wtorek, 31 grudnia 2024

Misz-Masz końcoworoczny 2024 | End-of-year Mish Mash 2024


I znów 12 miesięcy za nami, a zatem czas na końcoworoczny Misz-Masz. To kolejny taki podsumowujący wpis, poprzednie były w 20192021, 2022 i 2023 roku. I w sumie można powiedzieć, że to już tradycja.

Wpis otwieram ponownie zestawieniami 9 zdjęć - ulubionych i najlepszych według Instagrama. Na początku ulubione. Powyżej moja ulubiona dziewiątka w klimatach fantasy, poniżej - lalki w niemagicznych okolicznościach. W tym roku znów wyszłam nieco poza limit, bo w zabawie #myfavenine2024, której gospodynią jest @estbutterfly, oczywiście powinna być jedna dziewiątka. ;)

And once again, 12 months are behind us, and so it's time for the end-of-year Mish-Mash. This is another such summary post, the previous ones were in 201920212022 and 2023 And in fact, you could say that it's already a tradition.

I'm opening the post again with a compilation of 9 photos - my favorites and the best according to Instagram. Favorites at the beginning. Above are my favorite nine in fantasy climates, below - dolls in non-magical circumstances. This year I went a bit over the limit again, because in the #myfavenine2024 game hosted by @estbutterfly, there should obviously be one nine. ;)


I na koniec dziewiątka wygenerowana na podstawie algorytmów Instagrama. W tym roku mam zgodność dwóch zdjęć - proszę, proszę...

Dwa zdjęcia (lewy górny i lewy dolny róg) to zdjęcia z postów Małgorzaty, @margaretanddolls - byłam współtwórcą w tych dwóch wpisach. :)

And finally, the nine generated based on Instagram algorithms. This year I have a match between two photos - well, well...

Two photos (top left and bottom left) are photos from posts by Małgorzata, @margaretanddolls - I was a co-creator in these two posts. :)

W tym roku opublikowałam o kilka mniej postów niż w poprzednim - ten jest 71-szy. Ale wcale nie dlatego, że mało się działo. A może właśnie dlatego, że działo się tak dużo? Na blogowanie brakło po prostu czasu. Robię zatem mały skrót najciekawszych oraz ulubionych wpisów z 2024. 

W styczniu odbył się kolejny Denim Doll Day organizowany przez Izabelę (@bella_belladoll) i Patrycję (@dressthatdoll), a Wędrujące Spodnie z Kameliowej pracowni po raz czwarty wyruszyły w podróż dookoła świata. 

This year I published a few fewer posts than last year - this is the 71st. But not because there was little going on. Or maybe because there was so much going on? There was simply no time for blogging. So I'm making a short summary of the most interesting and favorite posts from 2024.

In January, another Denim Doll Day organized by Izabela (@bella_belladoll) and Patricia (@dressthatdoll) took place, and the Traveling Pants from Kamelia's Atelier set off on a journey around the world for the fourth time.


Odbyła się także kolejna edycja Doll Tour Poland 2024. Tą akcję organizuje Monika z bloga Lalki Eleny. W tym roku Baśka podróżowała w towarzystwie Samanty, lalki na wózku inwalidzkim - całej zabawie towarzyszył ważny cel, zbiórka na nowy wózek dla Ani Pacuk, kolekcjonerki lalek. Nie wiem, na ile śledziliście historię Ani, ale w połowie listopada nadeszła smutna wiadomość. Ania zmarła. Choć nie znałam jej osobiście, to wiadomość ta ogromnie mnie poruszyła... 

Another edition of Doll Tour Poland 2024 also took place. This event is organized by Monika from the Dolls of Elena blog. This year, Barbra traveled with Samantha, a doll in a wheelchair - the whole fun was accompanied by an important goal, a collection for a new wheelchair for Ania Pacuk, a doll collector. I don't know how much you followed Ania's story, but in mid-November, sad news came. Ania died. Although I didn't know her personally, this news moved me greatly...

W lipcu, razem z Córą pojechałyśmy na spotkanie w Krakowie. To był jej pierwszy lalkowy wyjazd i spotkanie w tak dużym gronie. Obie nacieszyć się nie mogłyśmy tym dniem. Było wspaniale. Liczymy na to, że na wakacjach znów się tam wybierzemy. :)

In July, my Daughter and I went to a dollmeet in Kraków. It was her first doll trip and meeting with such a large group. We both couldn't get enough of that day. It was wonderful. We hope to go there again on holidays :)

Przy okazji wyjazdu zrealizowałyśmy też pomysł Młodej na postacie Jagi i Cykora.

During the trip, we also implemented my Daughter's idea for the characters of Yaga and Skittish.

Jeśli chodzi o powiększanie lalkowego stadka, to ten rok był bardzo udany. Zaczęło się w styczniu od Księżniczki Inków z serii DOTW. Oczywiście u mnie zmieniła się w Leśną Wiedźmę.

