wtorek, 24 grudnia 2024

Wiedźmi Świat, Zimowe Przesilenie cz. 3 | Witch World, Winter Solstice Part 3

Poprzednie wpisy z historiami z Wiedźmiego Świata:
Na szlaku,
Salvia,
Zimowe Przesilenie cz. 1,
- Zimowe Przesilenie cz. 2.

I przypominam jak zawsze o blogu Jo, Wiedźmi Świat - tam cała historia, z obu naszych lalkowych krain, zebrana jest w jednym miejscu.

Previous posts with stories from the Witch World:

On the Trail,
Salvia,
Winter Solstice Part 1,
- Winter Solstice Part 2.

And let me remind about Jo's blog, Witch World - there the entire story from both of our doll lands is collected in one place.

Rozmowy przy stole trwały w najlepsze. Narzeczony Aurory, Ingvar, chwycił lutnię i zaczął grać piękną, spokojną balladę.
- O, Linette też gra na lutni... - zaczął Albert, ale służka spiorunowała go wzrokiem i natychmiast zamilkł.

- To niesamowite! Nigdy nie widziałam oswojonych kruków! - Mona z zachwytem patrzyła na czarnopióre ptaki. 
- Przy Przełęczy Mgieł mieszka leśna wiedźma, która je hoduje - Sven z dumą prezentował kruka, który przysiadł u niego na ramieniu. - To Huginn, kruk mojego dziadka, Ragnvalda. 
- Czy mogę go pogłaskać?
- Tak, on jest bardzo spokojny. Uważaj tylko na Torfinna, złośnika ciotki Margaret. Nie lubi obcych, potrafi dziobnąć boleśnie.
- Jak Ty je rozpoznajesz? - spytała Mona zdziwiona.
- Och, każdy jest zupełnie inny! Huginn jest czarny jak noc. Pióra Torfinna mienią się ciemnym fioletem i ma jaśniejszy dziób. A Vigdis, kruczyca babci Gertrudy, jest dużo mniejsza. 
Linette, zafascynowana na równi z Moną, przyglądała się pięknym ptakom.
- Czy one też przenoszą wiadomości, tak jak Bree? - zapytała dziewczynka.
- Oooo, poznałaś już sowę prababci Minervy? - uśmiechnął się Sven. - Tak, one też. Ale one mogą lecieć daleko, wiele dni. Są niesamowicie mądre. Sowy przenoszą wiadomości tylko na krótkie dystanse. 

Conversations at the table were in full swing. Aurora's fiance, Ingvar, took up the lute and began to play a beautiful, peaceful ballad. 
- Oh, Linette also plays the lute... - Albert began, but the maid glared at him and he immediately fell silent.

- It's amazing! I've never seen tame ravens! - Mona looked at the black-feathered birds with delight.
- There's a forest witch living at the Mist Pass who breeds them - Sven proudly showed off the raven that perched on his shoulder. - This is Huginn, my grandfather's, Ragnvald's raven.
- Can I pet him?
- Yes, he's very calm. Just watch out for Torfinn, aunt Margaret's mischievous one. He doesn't like strangers, he can peck painfully.
- How do you recognize them? - Mona asked, surprised.
- Oh, each one is completely different! Huginn is black as night. Torfinn's feathers shimmer with dark purple and he has a lighter beak. And Vigdis, Grandma Gertrude's raven, is much smaller.
Linette, fascinated just like Mona, looked at the beautiful birds.
- Do they also carry messages, like Bree? - asked the girl. 
- Ooooh, have you met Great-Grandma Minerva's owl? - smiled Sven. - Yes, them too. But they can fly far, for days. They are incredibly wise. Owls only carry messages over short distances.


Ingvar zakończył balladę i zaczął grać wesołą, skoczną piosenkę. Zerknął za siebie na dziewczynkę rozmawiającą ze Svenem i szepnął do Aurory:
- Jak myślisz, dlaczego podróżują tak daleko o tej porze roku? Mówiłaś, że mała bardzo się pochorowała. Nic dziwnego, pogoda zdecydowanie nie sprzyja podróżom. 
- Nie wiem. Lady Elaine nie chce chyba zdradzić, co zmusiło ją do tej podróży. Za to wiem, że powinniśmy im pomóc. To ważne. Czuję to.

