Lista wpisów z postępów prac w Domu Zielarki:
- Dom Zielarki - początek.
- Dom Zielarki - testy, plany.
- Dom Zielarki - stolarka.
- Dom Zielarki - stolarki ciąg dalszy.
- Dom Zielarki - poddasze
- Dom Zielarki - schody
- Dom Zielarki - malowanie stolarki
- Dom Zielarki - ogród
- Dom Zielarki - malowane poddasze i kominek
- Dom Zielarki - kamyki bez końca
- Dom Zielarki - pruski mur, witraż, regał i ogród
List of entries from the progress of work at the Herbalist's Cottage:
- The Herbalist's Cottage - the beginning.
- The Herbalist's Cottage - tests, plans.
- The Herbalist's Cottage - woodwork.
- The Herbalist's Cottage - woodwork continued
- The Herbalist's Cottage - the attic
- The Herbalist's Cottage - the stairs
- The Herbalist's Cottage - painting the woodwork
- The Herbalist's Cottage - the garden
- The Herbalist's Cottage - painted attic and fireplace
- The Herbalist's Cottage - endless pebbles
- The Herbalist's Cottage - half-timbered wall, stained glass, bookshelf and garden
Dzisiejszy wpis obejmuje prace z nieco dłuższego okresu niż ostatni miesiąc. A to dlatego, że malowanie drewnianych elementów rozciągnęło się w czasie dosyć mocno. Już w czerwcu przetestowałam, jak wyglądają różne bejce i jak różni się kolor w zależności od ilości warstw.
Today's entry includes works from a slightly longer period than last month. And that's because the painting of wooden elements stretched quite a lot in time. Already in June I tested what different stains look like and how the color differs depending on the number of layers.
Zanim jednak do malowania doszło, trzeba było wszystko przygotować. O ile mieszadła do farb, które są głównym elementem stolarki, były od razu gładkie i wyszlifowane - o tyle resztę musiałam zrobić sama. Najwięcej roboty było z gałęziami użytymi w roli "drzew" na parterze oraz przy konstrukcji schodów.
Po okorowaniu wstępnie szlifowałam je przy użyciu Dremela, a następnie wygładzałam ręcznie papierem ściernym (najpierw takim o gramaturze 120, a następnie 320 - to najlepiej się sprawdzało).
However, before painting could take place, everything had to be prepared. While the paint stirrers, which are the main element of the woodwork, were immediately smooth and polished - the rest I had to do myself. The most work was done with the branches used as "trees" on the ground floor and in the construction of the stairs.
After debarking, I pre-sanded them using a Dremel, and then smoothed them by hand with sandpaper (120 grit first, then 320 grit - this worked best).
Przygotowałam też wszystkie dekory, których użyłam do ozdobienia framug, szczytów dachowych itd. Tu wspomnę tylko, że zamawiałam od różnych producentów i jakość tych ornamentów jest przeróżna. Niektóre z nich przyjeżdżały do mnie w stanie idealnym - gotowym do montowania. Inne wymagały sporo zachodu ze szlifowaniem nadpalonej powierzchni.
I also prepared all the decors that I used to decorate the window frames, roof gables, etc. Let me just mention here that I ordered from different manufacturers and the quality of these ornaments varies. Some of them came to me in perfect condition - ready for assembly. Others required a lot of effort to sand the burnt surface.
Jednym z fajnych rozwiązań okazał się drewniany wachlarz. Wycięłam z niego ażurowe elementy (bez problemu można go ciąć nożyczkami), które później wykorzystałam do zrobienia "rzeźbień" na framugach.
One of the cool solutions turned out to be a wooden fan. I cut out openwork elements from it (it can be easily cut with scissors), which I later used to make "carvings" on the window frames.
Tak wyglądają fragmenty wachlarza po przyklejeniu przy oknach.
This is what the fragments of the fan look like after gluing them near the windows.
Kilka zdjęć z robót w trakcie.
A few photos of the work in progress.
