Czas tuż przed zachodem słońca to w obecnej chwili jedyny moment, gdy można wyjść na zewnątrz i złapać oddech. W ciągu dnia każde wyjście wiąże się z tym, że po pierwszych dwóch krokach człowiek zaczyna żałować, że opuścił cztery ściany. Jakby żywcem wejść do piekarnika...
Nie mówię oczywiście, że wieczór był chłodny. Co najwyżej określiłabym go mianem "znośny".
The time just before sunset is the only time right now when you can go outside and catch your breath. During the day, each exit is associated with the fact that after the first two steps a person begins to regret leaving four walls. As if to enter the oven alive...
Of course, I'm not saying that the evening was cool. At best, I would call it "bearable".
Lalki nie marudzą, pozują bez względu na upał czy komary (to druga po upałach rzecz, której nie znoszę w lecie...).
Gwiazdą dzisiejszego wpisu jest Amazing Nails Lea z roku 2001. Trafiła do mnie dopiero co (czerwiec był dla mnie miesiącem lalkowych okazji ;)), od razu przeskoczyła na artykułowane ciałko i zapozowała do zdjęć.
A zapozowała na ławce ogrodowej od Butterfly Family Miniatures trzymając w rękach książkę zrobioną przez Igę z bloga Aya w Świecie Lalek. :)
The dolls don't whine, they pose regardless of the heat or mosquitoes (this is the second thing after hot weather that I hate in summer...).
The star of today's post is Amazing Nails Lea 2001. She just came to me (June was a month of doll bargains for me ;)), she jumped on an articulated body and posed for photos.
And she posed on a garden bench from Butterfly Family Miniatures, holding in her hands a book made by Iga from Aya in Dolls' World blog. :)
Seria Amazing Nails Mattela składała się z czterech lalek: Kayli, Christie, Barbie i Lei. I choć Lea od zawsze podobała mi się najbardziej z tego kwartetu, to nie była jednak jedną z tych lalek, na które potrafię polować miesiącami (a czasami i dłużej). Po prostu... przytrafiła się. :) I tym sposobem mam już dwie panny z tej serii, bo kiedyś, kiedyś trafiła do mnie Kayla.
Ma przepięknie namalowane oczy. Co do ust wciąż zastanawiam się, czy nie zmienić ich koloru, bo nie przepadam za tak wyraźną konturówką. Waham się jednak w kwestii machnięcia pędzlem, a ponieważ nie mam pewności, to na razie nie tykam. Makijaż w każdym razie jest piękny, staranny i równy, typowy dla lat '90 i początku dwutysięcznych. Nie wiem jak w przypadku pozostałych trzech panien z serii (bo moja Kayla jest po reroocie), ale Lea ma włosy z cienkiego, sypkiego kanekalonu. Na szczęście takiego lepszej jakości, bo zdarzały się włosy typu "siano" w tamtym okresie.
The Amazing Nails from Mattel's series consisted of four dolls: Kayla, Christie, Barbie and Lea. And while Lea has always been my favorite of this quartet, she wasn't one of those dolls that I can hunt for months (and sometimes longer). She just... happened. :) And this way I already have two girls from this series, because once upon a time, Kayla came to me.
She has beautifully painted eyes. As for the lips, I'm still wondering whether I should changed their colour, because I don't like such a visible liner. But I'm hesitant about catching the brush, and since I'm unsure, I'm not touching it yet. The makeup is beautiful, neat and even, typical of the '90s and early 2000s. I don't know about the other three girls in the series (because my Kayla is rerooted), but Lea has hair made of fine, loose kanekalon. Fortunately, of better quality, because there were some "hay" hairs at that time.
To dla mnie jedna z najpiękniejszych wersji tego moldu. Wzdycham jeszcze do Lei #5 z serii Basic 002, panny z serii DOTW China 2011, Happy New Year Oshogatsu Barbie i Rhapsody in New York. Ale szczerze wątpię, aby kiedykolwiek udało mi się zdobyć którąkolwiek z wymienionych, bo nie dość, że są trudno dostępne, to jeszcze osiągają absolutnie kosmiczne ceny.
Na szczęście mam na swojej półce kilka lalek o tym moldzie, również należących do jednych z najładniejszych przedstawicielek tej grupy. Muszę kiedyś pomyśleć o jakiejś sesji zbiorczej. Z pewnością kojarzycie Leę Night Time Glamour, która jest jedną z najczęściej pojawiających się na blogu lalek. Ale jest też Lea purple top, Cali Girl Horseback Riding Lea i wspomniana już Kayla Amazing Nails (technicznie to ten samo mold). Było jeszcze kilka innych, ale już nie mieszkają w Kameliowej pracowni. ;)
This is one of the most beautiful versions of this mold for me. I also sigh to Lea #5 from the Basic 002 series, the ladies from the DOTW China 2011 series, Happy New Year Oshogatsu Barbie and Rhapsody in New York. But I sincerely doubt that I will ever get any of these, because not only are they hard to get, but they also reach absolutely insane prices.