Ingvar finished the ballad and began playing a cheerful, lively song. He glanced back at the girl talking to Sven and whispered to Aurora:
- Why do you think they're traveling so far at this time of year? You said the little one was very ill. No wonder, the weather is definitely not conducive to traveling.
- I don't know. Lady Elaine doesn't seem to want to reveal what made her make this trip. But I know we should help them. It's important. I can feel it.



Harald słyszał wcześniej rozmowę młodych mężczyzn o mieczach, zagadnął więc Alberta, czy nie potrzeba im niczego na dalszą drogę. 
- Johan nie pochwalił się, że powoli dorównuje już swojemu mistrzowi - powiedział z uznaniem. - Jeśli potrzebujecie się dozbroić przed wyjazdem, to powinniście odwiedzić jego kuźnię.
- Ja mam wszystko, ale Hectorowi przydałby się nowy miecz - zastanowił się Albert. - A Linette nie zabrała swoich sztyletów...
Urwał. Harald zauważył, że młodzieniec się zmieszał. Udał więc, że nie zainteresował się tym w ogóle i wrócił do tematu mieczy. 
- Na pewno znajdziecie dobry miecz. Cała straż miejska ma miecze wykute przez nich, są niezawodne. 
- Jesteś panie strażnikiem?
- Kapitanem straży - Harald mrugnął do młodego. 

Harald had heard the young men talking about swords earlier, so he asked Albert if they needed anything for their journey.
- Johan didn't boast that he was slowly catching up with his master - he said with appreciation. - If you need to arm yourselves before you leave, you should visit their forge.
- I have everything, but Hector could use a new sword - Albert wondered. - And Linette didn't bring her daggers...
He broke off. Harald noticed that the young man was confused. So he pretended not to be interested at all and returned to the subject of swords.
- I'm sure you'll find a good sword. The entire city guard has swords forged by them, they're reliable. 
- Are you a guard, sir?
- The captain of the guard - Harald winked at the young man.


Miriam przysiadła koło Inge. 
- Jak się czujesz, kochanie? Widziałam, że niewiele jesz. 
- No cóż. Poranne nudności trwają jak widać do wieczora - skrzywiła się czarnowłosa dziewczyna. - Mam nadzieję, że miną lada dzień. Margaret przywiozła mi imbir, może pomoże i złagodzi je choć trochę.
- Dzieciaki już wiedzą, że będą mieć brata lub siostrę?
- Wiedzą, wiedzą. I nie mogą się doczekać - uśmiechnęła się Inge.
Miriam zerknęła na Svena, który rozprawiał z Moną o krukach.
- Proszę, proszę. A normalnie to ledwie dwa słowa powie - uśmiechnęła się ciepło.
- Prawda? Szybko znalazł wspólny język z tą dziewczynką. Wiesz, jak kocha zwierzęta i może godzinami siedzieć w ptaszarni. A ona jest bardzo miła. 
- Ciekawe, co ich skłoniło, żeby wyruszyć tak daleko. O tej porze roku! Gdyby nie ten zawalony most pod Korundią, pojechali by Południowym Traktem, to zupełnie co innego. Nawet nie chcę myśleć, jak fatalną musieli mieć podróż tutaj, na Północnym Trakcie. Jechałaś tam kiedyś? Okropna droga, w dodatku prawie nie ma tam ludzi, nawet małej wsi. O gospodach już nie wspomnę... 

