. Some are more blue, other are purple or two-colored. Somewhere they used to be white, but I missed the moment and didn't take a picture of them.
Tawuła wczesna.
Bridal Wreath (Spirea arguta).
Wiśnia.
Cherry tree.
Jabłoń.
Apple tree.
Szachownica kostkowata, która pojawiła się nie wiadomo skąd. Jedna jedyna. Bardzo mi się taki niespodziewany gość spodobał. :)
Snake's head fritillary that appeared out of nowhere. One and only. I really liked such an unexpected guest. :)
A na koniec jeszcze pokażę Wam mój lalkowo-ogrodowy projekt, o którym wspominałam kilka postów temu. Jeszcze daleka droga, ale już mogę coś zaprezentować. :)
Moje psiaki, jakby nie były urocze, narobiły nieco rewolucji w ogrodzie. Bądź destrukcji, to może nawet lepsze określenie... Tak czy inaczej musiałam zreorganizować rabaty i było to bardzo dobrym pretekstem do tego, żeby zabrać się za kawałeczek ogrodu, co do którego plany miałam już od jesieni. Końcem roku usunęłam (ekhm, ekhm - przy pomocy Męża) duże krzewy dereni, aby zrobić miejsce. Z innych części ogrodu przesadziłam kilka kwitnących roślin, a róże z poniższej grzędy powędrowały na nowe miejsce.
Ale po kolei. Oczyszczanie miejsca pod nowy lalkowy ogródek zaczęło się tak:
And finally, I will show you my doll-garden project, which I mentioned a few posts ago. It's still a long way, but I can present something. :)
My dogs, even if they are absolutely cute, did some garden revolution. Or destruction, maybe that's even a better term... Anyway, I had to reorganize the flowerbeds and it was a very good excuse to start work in a piece of the garden, which I had plans for since fall. At the end of the year, I removed (ekhm, ekhm - with the help of my Husband) large dogwood bushes to make room. I replanted several flowering plants from other parts of the garden, and the roses from the perch below went to a new place.
First things first. Cleaning the space for a new doll garden began like this:
Wybór miałam ograniczony, bo korzystałam tylko z roślin, który już rosły w ogrodzie. Wyszło jednak całkiem fajne połączenie, będzie dużo kwiatów każdej wiosny. Między innymi w nowym ogródku znalazły się pigwowiec, wisienka ozdobna, pieris, śliwa wiśniowa i miniaturowy różanecznik, który przesadzam już po raz czwarty i może wreszcie trafi na dobre dla niego miejsce... Forsycja już tam była, rośnie na swoim miejscu od wielu, wielu lat.
The choice was limited because I only used plants that were already growing in the garden. However, a nice combination came out, there will be a lot of flowers every spring. Among other things, in the new garden now are growing a quince, decorative cherry, pieris, black cherry plum and miniature rhododendron, which I am replanting for the fourth time and may finally find a good place for it ... Forsythia was already there, growing in its place for many, many years.
Zasiałam trawę. Ponieważ w tej chwili mam mnóstwo ptasich gości w ogrodzie (nie pamiętam, aby wcześniej aż tyle różnych ptaków odwiedzało nasze osiedle - jak tylko otworzę okno, słychać ptasie trele od rana do nocy), założyłam siatkę ochronną, aby nasiona miały szansę wykiełkować.
I sowed grass. Because at the moment I have a lot of bird guests in the garden (I do not remember that so many different birds visit our housing estate before - as soon as I open the window, I can hear bird trills from morning to night), I put on a protective mesh so that the seeds have a chance to germinate.