Fortunately, I have several dolls with this head mold on my shelf, also belonging to one of the most beautiful representatives of this group. I have to think about some collective session sometime. You certainly know Lea Night Time Glamour, which is one of the dolls appearing most often on the blog. But there is also Lea purple top, Cali Girl Horseback Riding Lea and the mentioned before Kayla Amazing Nails (technically it's the same mold). There were a few others, but they no longer live in the Kamelia's atelier. ;)
Jeśli ktoś jest ciekawy nazwy rośliny w doniczce, to Ledebouria (nie mam niestety pewności, która odmiana - stawiam na L. cooperi). W tym roku bardzo marnie kwitła, miała dwa małe pędy z kilkoma kwiatami. Ale ma bardzo dekoracyjne liście, więc i bez kwiatów jest piękną ozdobą.
If anyone is curious about the name of the plant in the pot, it is Ledebouria (unfortunately I'm not sure which variety - I bet on L. cooperi). This year it bloomed very poorly, had two small shoots with a few flowers. But it has very decorative leaves, so without flowers it is still a beautiful decoration.
Sukienka Lei to znany Wam już fason - szyłam ją w wersji błękitnej i brudnego różu. A także w wersji dla BJD w skali 1/4. Mimo tego, że używam tego samego wykroju, sukienki prezentują się za każdym razem trochę inaczej dzięki różnym wersjom haftu.
Lea's dress is a cut you already know - I sewed it in light blue and dirty pink. And also in the version for BJD in 1/4 scale. Despite the fact that I use the same pattern, the dresses look a little different each time thanks to different versions of the embroidery.
Dodatkowo uszyłam także sukienkę w rozmiarze plus, dla panien na ciałku curvy. Nie mogłam wybrać innej modelki niż Carnaval (The Barbie Look Nighttime Glamour).
In addition, I also sewed a plus size dress for the ladies on the curvy body. I couldn't choose a model other than Carnaval (The Barbie Look Nighttime Glamor).
Życzę Wam znośnej pogody na weekend!
I wish you tolerable weather for the weekend!
Ja dopiero zaczęłam lalkową przygodę, ale Twoje zdjęcia i opowieści bardzo mnie motywują 😁
OdpowiedzUsuńOgromnie się z tego cieszę! Życzę wiele radości z lalek! :)
UsuńTeż mi przyszło do głowy, że teraz fotki plenerowe da się robić tylko po zachodzie słońca 😉 - na szczęście dziś było trochę chłodniej. Śliczna sesja, pełna zielonego cienia, z wyjątkowo urodziwą modelką w roli głównej... Hm ... Jakim cudem wcześniej nie zwróciłam baczniejszej uwagi na tę piękność?
OdpowiedzUsuńNa szczęście co jakiś czas jest kilka chłodniejszych dni - inaczej już w ogóle byłoby strasznie. Byle do jesieni.
UsuńA widzisz, cieszę się, że mogłam ją zaprezentować w takim razie. :)
piękne <3 widać od razu, że Lea jest z trochę innego okresu
OdpowiedzUsuńPrawda? Aż rzuca się w oczy...
UsuńCieszę się, że Ci się podoba.
Pięknie wyglądają w białych eleganckich sukienkach. Tak romantycznie. U nas po serii burz zrobiło się trochę znośniej, ale i tak wychodzę tylko wczesnym rankiem i wieczorem, nawet nie mam ochoty na robienie sesji lalkom. Pozdrawiam i życzę dobrej pogody :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńEch, co człowiek złapie odrobinę oddechu, to kolejną falę upałów zapowiadają...
Śliczne panny w ślicznych kiecusiach.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńAleż Lea jest cudna!!! Piękne i nastojowe zdjęcia jej zrobiłaś, romantyczna sukienka bardzo pasuje do jej tajemniczej urody !
OdpowiedzUsuńOj jest. :)
UsuńDziękuję!
Śliczna lalka. Zdecydowanie pasuje jej ta sukienka. W sam raz do ogrodu!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńDawno mnie u Ciebie nie było, mam co nadrabiać! Nigdy nie byłam przekonana do tego materiału, ale te sukienki są obłędne na letnią propozycję! ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zaglądnęłaś. :) Dziękuję!
UsuńOj tak ostatnio pogoda dawała popalić, dobrze, że teraz jest okres chwilowego wytchnienia od upałów z temperaturą 30+. Panna piękna, ale w tym wypadaniu nie poznałabym, że to jest mold Lei :) (pewnie kwestia makijażu)
OdpowiedzUsuńByło wytchnienie, idą następne upały... Ech.
UsuńA widzisz, pewnie tak jak piszesz - kwestia malunku.
Odwiedziłam Twojego bloga, ale wszystko co napisałam - zniknęło...
Obie dziewczyny prezentują się zjawiskowo. Fotki rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńSuch a nice thing to do, read in the garden on a summer evening. We have had some hot days over here too. But the nights are rather cold. Lovely photos and the dresses are beautiful.
OdpowiedzUsuńI agree, I like to read in the garden too.
UsuńThank you!