Po przyklejeniu wszystkich dekorów mogłam zacząć malowanie bejcą. Proces był długi, żmudny, robiłam to na raty. Po pierwsze z braku czasu, a po drugie dlatego, że malowanie (zwłaszcza wewnątrz domu na parterze) wymagało konkretnej gimnastyki i moje biedne plecy buntowały się dosyć szybko. xD
After gluing all the decors, I could start staining the wood. The process was long, tedious, I did it in parts. Firstly, because of the lack of time, and secondly, because painting (especially inside the house on the ground floor) required specific gymnastics and my poor back rebelled quite quickly. xD
Tutaj dobrze widać jak malowałam to tu, to tam, generalnie bez większego planu. Ale to w sumie nie miało większego znaczenia. Chodziło w końcu o to, aby wszędzie pomalować dwoma warstwami (lub trzeba - głównie od zewnątrz), a kolejność nie miała wpływu na finalny efekt.
Na tym etapie nie przejmowałam się również pomalowaniem bejcą jakichś sąsiednich elementów (ścian, boazerii itd.).
Here you can clearly see how I painted here and there, generally without a big plan. But that didn't really matter. After all, the point was to paint everywhere in two layers (or three - mainly outside), and the order did not affect the final look.
At this stage, I also didn't bother to paint some neighboring elements with stain (walls, panelling, etc.).
I tak udało mi się dokończyć malowanie bejcą. Zdjęcia poniżej zrobiłam 6. sierpnia.
And that's how I managed to finish the stain painting. I took the photos below on August 6th.
Na tym jednak nie koniec. Kolejnym etapem było postarzenie drewnianych fragmentów elewacji. Chciałam nadać im wygląd drewna wystawionego na działanie deszczu i wiatru przez wiele lat. Używając mocno rozcieńczonej czarnej farby akrylowej "pobrudziłam" drewno.
But that's not the end. The next stage was the aging of the wooden fragments of the façade. I wanted to give them the appearance of wood exposed to rain and wind for many years. Using heavily diluted black acrylic paint, I made the wood "dirty".
Jestem całkiem zadowolona z efektu, choć w niektórych miejscach nie wyszło idealnie. Ale nie chciałam dokładać kolejnych warstw, zakładając, że w pewny momencie przegnę i nie da się już tego cofnąć. Poza tym jestem pewna, że po dodaniu tynku i dachówek nabierze to zdecydowanie lepszego wyglądu.
I'm quite happy with the result, although in some places it wasn't perfect. But I didn't want to add more layers, assuming that at some point I'd overdo it and there was no way to undo it. Besides, I'm sure that after adding plaster and roof tiles, it will look much better.
Rzut oka na boczną stronę domu. Jak widzicie zaczęłam też kleić "kamienie" wycięte z wytłoczek na jajka. Zaczęłam od tej strony, bo w pierwszej kolejności muszę zrobić komin. Wtedy będę mogła położyć tynk na pierwszym piętrze.
O samych kamieniach zrobię osobny post, ale to jeszcze daleka droga... Nauczona problemami z zapaćkaniem klejem i trudnością z nałożeniem później fugi (o których pisałam w poście o testowaniu różnych technik) układam kamyk po kamyku, każdy kleję osobno. Także z pewnością zajmie mi to mnóstwo czasu...
Side view of the house. As you can see, I also started gluing the "stones" cut out of egg trays. I started from this side, because I need to make the chimney first. Then I can put plaster on the first floor.
I will write a separate post about the stones themselves, but it's still a long way... Taught by the problems with sticking with glue and the difficulty with applying grout later (which I wrote about in the post about testing different techniques), I lay out pebble by pebble, I glue each one separately. It will take me a lot of time for sure...
W międzyczasie zaczęłam malować boazerię farbami akrylowymi.
In the meantime, I started painting the panelling with acrylic paints.
Już po niewielkim fragmencie wiedziałam, że nie o taki kolor mi chodziło... Dociągnęłam jednak warstwę do końca, bo jak widzicie i tak konieczne było nałożenie drugiej.
Tutaj już pilnowałam, żeby nie pobrudzić farbą pomalowanych wcześniej elementów i przy pomocy taśmy malarskiej zabezpieczyłam miejsca styku.
After a small fragment, I knew that this was not the color I wanted... However, I finished the layer to the end, because as you can see, it was necessary to apply the second one anyway.