Wszystkie te prace zostały zrobione miesiąc temu. Natomiast poniższe zdjęcie zrobiłam dzisiaj. Jak widać będę musiała dosiać jeszcze trawę, bo nie wyrosła równo. Cieszę się jednak, że wszystkie rośliny się przyjęły i jakiś tam początek miniaturowego ogródka już jest. :)
All this work was done a month ago. However, the photo below was taken today. As you can see I will have to sow more grass because it has not grown evenly. I'm glad, however, that all the plants have adopted and there is already a beginning of the miniature garden. :)
Na zakończenie Teresa w kępie żagwinu. :)
Chciałam Was też zaprosić ponownie do odwiedzin na blogu The Shapes of Fabric. Jest kilka słów o tym, jak powstają stroje w Kameliowej pracowni. :) W tym wpisie jest przedstawiona także druga lalkowa krawcowa, Mieke z Timeless Dolls - tworzy niesamowite kreacje inspirowane strojami historycznymi w skali 1:6. Zachęcam do przeczytania artykułu. :)
Chciałam Was też zaprosić ponownie do odwiedzin na blogu The Shapes of Fabric. Jest kilka słów o tym, jak powstają stroje w Kameliowej pracowni. :) W tym wpisie jest przedstawiona także druga lalkowa krawcowa, Mieke z Timeless Dolls - tworzy niesamowite kreacje inspirowane strojami historycznymi w skali 1:6. Zachęcam do przeczytania artykułu. :)
Finally, Teresa in a clump of aubrieta. :)
I would also like to invite you again to visit The Shapes of Fabric blog. There are a few words about how the costumes are made in the Kamelia's atelier. :) This post also presents the second doll dressmaker, Mieke from Timeless Dolls - she creates amazing outfits inspired by historical costumes on a 1:6 scale. I encourage you to read the article. :)
I would also like to invite you again to visit The Shapes of Fabric blog. There are a few words about how the costumes are made in the Kamelia's atelier. :) This post also presents the second doll dressmaker, Mieke from Timeless Dolls - she creates amazing outfits inspired by historical costumes on a 1:6 scale. I encourage you to read the article. :)
jestem zauroczona Twoim projektem!
OdpowiedzUsuńsiostrzyczki fajniutkie razem, ale
trochę szkoda tych dołeczków ;P
Zgadzam się! Dołeczki dodają uroku.
UsuńCo do projektu - oby szybko urosła trawa. ;)
Teresa jest przepiękna!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńGorgeous. And I love the white blouse. So delicate and perfect for spring.
OdpowiedzUsuńand I'm still jealous of your violets!
Thank you! :)
UsuńI know, I know... ;)
Dziewczyny pięknie się prezentują w cudnych okolicznościach przyrody. Bluzeczka bardzo romantyczna. U mnie też kwitnie tyle kwiatów, że nie nadążam z rejestracją. Bardzo zaciekawił mnie ten lalkowy ogród. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSama jak kwiatuszek. ;)
UsuńI ja przegapiłam kilka kwitnień, ale co poradzić. Może za rok nadrobię.
Miniaturowy ogród był moim marzeniem od dawna. Jestem ciekawa, ile z tych moich planów uda mi się zrealizować.
Pozdrawiam!
Piękne są te lalkowe kreacje takie eleganckie lalki zasługują na wspaniałą sesję zdjęciowa wśród kwiatów.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję bardzo! :)
UsuńLubię łączyć przyjemne z pożytecznym i robić lalkowe zdjęcia wśród tego, co akurat kwitnie. :)
Pozdrawiam!
Koronkowa bluzka jest przecudowna! ♥
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję :)
UsuńTeż miałam zrobić lalkowy ogród, ale jakoś kawałek ziemi, który miałam na oku, mój mąż- nie mąż zagarnął do innych celów...
OdpowiedzUsuńTwój ogród z całą pewnością będzie wspaniały.
Tereski cudne. I świetne mają ciuchy. Brawo!
Może plany da się zrealizować na innym skrawku działki? :)
UsuńMiniaturowy ogródek mam w planach jeszcze nieco zmienić, ale nie wiem, czy w tym roku dam radę. Na razie czekam na trawę. :)
Dziękuję!
Lalkowy ogród? zaintrygowała mnie nazwa tego kawałeczka ziemi - na pewno będzie tam cudownie:)) U mnie podbalkonowy ogródeczek też rozkwita, choć susza dała mu się we znaki. Bluzeczka niezwykle romantyczna, podziwiam Cię za szycie takich miniaturowych kreacji i to na maszynie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Lub po prostu miniaturowy ogródek. :) Postaram się zapanować nad roślinami, które tam posadziłam, aby pasowały do lalkowego wzrostu. ;)
UsuńSusza daje o sobie znać wszędzie... Teraz ma popadać trochę, oby to była prawda.