When it comes to expanding my doll crew, this year has been a great one. It started in January with Princess of the Incas from the DOTW series. Of course, for me she has transformed into the Forest Witch right away.


Wielkim zaskoczeniem był dla mnie prezent, który dostałam od znajomej ze Stanów - przysłała mi bowiem kolekcjonerskie wydanie Albusa Dumbledora.

A big surprise for me was the gift I got from a friend from the States - she sent me a collector's edition of Albus Dumbledore.


Udało mi się zdobyć Marię Felix z serii Barbie Tribute Collection Doll.

I managed to get Maria Felix from the Barbie Tribute Collection Doll series.


Dzięki Jo (Wiedźmi Świat) do mojej plastikowej ekipy dołączyła Gloria Estefan

Thanks to Jo (Witch WorldGloria Estefan has joined my plastic crew.


W tegorocznym wypuście serii Looks zachwyciła mnie Looks #20 - tradycyjnie, jak to z rudzielcami bywa, mamy ją z Córą w wersji podwójnej.

In this year's edition of the Looks series, I was delighted with Looks #20 - traditionally, how it is with redheads, my Daughter and I have her in a double version.


Z filmowych lalek pojawiła się w mojej ekipie Dzwoneczek. I to tak mnie zachwyciła, że mam ją i w wersji skrzydlatej (w dodatku ściągnęła mi później do ogrodu cały rój wróżek) i cywilnej.

From the movie dolls, Tinkerbell appeared in my crew. And I was so delighted with her that I have her both in a winged (in addition, she later attracted a whole swarm of fairies to my garden) and civilian version.


Drugą filmową panną (i to zieloną!), która sprawiła mi ogromnie dużo radości jest Elphaba.

The second movie lady (and a green one at that!) who gave me a lot of joy is Elphaba.


Dzięki Joli, @jdollinium spełniło się inne moje marzenie, a mianowicie rudowłosa wersja Bellatrix - Jola zrobiła reroot, ja ją ciut podmalowałam i wyszła z tego moja wymarzona lalka. Dostała na imię Melisande.

Thanks to Jola, @jdollinium, another dream of mine came true, namely a red-haired version of Bellatrix - Jola rerooted her, I painted her a bit and it turned out to be my dream doll. She was named Melisande.


Do tego wszystkiego zdobyłam lalkę, która była na pierwszej liście moich lalkowych marzeń od dobrych siedmiu czy ośmiu(!) lat. Tak, proszę państwa - oto Jack Sparrow. I choć ta wiekopomna chwila, gdy przyjechał do mnie wymarzony lalek, nastąpiła w październiku - jeszcze nie było go na blogu. Czeka, aż obszyję go jak należy i dostanie wtedy swój osobny wpis. Ze wszystkimi ochami i achami, na które zasługuje. xD

To make all even more beautiful, I got a doll that had been on the top of my doll dream list for a good seven or eight(!) years. Yes, ladies and gentlemen - here's Jack Sparrow. And although that momentous moment when my dream doll arrived took place in October - he hasn't been on the blog yet. He's waiting for me to sew him up properly and then he'll get his own post. With all the oohs and aahs he deserves. xD


Należy również wspomnieć o tym, jak to syrenkowy wirus, czy jak kto woli Odylkowy szał dopadł całe rzesze kolekcjonerów na całym świecie. ;)

It is also worth mentioning how the mermaid virus, or as some would say, the Odile madness, has gripped crowds of collectors all over the world. ;)


Ja dodatkowo popadłam w jeszcze jedno szaleństwo, a mianowicie namnożyły się u mnie urocze lalki z serii Ily 4EVER. Ech... Co ja poradzę...

I have also fallen into another madness, namely I have accumulated a lot of lovely dolls from the Ily 4EVER series. Oh well... What can I do...


Przypomnę jeszcze dwie sesje w lesie, które mi się całkiem udały. Pierwsza to "Magia wiosennego lasu".

I will recall two more sessions in the forest that were quite successful for me. The first one was "The Magic of the spring forest".



The second one was with Ariels among heather.


W tym roku zabrałam w góry kompletną Mini-rodzinkę - cała czwórka lalek i trójka psów wystąpiła we wpisie "Magiczna jesień w Bieszczadach"

This year I took a complete Mini-family to the mountains - all four dolls and three dogs appeared in the entry "Magical autumn in the Bieszczady Mountains".


Świetną zabawę miałyśmy też z Młodą przy halloweenowym wpisie pt. "Wiedźmy małe i duże". :)

We also had great fun with my Daughter on the Halloween post entitled "Witches small and big". :)


Nie tylko lalkami człowiek żyje. Są jeszcze dioramy i miniatury. ;)

Tu niestety muszę się przyznać, że przy Domu Zielarki zrobiłam niewiele. Prace stanęły koło maja i od tamtej pory przykleiłam tylko 198750 kamyczków, czego niestety nie widać... Ale zima na razie trwa, jest szansa, że jeszcze wygospodaruję trochę czasu na prace przy tym projekcie.