Miriam sat down next to Inge.
- How are you feeling, my dear? I saw that you haven't eaten much.
- Well. The morning sickness has been going on until the evening, as you can see - the black-haired girl grimaced. - I hope it will pass any day now. Margaret brought me some ginger, maybe it will help and tone them down a little.
- Do the children already know that they will have a brother or sister?
- They know, they know. And they can't wait - Inge smiled.
Miriam glanced at Sven, who was talking to Mona about ravens.
- Well, well. And normally he would barely say two words - she smiled warmly.
- Right? He quickly found common ground with that girl. You know how much he loves animals and can sit in the aviary for hours. And she is very nice.
- I wonder what made them go so far away. At this time of year! If it weren't for that collapsed bridge under Korundia, they would have taken the Southern Road, it would have been a completely different story. I don't even want to think about how bad their trip must have been here, on the Northern Road. Have you ever been there? Awful road, and there are almost no people there, not even a small village. Not to mention the inns...


- Margaret, przywiozłaś może jakieś swoje specyfiki dla tej małej? Przydałby im się zapas, mają jeszcze daleką drogę przed sobą - zapytała Gyda, przysiadając się do Margaret i Gertrudy.
- Przywiozłam, przywiozłam. Całą torbę - uśmiechnęła się Margaret. - Ale chyba nie zamierzają wyruszać od razu? Przełęcz z pewnością jest nieprzejezdna. Selena przysłała mi ostatnio kruka, rozmyło trakt. Wyobraźcie sobie, że ten mały potoczek, Srebrny, wylał aż pod jej chatę! Na szczęście nie dotarł do samego domu...
- Co gorsza, lada dzień spadnie śnieg - pokiwała głową Gertruda, a jej kolczyki zabrzęczały dźwięcznie. 
- Z pewnością, od kilku dni czuję to w starych kościach - przytaknęła Gyda. - Z tego, co mówiła mi Minerva, zostaną na dłużej w Salvii. Wynajęli pokoje w gospodzie Tory. Pewnie ruszą dopiero wiosną.

- Margaret, have you brought any of your remedies for the little one? They could use some supplies, they still have a long way to go - Gyda asked, sitting down next to Margaret and Gertrude.
- I have, I have. The whole bag - Margaret smiled. - But they don't intend to set off right away, do they? The pass is certainly impassable. Selena recently sent me a raven, it washed out the road. Imagine that this small stream, the Silver, flooded right up to her cottage! Fortunately, it didn't reach the house itself...
- What's worse, snow will fall any day now - Gertrude nodded, and her earrings jingled melodiously.
- Certainly, I've felt it in my old bones for a few days - Gyda agreed. - From what Minerva told me, they'll be staying in Salvia for a while. They've rented rooms at Tora's inn. They probably won't set off until spring.



Johan i Torvald weszli niosąc naręcza grubych kłód. Zapowiadało się, że uczta i świętowanie potrwają do rana. Nie mogło zabraknąć drewna na opał. 

Johan and Torvald entered carrying armfuls of thick logs. It looked as if the feast and celebration would last until morning. They could not lack firewood.


Minerva czytała małej Hildzie ulubioną historię o smoku. Dziewczynka znała ją już na pamięć, ale zawsze ekscytowała się przygodami mądrego smoczyska. Gerda i Agnes siedziały obok na dywanie, razem z jamniczką i kotami. Słuchały jednym uchem kłócąc się, które ze zwierzaków jest najpiękniejsze i najmądrzejsze.

Minerva was reading little Hilda her favorite story about the dragon. The girl already knew it by heart, but she was always excited by the adventures of the wise dragon. Gerda and Agnes were sitting on the carpet next to her, along with the dachshund and the cats. They were listening with half an ear, arguing about which of the animals was the most beautiful and the wisest.