Dziękuję za miłe słowa!
Pozdrawiam!
To nie fair ! Że lalki mają swój ogródek a tyle lalkowiczów nie ! ;p
OdpowiedzUsuńTereski bardzo lubię, ale akurat ta mtmkowa mi się na tyle opatrzyła, ze nie ostała się jej ani jedna, potraciły głowy na rzecz innych sztywnych koleżanek.
Bluzeczka rewelacyjna. Romantyczna i subtelna, akurat sama bym taką chętnie nosiła :)
Oj tam, oj tam. Wolałam to, niż kolejną rabatę, gdzie albo coś nie chce rosnąć, albo chwasty przejmują władzę. Lalkowy, nie-lalkowy - ważne, że wreszcie uporządkowałam. :)
UsuńA widzisz. Mi niby też się opatrzyła, a jakoś jej łba urwać nie mogę. ;)
Dziękuję!
Your girl's top looks amazing. I like the style. And it's interesting how the same sculpt can come out looking very different depending on when you got it. I found this too when I got multiples of the purple top girl (when the new MTM bodies were released). I had only one that had really soft hair, no glue.
OdpowiedzUsuńYour garden looks gorgeous. I didn't know you had a Cherry tree! And the doll garden looks like it's coming along nicely. You are way more productive than me. Can't wait to see photos in there.
Thank you.
UsuńGlue in the doll's hair is something that makes me really frustrated...
Yes, I have. I think I showed it once, last Spring, when I made photo session with Ellowyne. :)
Well, I think it's because of the Spring. It's much easier force yourself to do something when the whole world around you is so busy. :)
I think it's a wonderful idea to have a doll garden, and you have done a brilliant job. I love hellebore, but have never had much success with them and I have never seen the one you have before, it's beautiful. The violets are really pretty too! I wish I had your green thumb. :)
OdpowiedzUsuńBig hugs,
X
Thank you! I did my best. Maybe I will buy some other plants to add there when everything will get back to normal. Maybe. I need to see how everything I already planted there will grow togheter.
UsuńI thought hellebore are gone. They surprised me.
You know, there was a time I couldn't even keep a cactus alive. ;)
Hugs!
Teresa w kreacji w stylu boho pięknie e się prezentuje w otoczeniu kwiatów <3
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńFantastyczny pomysł z tym ogrodem dla lalek. Już widzę jak będzie piękny i funkcjonalny! Obie siostry są śliczne, ale rzeczywiście się różnią!
OdpowiedzUsuńOkropnie denerwują mnie klejone włosy i tego efekt! Jak w ogóle można było na to pozwolić i produkować takie zabawki dla dzieci!
Co do wiosennych kwiatów - boskie! Uwielbiam wiosnę! To najpiękniejsza pora roku :)))
Tereska u mnie zostanie, bo uwielbiam jej dołeczki :)))
Ubranie Twojej jest absolutnie wspaniałe! Masz rewelacyjne pomysły i polot do szycia! Pozdrawiam Cię, Kamelio ♥
Cieszy mnie, że tak uważasz. :) Plan na ogródek w miniaturze miałam już od co najmniej roku, ale jakoś nie było weny, aby się za to zabrać. Nareszcie się udało.
UsuńTak, klej to zło...
Wiosnę kocham, zgadzam się w 100%, że to najpiękniejszy czas w roku. :)
Dziękuję Ci Olu bardzo i również pozdrawiam!
The white blouse is beautiful and she looks ready for those warmer days now.
OdpowiedzUsuńAnd your garden is coming along very well. Looks amazing!
PS: Great to be in an post in the other blog!
UsuńThank you!
UsuńI'm happy you like the garden. I hope it will grow nicely. :)
Yes, it's really great.