Man does not live by dolls alone. There are also dioramas and miniatures. ;)

Here, unfortunately, I must admit that I have done little on the Herbalist's Cottage. Work stopped around May and since then I have only glued 198,750 stones, which unfortunately is not visible... But winter is still here, there is a chance that I will still find some time to work on this project.


Udało mi się za to skończyć dwa mniejsze projekty lalkowo-domkowe. Pierwszy to diorama stała, Zielarnia Tove.

I did manage to finish two smaller dollhouse projects though. The first was a permanent diorama, Tove's Herbal Shop.


Druga to jadalnia w domu Tove i Ragnvalda - to jest diorama składana, każda ściana jest luzem, można ją złożyć i schować w szafie. Powstanie obu dioram, zielarni i dużej sali, mocno przyspieszył projekt Wiedźmi Świat, który prowadzimy razem z Jo. Po prostu musiałam mieć jakieś wnętrza do zdjęć, żeby historia miniaturowych wiedźm mogła się wreszcie zacząć na dobre. Projekt ów sprawia nam obu wiele radości i budzi nieznane dotąd pokłady kreatywności. ;) Oraz frustracji - bo wiecznie nam czwgoś brakuje. Wiecznie...

The second is the dining room in Tove and Ragnvald's house - it is a foldable diorama, each wall is loose, you can fold it and put it away in a wardrobe. The creation of both dioramas, the herbal shop and the large hall, was greatly accelerated by the Witch World project, which we run together with Jo. I simply had to have some interiors for photos, so that the story of miniature witches could finally begin properly. This project gives us both a lot of joy and awakens previously unknown levels of creativity. ;) And frustration - because we are always missing something. Always...


Nieco mniejszym i zdecydowanie mniej pracochłonnym projektem był Centaur. Na razie centaurzyca Eira nie doczekała się jeszcze innych członków tabunu, ale... Pracuję nad tym, żeby znaleźć na to wolną chwilę. ;) 

A slightly smaller and definitely less labor-intensive project was Centaur. For now, Eira the centaur has not yet received other herd members, but... I'm working on it, to find some free time for it. ;)

Przypomnę jeszcze na koniec jeden projekt, fińskie stroje ludowe

Finally, I would like to remind you of one more project: Finnish folk costumes.

I to tyle na dziś. I na ten rok. ;)

Ode mnie jeszcze najlepsze życzenia dla Was, dużo zdrowia i szczęścia, spełnienia marzeń, nie tylko lalkowych. Uśmiechu i spokoju ducha. 

Szczęśliwego Nowego Roku 2025!

And that's it for today. And for this year. ;)

From me, the best wishes for you, lots of health and happiness, fulfillment of dreams, not only doll dreams. Smiles and peace of mind.

Happy New Year 2025!

piątek, 27 grudnia 2024

Disney Store Roszpunka | Disney Store Rapunzel


Wciąż kompletuję bajkowe panny z wishlisty. Jedną z nich była Roszpunka. Nie było to łatwe zadanie, bo... Nie wiedziałam, którą chcę. Kilka miesięcy temu wypatrzyłam na Vinted lalkę, która mi się ogromnie spodobała. Niestety nie była opisana, nie wiedziałam, które to wydanie - a jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, Disney Store wypuszcza tych bajkowych księżniczek na pęczki i zidentyfikowanie modelu jest czasami po prostu niemożliwe... Ze sprzedającą się nie dogadałam co do zakupu lalki, szukałam więc i szukałam, co to jest za Roszpunka. I co mi się wydawało, że "to ta!" - okazywało się, że jednak nie ta, że coś nie gra... Kształt twarzy, oczy, itd, itd. Mieliście tak kiedyś? 

I wreszcie... Jest! Zidentyfikowałam! Okazało się, że to wersja z dodatkową sukienką i drobiazgami (w tym z kameleonem Pascalem) i niestety kosztuje zdecydowanie za dużo. Po czym dzień później trafiłam na egzemplarz powystawowy z uszkodzonym pudłem. Za pół ceny! Sami więc rozumiecie, że to było przeznaczenie. xD

I'm still collecting fairytale ladies from my wishlist. One of them was Rapunzel. It wasn't an easy task, because... I didn't know which one I wanted. A few months ago I spotted a doll on Vinted that I really liked. Unfortunately, she wasn't described, I didn't know which edition it was - and as some of you probably know, Disney Store releases these fairytale princesses in droves and sometimes identifying the model is simply impossible... I couldn't come to an agreement with the seller about purchasing the doll, so I searched and searched to find out what kind of Rapunzel it was. And every time when I thought "this is the one!" - it turned out that it wasn't the one, that something wasn't right... The shape of the face, the eyes, etc., etc. Have you ever had that happen?