Here, I made sure not to get the paint on the previously painted elements and secured the contact points with painter's tape.
Na bazie poprzedniego koloru zmodyfikowałam nieco odcień i drugie podejście okazało się trafione. I jak widać - kolejna warstwa pięknie pokryła wszelkie niedoskonałości pierwszej.
Specjalnie zrobiłam nieco więcej tego koloru, aby później mieć go w razie potrzeby do podmalowania jakichś braków, a także do pomalowania zabudowanego łóżka, które planuję zrobić. Kiedyś.
Based on the previous color, I slightly modified the shade and the second approach turned out to be right. And as you can see - the next layer beautifully covered all the imperfections of the first one.
I made a bit more of this color on purpose, so that I can have it later if needed to fill in any gaps, and also to paint the built-in bed that I plan to do. Once.
Skończona boazeria.
Finished wall paneling.
Brakowało mi jeszcze jakiegoś wykończenia tej całej stolarki. Nie bardzo chciałam używać lakieru. Znajoma podpowiedziała mi wosk pszczeli do impregnacji drewna i korka. I powiem Wam, że to rewelacja. Drewno nabiera takiego delikatnego, satynowego pobłysku, ale pozostaje naturalne. Martwiłam się nieco, czy wosk nie będzie później brudził lalek, ale po dobie drewno wciągnęło go całkowicie, przejechałam tylko bawełnianą szmatką, aby do końca go wypolerować i voila!
Jedna uwaga: przyklejenie czegoś do nawoskowanego drewna już nie jest łatwe. Wikol łapie, ale łatwo się odkleja. Montując zabudowane łóżko będę musiała pewnie zeszlifować lekko powierzchnie styku w miejscach, gdzie będę chciała przykleić nowe elementy.
Na zdjęciu poniżej próbowałam uchwycić różnicę po nałożeniu wosku - zaczęłam od dolnego lewego rogu podłogi na piętrze. Ale chyba nie widać za bardzo. Na żywo - jest pięknie.
I was still missing some finishing of all this woodwork. I didn't really want to use varnish. A friend suggested beeswax to impregnate wood and cork. And let me tell you, it's a revelation. The wood takes on such a delicate, satin shine, but remains natural. I was a bit worried that the wax would stain the dolls later, but after 24 hours the wood absorbed it completely, I just ran it over with a cotton cloth to polish it to the end and voila!
One note: gluing anything to waxed wood is no longer easy. Wood glue catches, but lets go easily. When assembling a built-in bed, I will probably have to slightly grind the contact surfaces in places where I want to glue new elements.
In the photo below, I tried to capture the difference after applying the wax - I started from the lower left corner of the upstairs floor. But it doesn't seem like much. Live - it's beautiful.
Lista rzeczy do zrobienia:
daszek nad drzwiami✓okorować kolumny do ganku✓dach nad potrójnym oknem✓- wykończenie komina
drzewa na parterze✓- kominek w pracowni
schody✓- dociąć i skleić framugi - w trakcie
pomalować całą stolarkę✓- wymierzyć szyby okienne
- pomalować szyby
- witraż z drzewem w okrągłym oknie
- kamienne podłogi na parterze
- kamienne ściany na parterze - w trakcie
strop na parterze z belkami✓- pruski mur na piętrze - elewacja - w trakcie
boazeria na piętrze✓- dachówki
deski przy krawędziach dachu✓dekory przy szczytach dachowych✓podparcia pod wykuszami✓- obraz nad paleniskiem
- siedzisko pod oknem na parterze z regałami na książki
- siedzisko przy kominku w pracowni
- malowane wnęki dachowe na poddaszu - w trakcie
- zabudowane łóżko
- ogród - w trakcie
To nie wszystko, bo zaczęłam też prace nad malowanymi wnękami okiennymi na poddaszu. Nie wrzucałam jednak wszystkiego na raz z dwóch powodów. Po pierwsze post byłby strasznym tasiemcem z milionem zdjęć, a po drugie muszę jeszcze wykończyć to całe "malowanie". Także mam przygotowane pół nowego postu na ten temat jak na razie. Za to gotowy jest post o ogrodzie. Wrzucę go za parę dni. :)
Na koniec jeszcze zdjęcie kociej inspektorki, bez której przecież cała budowa nie miała by racji bytu (wg niej oczywiście). ;)
Pozdrawiam Was gorąco!