Tove przysiadła się do Lady Elaine. 
- Dziękujemy ci, Zielarko, za zaproszenie - dama powiedziała ze szczerą wdzięcznością. - Nie sądziłam, że spędzimy te święta w tak cudownym miejscu, jak twój dom. Ta podróż... Nic nie szło tak, jak powinno.
Tove chciała zapytać o powód, który zmusił  ich do opuszczenia Korundii, ale zrezygnowała. Nie chciała stawiać gościa w niezręcznej sytuacji, a ewidentnie Lady Elaine nie chciała o tym romawiać.
- Cieszę się, że do nas dołączyliście. Czas Przesilenia powinno się spędzać wśród rodziny i przyjaciół.
- U was jest tak radośnie... - westchnęła Lady, a w jej głosie zabrzmiała jakaś tęsknota. - A ta uczta! Ty i twoja siostra jesteście niezrównanymi kucharkami. I nadziwić się nie mogę, jak jesteście do siebie podobne...
- Nie ty jedna się nie możesz nadziwić - Tove zaśmiała się odstawiając kielich. Mrugnęła też wesoło do rozmówczyni. - I jestem pewna, że intryguje cię, jak to jest, że widzisz tu tyle par bliźniąt.
- To prawda - skinęła głową Lady Elaine. 
- Nasz ród od wieków zajmował się ziołami, magią ziemi i leczeniem. Dostałyśmy dar, którym dzielimy się z ludźmi, dbając o ich zdrowie. Co więcej, w każdym pokoleniu rodzą się rudowłose bliźnięta. Tylko dziewczynki. Są obdarzone wieloma umiejętnościami i przekazują je później swoim córkom. 
- Masz także syna, prawda?
- Tak, Torvalda. Chłopcy nie rodzą się zbyt często w naszej rodzinie i nigdy nie mają zdolności uzdrowicielskich - wyjaśniła. - Jest za to doskonałym myśliwym.

Tove sat down next to Lady Elaine.
- Thank you, Herbalist, for the invitation - the lady said with sincere gratitude. - I didn't think we'd be spending this holiday season in such a wonderful place as your home. This journey... Nothing was going as it should have.
Tove wanted to ask about the reason that had forced them to leave Korundia, but decided against it. She didn't want to put her guest in an awkward position, and Lady Elaine clearly didn't want to talk about it.
- I'm glad you've joined us. The Solstice should be spent among family and friends.
- It's so joyful here... - the Lady sighed, and there was a certain longing in her voice. - And this feast! You and your sister are incomparable cooks. And I can't help but wonder how much you look alike...
- You're not the only one who is amazed - Tove laughed, setting down her goblet. She also winked at her interlocutor playfully. - And I'm sure you're intrigued by how you see so many pairs of twins here.
- True - Lady Elaine nodded.
- Our family has been involved with herbs, earth magic, and healing for centuries. We were given a gift that we share with the people, caring for their health. What's more, in every generation, red-haired twins are born. Only girls. They are gifted with many skills and pass them on to their daughters.
- You also have a son, right?
- Yes, Torvald. Boys are not born very often in our family, and they never have healing abilities - she explained. - He is an excellent hunter, though.


- Lady Elaine - Ragnvald zagadną gościa. - Słyszałem, że zostaniecie w Salvii na zimę.
- Nie mamy chyba wyjścia. Twoja żona panie powiedziała, że Przełęcz jest w tej chwili nieprzejezdna. A nie wyobrażam sobie wrócić Północnym Traktem do Ravenii i objechać góry od południa.
- Słusznie. Śnieg spadnie lada dzień. A twoja córka jest zbyt osłabiona, by znów spędzić tyle dni i nocy na trakcie.
- Wiem o tym. Muszę tylko jakoś zawiadomić brata. Oczekuje mnie, a nie miałam jak wysłać wiadomości w tej głuchej dziczy, przez którą jechaliśmy.
- W tym mogę pomóc - uśmiechnął się Ragnvald. - Wyślemy kruka. On nic sobie nie robi z rozmytych traktów. Powiedz tylko, do kogo mam go posłać.
Lady Elaine odetchnęła z wyraźną ulgą. 
- Dziękuję, panie. Mój brat to Wielki Mag Percival. Mieszka w...
- Percival? - Ragnvald był tak zaskoczony, że z wrażenia przerwał jej w pół słowa. - Jesteś siostrą tego starego dziadygi Percivala? Na bogów, nie wiedziałem, że ma siostrę!