And finally... I found the one! I identified her! It turned out to be a version with an additional dress and some props (including the chameleon Pascal) and unfortunately it costs way too much. Then a day later I came across an exhibition copy with a damaged box. For half the price! So you understand that it was fate. xD

Tym sposobem prześliczna Roszpunka trafiła do mnie w sam raz pod choinkę. Nawet jeśli nie obchodzę świąt, to nie znaczy, że nie mogę mieć czegoś pod drzewkiem, prawda? ;)

This way, the lovely Rapunzel found her way to me just in time for Christmas. Even if I don't celebrate holidays, that doesn't mean I can't have something under the tree, right? ;)

Zaraz po wyskoczeniu z pudła zamieniłam jej ciałko na made to move (GXF07, grubcia w czerwonych maziakowych spodniach do jogi) i wymyłam żel z włosów. Niestety w jej przypadku otwór na szyję jest nieco za duży i przy tak długich, ciężkich włosach łepek trochę lata. Obwiązałam gumkę recepturkę wokół bolca szyi, trochę pomogło, ale idealnie nie jest. Może coś jeszcze wymyślę.

Nie zmienia to jednak faktu, że jest prześliczna. :)

Right after she jumped out of the box I swapped her body for a made to move one (GXF07, a curvy girl in red dye yoga pants) and washed the product out of her hair. Unfortunately, in her case the neck opening is a bit too big and with such long, heavy hair her head is a bit wiggly. I tied a rubber band around the neck peg, it helped a bit, but it's not perfect. Maybe I'll think of something else.

But it doesn't change the fact that she's gorgeous. :)


Śniegu u nas niestety nadal nie ma, ale udało mi  się złapać trochę szronu w świąteczny poranek. Roszpunka dostała szydełkowy sweter w pastelowych kolorach, który fajnie skomponował się z mroźną scenerią.

We still don't have snow, unfortunately, but I managed to catch some frost on holiday morning. Rapunzel got a crocheted sweater in pastel colors, which went nicely with the frosty scenery.

Postanowiłam zmienić jej imię na Luna. 

I decided to change her name to Luna.


Mimo, że nie było ani odrobiny słońca, zdjęcia wyszły całkiem nieźle. Wszystko współgra w szaro-pastelowych kolorach. I powiem Wam, że wystarczyła odrobina mrozu, żeby zrobiło się naprawdę przyjemnie - zniknęła ta obrzydliwa wilgoć w powietrzu, mróz szczypał lekko w nos, a ja wcale nie zmarzłam.

Even though there wasn't a speck of sun, the photos came out pretty well. Everything works in harmony in the grey-pastel colours. And I'll tell you, a bit of frost was enough to make it really nice - that disgusting humidity in the air disappeared, the frost stung my nose a little, and I didn't freeze at all.

Bardzo brakuje mi śniegu (tak, wiem co mówię - mimo, że musiałabym przerzucać tony puchu z podjazdu), więc nawet odrobina tego cukru pudru na gałązkach sprawiła mi dużo radości.

I really miss snow (yes, I know what I'm talking about - even though I'd have to shovel tons of powder down the driveway), so even a little bit of that powdered sugar on the branches made me very happy.

Biegałam po ogrodzie szukając miejsc na zdjęcia z Luną. Patrzcie, jak cudnie wyglądają oszronione wrzosy.

I ran around the garden looking for places to take pictures with Luna. Look how beautiful the frosted heather looks.


Według mnie ciałko plus size bardzo do niej pasuje. Pozowała mi jak marzenie. Jestem ogromnie zadowolona, że dołączyła do mojej bajkowej części kolekcji.

I think a plus size body suits her very well. She posed for me like a dream. I'm so happy that she has joined my fairy-tale part of the collection.

I na koniec jeszcze Luna przy owocach dzikiej róży samosiejki. 

And finally, Luna with the fruit of a self-seeded wild rose.

Jestem nią zachwycona. Tak śliczna i urocza panna, że aż mi brak słów. 

A jak tam u Was? Śnieg? Czy wiosna za oknem? Pozdrawiam Was gorąco.

I'm delighted with her. Such a beautiful and charming lady that I'm speechless.

And how are things with you? Snow? Or the spring outside? Warmest greetings.

wtorek, 24 grudnia 2024

Wiedźmi Świat, Zimowe Przesilenie cz. 3 | Witch World, Winter Solstice Part 3

Poprzednie wpisy z historiami z Wiedźmiego Świata:
Na szlaku,
Salvia,
Zimowe Przesilenie cz. 1,
- Zimowe Przesilenie cz. 2.

