Dopiero co marudziłam, że nie ma śniegu i nie zapowiada się na przyjście zimy w tym miesiącu - i proszę. W nocy napadało go tyle, że sięga mi do połowy łydki (naprawdę, prawie 40 cm!). Jednak nie można wierzyć za bardzo długoterminowym prognozom pogody. xD
I was just whining that there is no snow and it doesn't look like winter is coming this month - and there you go. During the night it was snowing so much that it reached the middle of my calf (really, almost 15 inches!). As you can see, long-term weather forecasts cannot be trusted. xD
Co więcej, nie przestaje padać. I tak ma być ponoć przez najbliższe trzy dni. Biorąc pod uwagę, że dziś odśnieżałam podjazd przez bite dwie godziny - odbębnię ćwiczenia siłowe na najbliższy miesiąc. ;)
What's more, it doesn't stop snowing. And it will be probably this way for the next three days. Considering that I shoveled the driveway for a solid two hours today - I'll do strength training for the next month. ;)
Po siłowni z łopatą do śniegu wybrałam się na bieganie, które skończyło się brnięciem w zaspach. Ledwo, ledwo wydrapałyśmy się na naszą górkę. Ale było pięknie. :)
After the gym with snow shovel, I went for a run, which ended up wading through the snowdrifts. We barely made it to our hill. But it was beautiful. :)
Widzicie te uśmiechnięte pyski? :)
See those smiling faces? :)
Choć nie ukrywam, że później dobrze jest schować się w domu pod ciepłym kocem. Najlepiej z gorącą herbatą z miodem, imbirem i cytryną.
Suzie (OOAK, made to move GFX05, przemalowana przez Mię, ResinRapture) jest przygotowana, ma na łóżku dwa ciepłe, szydełkowe koce. ;) Zrobiłam też poduchy z resztek szarej pluszowej włóczki po szydełkowym króliku.
Although I'll tell you that later it is good to hide at home under a warm blanket. Best with hot tea with honey, ginger and lemon.
Suzie (OOAK, made to move GFX05, repainted by Mia, ResinRapture) is ready, with two warm crocheted blankets on her bed. ;) I also made pillows from the remnants of grey plush yarn from a crocheted rabbit.
No, chciałam zimę, to mam. Dzisiaj byłam zbyt zachwycona jej nadejściem, żeby marudzić na machanie łopatą. Zacznę jutro... ;)
Pozdrawiam Was gorąco!
Well, I wanted winter, I got it. Today I was too delighted with its arrival to grumble about swinging a shovel. I'll start tomorrow... ;)
I greet you warmly!
Śliczne zdjęcia i zima❄️❄️❄️! Pomyśl tylko, jak pięknie będziesz mieć na wiosnę wyrzeźbione mięśnie ramion! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńHaha, no właśnie. xD
No widzisz, doczekałaś się. A u mnie tym razem ledwie ziemia muśnięta. Za to zimnisko paskudne. Ale Suzie w cieplutkim domku zima nie straszna, ma prześliczne kocyki i poduszki, grube rajstopy i cieplutką sukienkę. Piesełom widać taki śnieg to dopiero frajda. Pozdrawiam cieplutko znad filiżanki herbatki :)
OdpowiedzUsuńEch, doczekałam się, ale nie nacieszyłam. +9 na przełomie grudnia i stycznia to zdecydowanie dziwaczna pogoda...
UsuńPozdrawiam!
Wreszcie jest porządna śnieżna i mroźna zima, czyli to, co Selinkom pasuje najbardziej!!! Piękny post , zdjęcia Suzie, Twoich dziergotek i oczywiście miło widzieć uśmiechnięte psice !
OdpowiedzUsuńNie tylko Selinkom. ;) Szkoda tylko, że tak krótko trwała....
UsuńDziękuję!
Piękne koce i poduszki. Kreacja lalki jest zjawiskowa, mogłaby sama taką nosić. Urocze pieski:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńUrocze to mało powiedziane. <3
Śnieg wygląda wspaniale przez okno, ale w tydzień po tym, jak spadł, o niczym nie marzę bardziej, jak tylko o tym, by wreszcie znikł. Za to Suzie na zimę na pewno jest dobrze zaopatrzona :)!
OdpowiedzUsuńA mi szkoda, że już śniegu nie ma... Nie nacieszyłam się białą zimą.
UsuńEch...