A ja dzisiaj tak bardzo pragnę oglądać kwiaty! Normalnie post idealny dla mnie! <3 od razu mi jakoś lżej na duszy... Buziaki.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że trafiłam. :)
UsuńPozdrawiam gorąco!
Ta biała bluzka mnie zachwyciła. Zawsze mi się podobał ten styl :) Pamiętam go jeszcze ze starych niemieckich katalogów wysyłkowych :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńSama kiedyś takie bluzki nosiłam... ;)
Cudne - i kwiaty i dziewczęta! Od lat zabieram się za stworzenie lalkowego kącika w ogródku (choć moje plany są o wiele skromniejsze, niż Twoje - jakiś kawałek żywopłotu w tle i mini-skalniaczek), ale oczywiście, na chęciach się kończy - za to Twój nabiera kształtów i z pewnością będzie zachwycający :).
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja moją Tereskę/Ginę też kupiłam na dawczynię ciała? Żyje takim trochę pożyczonym życiem, dopóki nie pojawi się jakaś obiecująca głowa w odpowiednim kolorze ;).
Piękna bluzeczka, ale nie mniej piękna biżuteria, zwłaszcza kolczyki :)!
Mój plan też dojrzewał od dłuższego czasu, od roku co najmniej. Zmobilizowało mnie to, że chwilowo nie ma za bardzo jak wziąć lalki w plecak i pojechać gdzieś na sesję. A zdecydowanie wolę zdjęcia w ogrodzie, niż w czterech ścianach... ;)
UsuńJakiś ma urok ta Teresa widocznie, skoro uniknęła kolejnej egzekucji. ;)
Dziękuję!
Uwielbiam tego typu bluzeczki! Są bardzo etniczne w stylu, podobne noszą np. na Dominikanie czy Martynice. Idealnie pasują do ciemnoskórych lalek.
OdpowiedzUsuńTereskę wolę zdecydowanie tą z dołeczkami. Fiołeczki masz cudne! Ja w ogóle lubię takie maleńkie kwiatuszki. A do ogródka lalkowego takie maleństwa są w sam raz. :)
Fajnie, że każdemu coś przychodzi na myśl. :)
UsuńTeż wolę wersję z dołeczkami. Są urocze.
Fiołki, niezapominajki, stokrotki - wszelkie takie "zwykłe" kwiatki są dla mnie po prostu urocze. :)
Jaka ta bluzeczka jest cudna! A biżuteria! Wspaniałości. Piękny masz ogród, ja mój dopiero zakładam i walczę z nierówno rosnącym trawnikiem i chwastami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńMój ma już sporo lat w metryczce, ale walczę z tym samym. Choć walczę dosyć ospale - w tym roku szykuje się susza, łatwo nie będzie, to może już lepiej niech te chwasty rosną, przynajmniej będzie zielono...
Też miałam na działce lalkowy ogródek! :-) Z czasem rośliny w lalkowej skali, zaczęły wdzierać się także do innych sektorów ;-)
OdpowiedzUsuńPrześliczna, delikatna bluzeczka.
Szachownice mnie fascynują. Tęsknię za nimi. Jeszcze nie próbowałam sadzić ich w loggi.
Ano właśnie. Starałam się posadzić tam tylko takie rośliny, które dobrze znoszą cięcie lub są z natury wolnorosnące. Ciekawe, czy uda mi się je utrzymać w ryzach. ;)
UsuńDziękuję!
Mnie ta szachownica zaskoczyła, sama nigdy nie sadziłam ich w ogrodzie. Ale ucieszyła mnie ta niespodzianka. :)
Of course this is about flowers!!! (But the dolls are a nice addition!!!) Beautiful flower photos, Kamelia. I never tire of looking at spring flowers. And I do love that simple cotton shirt you made for Teresa. I too, love that head sculpt. And even though you have duplications of her, the touches you have made to each one's makeup is enough set them apart. By the way....you have such a big beautiful garden!!!
OdpowiedzUsuńI love spring flowers too. :)
UsuńTeresa is a really pretty girl. I like that they are no exactly the same. :)
Thank you!