I przypominam jak zawsze o blogu Jo, Wiedźmi Świat - tam cała historia, z obu naszych lalkowych krain, zebrana jest w jednym miejscu.

Previous posts with stories from the Witch World:

On the Trail,
Salvia,
Winter Solstice Part 1,
- Winter Solstice Part 2.

And let me remind about Jo's blog, Witch World - there the entire story from both of our doll lands is collected in one place.

Rozmowy przy stole trwały w najlepsze. Narzeczony Aurory, Ingvar, chwycił lutnię i zaczął grać piękną, spokojną balladę.
- O, Linette też gra na lutni... - zaczął Albert, ale służka spiorunowała go wzrokiem i natychmiast zamilkł.

- To niesamowite! Nigdy nie widziałam oswojonych kruków! - Mona z zachwytem patrzyła na czarnopióre ptaki. 
- Przy Przełęczy Mgieł mieszka leśna wiedźma, która je hoduje - Sven z dumą prezentował kruka, który przysiadł u niego na ramieniu. - To Huginn, kruk mojego dziadka, Ragnvalda. 
- Czy mogę go pogłaskać?
- Tak, on jest bardzo spokojny. Uważaj tylko na Torfinna, złośnika ciotki Margaret. Nie lubi obcych, potrafi dziobnąć boleśnie.
- Jak Ty je rozpoznajesz? - spytała Mona zdziwiona.
- Och, każdy jest zupełnie inny! Huginn jest czarny jak noc. Pióra Torfinna mienią się ciemnym fioletem i ma jaśniejszy dziób. A Vigdis, kruczyca babci Gertrudy, jest dużo mniejsza. 
Linette, zafascynowana na równi z Moną, przyglądała się pięknym ptakom.
- Czy one też przenoszą wiadomości, tak jak Bree? - zapytała dziewczynka.
- Oooo, poznałaś już sowę prababci Minervy? - uśmiechnął się Sven. - Tak, one też. Ale one mogą lecieć daleko, wiele dni. Są niesamowicie mądre. Sowy przenoszą wiadomości tylko na krótkie dystanse. 

Conversations at the table were in full swing. Aurora's fiance, Ingvar, took up the lute and began to play a beautiful, peaceful ballad. 
- Oh, Linette also plays the lute... - Albert began, but the maid glared at him and he immediately fell silent.

- It's amazing! I've never seen tame ravens! - Mona looked at the black-feathered birds with delight.
- There's a forest witch living at the Mist Pass who breeds them - Sven proudly showed off the raven that perched on his shoulder. - This is Huginn, my grandfather's, Ragnvald's raven.
- Can I pet him?
- Yes, he's very calm. Just watch out for Torfinn, aunt Margaret's mischievous one. He doesn't like strangers, he can peck painfully.
- How do you recognize them? - Mona asked, surprised.
- Oh, each one is completely different! Huginn is black as night. Torfinn's feathers shimmer with dark purple and he has a lighter beak. And Vigdis, Grandma Gertrude's raven, is much smaller.
Linette, fascinated just like Mona, looked at the beautiful birds.
- Do they also carry messages, like Bree? - asked the girl. 
- Ooooh, have you met Great-Grandma Minerva's owl? - smiled Sven. - Yes, them too. But they can fly far, for days. They are incredibly wise. Owls only carry messages over short distances.


Ingvar zakończył balladę i zaczął grać wesołą, skoczną piosenkę. Zerknął za siebie na dziewczynkę rozmawiającą ze Svenem i szepnął do Aurory:
- Jak myślisz, dlaczego podróżują tak daleko o tej porze roku? Mówiłaś, że mała bardzo się pochorowała. Nic dziwnego, pogoda zdecydowanie nie sprzyja podróżom. 
- Nie wiem. Lady Elaine nie chce chyba zdradzić, co zmusiło ją do tej podróży. Za to wiem, że powinniśmy im pomóc. To ważne. Czuję to.

Ingvar finished the ballad and began playing a cheerful, lively song. He glanced back at the girl talking to Sven and whispered to Aurora:
- Why do you think they're traveling so far at this time of year? You said the little one was very ill. No wonder, the weather is definitely not conducive to traveling.
- I don't know. Lady Elaine doesn't seem to want to reveal what made her make this trip. But I know we should help them. It's important. I can feel it.



Harald słyszał wcześniej rozmowę młodych mężczyzn o mieczach, zagadnął więc Alberta, czy nie potrzeba im niczego na dalszą drogę. 
- Johan nie pochwalił się, że powoli dorównuje już swojemu mistrzowi - powiedział z uznaniem. - Jeśli potrzebujecie się dozbroić przed wyjazdem, to powinniście odwiedzić jego kuźnię.
- Ja mam wszystko, ale Hectorowi przydałby się nowy miecz - zastanowił się Albert. - A Linette nie zabrała swoich sztyletów...
Urwał. Harald zauważył, że młodzieniec się zmieszał. Udał więc, że nie zainteresował się tym w ogóle i wrócił do tematu mieczy. 
- Na pewno znajdziecie dobry miecz. Cała straż miejska ma miecze wykute przez nich, są niezawodne. 
- Jesteś panie strażnikiem?
- Kapitanem straży - Harald mrugnął do młodego. 