- Lady Elaine - Ragnvald asked the guest. - I heard that you will stay in Salvia for the winter.
- I guess we have no choice. Your wife, sir, said that the Pass is currently impassable. And I can't imagine returning to Ravenia via the Northern Road and bypassing the mountains from the south.
- Rightly so. The snow will fall any day now. And your daughter is too weak to spend so many days and nights on the road again.
- I know that. I just have to notify my brother somehow. He is expecting me, and I had no way of sending a message in this desolate wilderness through which we were traveling.
- I can help with that - Ragnvald smiled. - We will send a raven. He doesn't care about the blurred roads. Just tell me who to send him to.
Lady Elaine breathed a sigh of relief.
- Thank you, sir. My brother is the Great Mage Percival. He lives in...
- Percival? - Ragnvald was so surprised that he interrupted her in mid-sentence. - Are you the sister of that old geezer Percival? By the gods, I didn't know he had a sister!





- Nie mów tak o Percy'm - ofuknęła go Tove. - Ty jesteś w tym samym wieku!
Elaine słuchała oszołomiona.
- Znacie go? - wyksztusiła w końcu.
- Oczywiście! Byliśmy na jednym roku w Akademii Wojskowej, obaj szkoliliśmy się na magów bojowych. Później ta cała awantura z Arnoldem... - machnął ręką. - To długa historia. Zresztą jestem już na emeryturze. I nie miałem pojęcia, że Persival ma siostrę. Nic o tobie nie mówił, pani.

- Don't talk about Percy like that - Tove snapped. - You're the same age!
Elaine listened, stunned.
- Do you know him? - she finally managed to ask.
- Of course! We were in the same year at the Military Academy, both training to be battle mages. Then the whole Arnold thing...- he waved his hand. - It's a long story. Besides, I'm retired now. And I had no idea Percival had a sister. He didn't say anything about you, my lady.


- Nie widziałem cię w Akademii, panie - wtrącił się Hector. - A też tam się szkoliłem. Zaczynałem naukę co prawda dwa lata później niż Persival...
- Wtedy wysłali mnie chyba do Garnizonu Granicznego... - zamyślił się Ragnvald. - Trwały tam zamieszki wywołane przez zbirów Arnolda.
- Ach, wiedziałem, że skądś kojarzę twoje imię, panie! - Hector klepnął się w czoło. - To ty zostałeś najmłodszym oficerem! Przecież normalnie szkolenie trwało 4 lata!
- Stare dzieje - Ragnvald znów machnął ręką, ale uśmiechnął się pod nosem do wspomnień. Zwrócił się znów do Lady Elaine. - Z tego co pamiętam, matka Percivala zmarła tuż przed jego przybyciem na szkolenie...

- I didn't see you at the Academy, sir - interrupted Hector. - And I trained there too. I started my studies two years later than Percival... 
- I think they sent me to the Border Garrison then... - Ragnvald mused. - There were riots there, caused by Arnold's thugs.
- Ah, I knew I recognized your name from somewhere, sir! - Hector slapped his forehead. - You were the youngest officer! After all, training normally lasted 4 years! 
- Old times - Ragnvald waved his hand again, but smiled to himself at the memories. He turned back to Lady Elaine. - From what I remember, Percival's mother died just before he arrived for training...



- Tak było - potwierdziła Lady Elaine. - Jego ojciec ożenił się ponownie. Jestem więc przyrodnią siostrą Percivala. Urodziłam się, gdy był jeszcze w Akademii. 
- Ależ historia! - uśmiechnęła się Tove, po czym zwróciła się do męża. - Jutro z samego rana musisz posłać kruka. Percy na pewno zamartwia się o los siostry i siostrzenicy!
- Spokojnie. Ptaszysko dotrze do niego za dwa, może trzy dni. Damy znać staremu piernikowi, że jego mała siostrzyczka ma się dobrze - uśmiechnął się do lady Elaine, cokolwiek zaskoczonej nagłą poufałością.

- Yes, she did - Lady Elaine confirmed. - His father remarried. So I'm Percival's half-sister. I was born when he was still at the Academy.
- What a story! - Tove smiled, then turned to her husband. - You must send the raven first thing tomorrow morning. Percy must be worried about his sister and niece!
- Don't worry. The bird will reach him in two, maybe three days. We'll let the old man know his little sister is fine - he smiled at Lady Elaine, who was a little surprised by the sudden familiarity.