To-do list:
roof above the door✓debark the columns to the porch✓roof over triple windows✓- chimney top
trees on the ground floor✓- fireplace in the study
stairs✓- cut and glue the frames - in progress
paint all the woodwork✓- measure the windows
- paint the windows
- stained glass with a tree in a round window
- stone floors on the ground floor
- stone walls on the ground floor - in progress
beamed ceiling on the ground floor✓- half-timbered wall on the first floor - elevation - in progress
paneling on the first floor✓- roof tiles
boards at the edges of the roof✓decorations at the roof gables✓supports under the oriel windows✓- picture above the fireplace
- a seat under the window on the ground floor with bookshelves
- sitting by the fireplace in the study
- painted roof niches in the attic - in progress
- built-in bed
- the garden - in progress
That's not all, because I also started working on painted window niches in the attic. However, I didn't throw everything at once for two reasons. Firstly, the post would be a terrible tapeworm with a million photos, and secondly, I still have to finish all this "painting". So, I have half a new post prepared on this topic for now. But a post about the garden is ready. I'll publish it in a few days. :)
Finally, a photo of the cat inspector, without whom the whole construction would not exist (according to her, of course). ;)
I greet you warmly!
Magia! Jak pięknie i przytulnie zrobiło się na poddaszu! Chętnie bym się tam wprowadziła - miejsce idealne na spędzanie jesiennych wieczorów 😍 Co do Twojego kunsztu i pomysłów (np. wachlarz!) to już się nie będę powtarzać, bo w moich oczach jesteś genialna, nic nie poradzę🤷🏻♀️
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. :)
UsuńEch, z tymi pomysłami to jest tak, że czasem samo się coś napatoczy. Czasem mi się coś przyśni (serio!). A czasami myślę, myślę i wymyślić nie mogę. xD
Mnóstwo pracy wykonałeś a jeszcze sporo przed Tobą efekt będzie na pewno zachwycający. Podziwiam , kot jak widać podziela moje zdanie:)
OdpowiedzUsuńSporo, sporo. Ale powolutku coś tam się dzieje, to najważniejsze. :)
UsuńThis is so wonderful. It's a work of art, and the details are amazing. Your cat seems to think so too :)
OdpowiedzUsuńThank you very much!
UsuńPięknie! Ogromna różnica w postępach prac :) Trzymam kciuki i czekam na kolejne wpisy.
OdpowiedzUsuńPrzy tych podsumowaniach widać, co jest pocieszające. Bo jak tak się wokół niego kręcę na co dzień, to mi żal, że np. przez tydzień nie mam czasu nawet kamyka przykleić...
UsuńDziękuję!
Jestem totalnie zachwycona tym jak dom prezentuje się w plenerze!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńCudnie Asiu, podziwiam precyzję wykonania. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTo wygląda lepiej, niż dobrze! Oglądanie procesu tworzenia domku jest fascynujące, Margaret ma szczęście, że zamieszka w takich luksusach. Kot się już pogodził z faktem, że to nie koci domek? ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!
UsuńJa myślę, że ona do samego końca nie przyjmie do wiadomości tego, że to nie dla niej. xD
Boski pomysł z wachlarzem, zresztą całość, jak zawsze, spektakularna! Wiedźmi pałac zachwyca oczy każdym detalem. Jestem pewna, że przyszła gospodyni nie może się go już doczekać. Kocia inspekcja zaś gwarantuje, że wszystko jest najwyższej jakości!
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podoba. :)
UsuńNo wiesz, jakby mogła, to by stała i tupała nóżką ze zniecierpliwieniem. xD
Niesamowita praca i z każdym kolejnym wpisem wygląda to coraz lepiej !
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńAtest kota jest, znaczy wszystko gra :)
OdpowiedzUsuńNo tak, na razie inspekcja zaliczona. xD
Usuń