Harald had heard the young men talking about swords earlier, so he asked Albert if they needed anything for their journey.
- Johan didn't boast that he was slowly catching up with his master - he said with appreciation. - If you need to arm yourselves before you leave, you should visit their forge.
- I have everything, but Hector could use a new sword - Albert wondered. - And Linette didn't bring her daggers...
He broke off. Harald noticed that the young man was confused. So he pretended not to be interested at all and returned to the subject of swords.
- I'm sure you'll find a good sword. The entire city guard has swords forged by them, they're reliable. 
- Are you a guard, sir?
- The captain of the guard - Harald winked at the young man.


Miriam przysiadła koło Inge. 
- Jak się czujesz, kochanie? Widziałam, że niewiele jesz. 
- No cóż. Poranne nudności trwają jak widać do wieczora - skrzywiła się czarnowłosa dziewczyna. - Mam nadzieję, że miną lada dzień. Margaret przywiozła mi imbir, może pomoże i złagodzi je choć trochę.
- Dzieciaki już wiedzą, że będą mieć brata lub siostrę?
- Wiedzą, wiedzą. I nie mogą się doczekać - uśmiechnęła się Inge.
Miriam zerknęła na Svena, który rozprawiał z Moną o krukach.
- Proszę, proszę. A normalnie to ledwie dwa słowa powie - uśmiechnęła się ciepło.
- Prawda? Szybko znalazł wspólny język z tą dziewczynką. Wiesz, jak kocha zwierzęta i może godzinami siedzieć w ptaszarni. A ona jest bardzo miła. 
- Ciekawe, co ich skłoniło, żeby wyruszyć tak daleko. O tej porze roku! Gdyby nie ten zawalony most pod Korundią, pojechali by Południowym Traktem, to zupełnie co innego. Nawet nie chcę myśleć, jak fatalną musieli mieć podróż tutaj, na Północnym Trakcie. Jechałaś tam kiedyś? Okropna droga, w dodatku prawie nie ma tam ludzi, nawet małej wsi. O gospodach już nie wspomnę... 

Miriam sat down next to Inge.
- How are you feeling, my dear? I saw that you haven't eaten much.
- Well. The morning sickness has been going on until the evening, as you can see - the black-haired girl grimaced. - I hope it will pass any day now. Margaret brought me some ginger, maybe it will help and tone them down a little.
- Do the children already know that they will have a brother or sister?
- They know, they know. And they can't wait - Inge smiled.
Miriam glanced at Sven, who was talking to Mona about ravens.
- Well, well. And normally he would barely say two words - she smiled warmly.
- Right? He quickly found common ground with that girl. You know how much he loves animals and can sit in the aviary for hours. And she is very nice.
- I wonder what made them go so far away. At this time of year! If it weren't for that collapsed bridge under Korundia, they would have taken the Southern Road, it would have been a completely different story. I don't even want to think about how bad their trip must have been here, on the Northern Road. Have you ever been there? Awful road, and there are almost no people there, not even a small village. Not to mention the inns...


- Margaret, przywiozłaś może jakieś swoje specyfiki dla tej małej? Przydałby im się zapas, mają jeszcze daleką drogę przed sobą - zapytała Gyda, przysiadając się do Margaret i Gertrudy.
- Przywiozłam, przywiozłam. Całą torbę - uśmiechnęła się Margaret. - Ale chyba nie zamierzają wyruszać od razu? Przełęcz z pewnością jest nieprzejezdna. Selena przysłała mi ostatnio kruka, rozmyło trakt. Wyobraźcie sobie, że ten mały potoczek, Srebrny, wylał aż pod jej chatę! Na szczęście nie dotarł do samego domu...
- Co gorsza, lada dzień spadnie śnieg - pokiwała głową Gertruda, a jej kolczyki zabrzęczały dźwięcznie. 
- Z pewnością, od kilku dni czuję to w starych kościach - przytaknęła Gyda. - Z tego, co mówiła mi Minerva, zostaną na dłużej w Salvii. Wynajęli pokoje w gospodzie Tory. Pewnie ruszą dopiero wiosną.