Tove położyła rękę na ramieniu Lady, widząc jej niepewną minę.
- Nie gniewaj się, Lady Elaine. Mój mąż i twój brat wiele razem przeszli, są bardzo dobrymi przyjaciółmi. Teraz i on będzie cię traktował jak młodszą siostrę. 
- Zastanawiam się tylko... - zaczęła dama i ugryzła się w język.
- Jak to możliwe, że i ja znam Percy'ego, skoro nie wyglądam na tyle lat? - dokończyła domyślnie Tove. - Powiedzmy, że zdolności uzdrowicielskie, siostry bliźniaczki i rude włosy to nie jedyne dary w naszym rodzie. Zielarki w naszej rodzinie są bardzo długowieczne. Nie powiem, całkiem przydatny dar...
- To wiele wyjaśnia - westchnęła Lady Elaine. Po czym dodała. - Jestem ogromnie wdzięczna za waszą pomoc. 
- Nie ma za co. Uwierz mi pani, Salvia jest całkiem przyjemnym miasteczkiem i myślę, że miło spędzicie tu zimę. Wszystko się ułoży.
O dziwo, Lady Elaine uwierzyła w jej słowa.

Tove put her hand on Lady's shoulder, seeing her uncertain expression.
- Don't be angry, Lady Elaine. My husband and your brother have been through a lot together, they are very good friends. Now he will treat you like a younger sister.
- I just wonder... - the lady began and bit her tongue.
- How is it possible that I know Percy, if I don't look that old? - Tove finished thoughtfully. - Let's just say that healing abilities, twin sisters and red hair are not the only gifts in our family. Herbalists in our family are very long-lived. I won't say, quite a useful gift...
- That explains a lot - Lady Elaine sighed. Then she added. - I am very grateful for your help.
- You are welcome. Believe me, my lady, Salvia is quite a nice town and I think you will spend the winter here pleasantly. Everything will work out.
Surprisingly, Lady Elaine believed her words.



Świętowanie Zimowego Przesilenia przeciągnęło się do późna, w końcu trwała najdłuższa noc roku. Nawet dzieci nie zamierzały pójść zbyt szybko do łóżek, choć w końcu udało się je zagonić do spania. Dorośli siedzieli, jedli, pili i słuchali Ingvara grającego coraz to nowe ballady. 

The Winter Solstice celebrations dragged on until late, after all it was the longest night of the year. Even the children were reluctant to go to bed, though they were eventually coaxed into sleep. The adults sat, ate, drank, and listened to Ingvar playing ballads.


Jak Wam się podobają opowieści ze świata małych wiedźm? :)

Oczywiście wrócimy do ich przygód, choć muszę dopiero przygotować następne posty. Nie powiem, są dosyć czasochłonne. ;) Miałam jednak wielką radochę przy tej sesji. Co więcej, obyło się bez katastrof w postaci przewracania się lalek niczym domino - na szczęście impreza była siedząca. ;) W międzyczasie zaglądajcie na bloga Jo, bo tam wciąż dzieją się różne rzeczy w Starym Zamku i nie tylko. Lada moment obie historie połączą się i wyjaśni się wiele wątków.

To tyle na dziś. Pozostaje mi jedynie życzyć Wam wszystkiego najlepszego na ten świąteczny czas. Spędźcie go w radosnej, rodzinnej atmosferze. Odpocznijcie. Wesołego świętowania!

How do you like the stories from the world of little witches? :)

Of course we will return to their adventures, although I have to prepare the next posts. I won't lie, they are quite time-consuming. ;) However, I had a lot of fun during this session. What's more, there were no disasters in the form of dolls falling over like dominoes - fortunately the party was seated. ;) In the meantime, visit Jo's blog, because there are still various things happening in the Old Castle and not only there. In a moment both stories will connect and many threads will be explained.

That's all for today. All that remains for me is to wish you all the best for this holiday season. Spend it in a joyful, family atmosphere. Relax. Happy celebrations!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze!

Thank you very much for your comments!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...