Tym sposobem prześliczna Roszpunka trafiła do mnie w sam raz pod choinkę. Nawet jeśli nie obchodzę świąt, to nie znaczy, że nie mogę mieć czegoś pod drzewkiem, prawda? ;)
This way, the lovely Rapunzel found her way to me just in time for Christmas. Even if I don't celebrate holidays, that doesn't mean I can't have something under the tree, right? ;)
Zaraz po wyskoczeniu z pudła zamieniłam jej ciałko na made to move (GXF07, grubcia w czerwonych maziakowych spodniach do jogi) i wymyłam żel z włosów. Niestety w jej przypadku otwór na szyję jest nieco za duży i przy tak długich, ciężkich włosach łepek trochę lata. Obwiązałam gumkę recepturkę wokół bolca szyi, trochę pomogło, ale idealnie nie jest. Może coś jeszcze wymyślę.
Nie zmienia to jednak faktu, że jest prześliczna. :)
Right after she jumped out of the box I swapped her body for a made to move one (GXF07, a curvy girl in red dye yoga pants) and washed the product out of her hair. Unfortunately, in her case the neck opening is a bit too big and with such long, heavy hair her head is a bit wiggly. I tied a rubber band around the neck peg, it helped a bit, but it's not perfect. Maybe I'll think of something else.
But it doesn't change the fact that she's gorgeous. :)
Postanowiłam zmienić jej imię na Luna.
I decided to change her name to Luna.
Mimo, że nie było ani odrobiny słońca, zdjęcia wyszły całkiem nieźle. Wszystko współgra w szaro-pastelowych kolorach. I powiem Wam, że wystarczyła odrobina mrozu, żeby zrobiło się naprawdę przyjemnie - zniknęła ta obrzydliwa wilgoć w powietrzu, mróz szczypał lekko w nos, a ja wcale nie zmarzłam.
Even though there wasn't a speck of sun, the photos came out pretty well. Everything works in harmony in the grey-pastel colours. And I'll tell you, a bit of frost was enough to make it really nice - that disgusting humidity in the air disappeared, the frost stung my nose a little, and I didn't freeze at all.
Bardzo brakuje mi śniegu (tak, wiem co mówię - mimo, że musiałabym przerzucać tony puchu z podjazdu), więc nawet odrobina tego cukru pudru na gałązkach sprawiła mi dużo radości.
I really miss snow (yes, I know what I'm talking about - even though I'd have to shovel tons of powder down the driveway), so even a little bit of that powdered sugar on the branches made me very happy.
Biegałam po ogrodzie szukając miejsc na zdjęcia z Luną. Patrzcie, jak cudnie wyglądają oszronione wrzosy.
I ran around the garden looking for places to take pictures with Luna. Look how beautiful the frosted heather looks.
I na koniec jeszcze Luna przy owocach dzikiej róży samosiejki.
And finally, Luna with the fruit of a self-seeded wild rose.
Jestem nią zachwycona. Tak śliczna i urocza panna, że aż mi brak słów.
A jak tam u Was? Śnieg? Czy wiosna za oknem? Pozdrawiam Was gorąco.
I'm delighted with her. Such a beautiful and charming lady that I'm speechless.
And how are things with you? Snow? Or the spring outside? Warmest greetings.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze!
Thank you very much for your comments!