- Margaret, have you brought any of your remedies for the little one? They could use some supplies, they still have a long way to go - Gyda asked, sitting down next to Margaret and Gertrude.
- I have, I have. The whole bag - Margaret smiled. - But they don't intend to set off right away, do they? The pass is certainly impassable. Selena recently sent me a raven, it washed out the road. Imagine that this small stream, the Silver, flooded right up to her cottage! Fortunately, it didn't reach the house itself...
- What's worse, snow will fall any day now - Gertrude nodded, and her earrings jingled melodiously.
- Certainly, I've felt it in my old bones for a few days - Gyda agreed. - From what Minerva told me, they'll be staying in Salvia for a while. They've rented rooms at Tora's inn. They probably won't set off until spring.



Johan i Torvald weszli niosąc naręcza grubych kłód. Zapowiadało się, że uczta i świętowanie potrwają do rana. Nie mogło zabraknąć drewna na opał. 

Johan and Torvald entered carrying armfuls of thick logs. It looked as if the feast and celebration would last until morning. They could not lack firewood.


Minerva czytała małej Hildzie ulubioną historię o smoku. Dziewczynka znała ją już na pamięć, ale zawsze ekscytowała się przygodami mądrego smoczyska. Gerda i Agnes siedziały obok na dywanie, razem z jamniczką i kotami. Słuchały jednym uchem kłócąc się, które ze zwierzaków jest najpiękniejsze i najmądrzejsze.

Minerva was reading little Hilda her favorite story about the dragon. The girl already knew it by heart, but she was always excited by the adventures of the wise dragon. Gerda and Agnes were sitting on the carpet next to her, along with the dachshund and the cats. They were listening with half an ear, arguing about which of the animals was the most beautiful and the wisest.



Tove przysiadła się do Lady Elaine. 
- Dziękujemy ci, Zielarko, za zaproszenie - dama powiedziała ze szczerą wdzięcznością. - Nie sądziłam, że spędzimy te święta w tak cudownym miejscu, jak twój dom. Ta podróż... Nic nie szło tak, jak powinno.
Tove chciała zapytać o powód, który zmusił  ich do opuszczenia Korundii, ale zrezygnowała. Nie chciała stawiać gościa w niezręcznej sytuacji, a ewidentnie Lady Elaine nie chciała o tym romawiać.
- Cieszę się, że do nas dołączyliście. Czas Przesilenia powinno się spędzać wśród rodziny i przyjaciół.
- U was jest tak radośnie... - westchnęła Lady, a w jej głosie zabrzmiała jakaś tęsknota. - A ta uczta! Ty i twoja siostra jesteście niezrównanymi kucharkami. I nadziwić się nie mogę, jak jesteście do siebie podobne...
- Nie ty jedna się nie możesz nadziwić - Tove zaśmiała się odstawiając kielich. Mrugnęła też wesoło do rozmówczyni. - I jestem pewna, że intryguje cię, jak to jest, że widzisz tu tyle par bliźniąt.
- To prawda - skinęła głową Lady Elaine. 
- Nasz ród od wieków zajmował się ziołami, magią ziemi i leczeniem. Dostałyśmy dar, którym dzielimy się z ludźmi, dbając o ich zdrowie. Co więcej, w każdym pokoleniu rodzą się rudowłose bliźnięta. Tylko dziewczynki. Są obdarzone wieloma umiejętnościami i przekazują je później swoim córkom. 
- Masz także syna, prawda?
- Tak, Torvalda. Chłopcy nie rodzą się zbyt często w naszej rodzinie i nigdy nie mają zdolności uzdrowicielskich - wyjaśniła. - Jest za to doskonałym myśliwym.

Tove sat down next to Lady Elaine.
- Thank you, Herbalist, for the invitation - the lady said with sincere gratitude. - I didn't think we'd be spending this holiday season in such a wonderful place as your home. This journey... Nothing was going as it should have.
Tove wanted to ask about the reason that had forced them to leave Korundia, but decided against it. She didn't want to put her guest in an awkward position, and Lady Elaine clearly didn't want to talk about it.
- I'm glad you've joined us. The Solstice should be spent among family and friends.
- It's so joyful here... - the Lady sighed, and there was a certain longing in her voice. - And this feast! You and your sister are incomparable cooks. And I can't help but wonder how much you look alike...
- You're not the only one who is amazed - Tove laughed, setting down her goblet. She also winked at her interlocutor playfully. - And I'm sure you're intrigued by how you see so many pairs of twins here.
- True - Lady Elaine nodded.
- Our family has been involved with herbs, earth magic, and healing for centuries. We were given a gift that we share with the people, caring for their health. What's more, in every generation, red-haired twins are born. Only girls. They are gifted with many skills and pass them on to their daughters.
- You also have a son, right?
- Yes, Torvald. Boys are not born very often in our family, and they never have healing abilities - she explained. - He is an excellent hunter, though.


- Lady Elaine - Ragnvald zagadną gościa. - Słyszałem, że zostaniecie w Salvii na zimę.
- Nie mamy chyba wyjścia. Twoja żona panie powiedziała, że Przełęcz jest w tej chwili nieprzejezdna. A nie wyobrażam sobie wrócić Północnym Traktem do Ravenii i objechać góry od południa.
- Słusznie. Śnieg spadnie lada dzień. A twoja córka jest zbyt osłabiona, by znów spędzić tyle dni i nocy na trakcie.
- Wiem o tym. Muszę tylko jakoś zawiadomić brata. Oczekuje mnie, a nie miałam jak wysłać wiadomości w tej głuchej dziczy, przez którą jechaliśmy.
- W tym mogę pomóc - uśmiechnął się Ragnvald. - Wyślemy kruka. On nic sobie nie robi z rozmytych traktów. Powiedz tylko, do kogo mam go posłać.
Lady Elaine odetchnęła z wyraźną ulgą. 
- Dziękuję, panie. Mój brat to Wielki Mag Percival. Mieszka w...
- Percival? - Ragnvald był tak zaskoczony, że z wrażenia przerwał jej w pół słowa. - Jesteś siostrą tego starego dziadygi Percivala? Na bogów, nie wiedziałem, że ma siostrę!

- Lady Elaine - Ragnvald asked the guest. - I heard that you will stay in Salvia for the winter.
- I guess we have no choice. Your wife, sir, said that the Pass is currently impassable. And I can't imagine returning to Ravenia via the Northern Road and bypassing the mountains from the south.
- Rightly so. The snow will fall any day now. And your daughter is too weak to spend so many days and nights on the road again.
- I know that. I just have to notify my brother somehow. He is expecting me, and I had no way of sending a message in this desolate wilderness through which we were traveling.
- I can help with that - Ragnvald smiled. - We will send a raven. He doesn't care about the blurred roads. Just tell me who to send him to.
Lady Elaine breathed a sigh of relief.
- Thank you, sir. My brother is the Great Mage Percival. He lives in...
- Percival? - Ragnvald was so surprised that he interrupted her in mid-sentence. - Are you the sister of that old geezer Percival? By the gods, I didn't know he had a sister!





- Nie mów tak o Percy'm - ofuknęła go Tove. - Ty jesteś w tym samym wieku!
Elaine słuchała oszołomiona.
- Znacie go? - wyksztusiła w końcu.
- Oczywiście! Byliśmy na jednym roku w Akademii Wojskowej, obaj szkoliliśmy się na magów bojowych. Później ta cała awantura z Arnoldem... - machnął ręką. - To długa historia. Zresztą jestem już na emeryturze. I nie miałem pojęcia, że Persival ma siostrę. Nic o tobie nie mówił, pani.

- Don't talk about Percy like that - Tove snapped. - You're the same age!
Elaine listened, stunned.
- Do you know him? - she finally managed to ask.
- Of course! We were in the same year at the Military Academy, both training to be battle mages. Then the whole Arnold thing...- he waved his hand. - It's a long story. Besides, I'm retired now. And I had no idea Percival had a sister. He didn't say anything about you, my lady.


- Nie widziałem cię w Akademii, panie - wtrącił się Hector. - A też tam się szkoliłem. Zaczynałem naukę co prawda dwa lata później niż Persival...
- Wtedy wysłali mnie chyba do Garnizonu Granicznego... - zamyślił się Ragnvald. - Trwały tam zamieszki wywołane przez zbirów Arnolda.
- Ach, wiedziałem, że skądś kojarzę twoje imię, panie! - Hector klepnął się w czoło. - To ty zostałeś najmłodszym oficerem! Przecież normalnie szkolenie trwało 4 lata!
- Stare dzieje - Ragnvald znów machnął ręką, ale uśmiechnął się pod nosem do wspomnień. Zwrócił się znów do Lady Elaine. - Z tego co pamiętam, matka Percivala zmarła tuż przed jego przybyciem na szkolenie...

- I didn't see you at the Academy, sir - interrupted Hector. - And I trained there too. I started my studies two years later than Percival... 
- I think they sent me to the Border Garrison then... - Ragnvald mused. - There were riots there, caused by Arnold's thugs.
- Ah, I knew I recognized your name from somewhere, sir! - Hector slapped his forehead. - You were the youngest officer! After all, training normally lasted 4 years! 
- Old times - Ragnvald waved his hand again, but smiled to himself at the memories. He turned back to Lady Elaine. - From what I remember, Percival's mother died just before he arrived for training...



- Tak było - potwierdziła Lady Elaine. - Jego ojciec ożenił się ponownie. Jestem więc przyrodnią siostrą Percivala. Urodziłam się, gdy był jeszcze w Akademii. 
- Ależ historia! - uśmiechnęła się Tove, po czym zwróciła się do męża. - Jutro z samego rana musisz posłać kruka. Percy na pewno zamartwia się o los siostry i siostrzenicy!
- Spokojnie. Ptaszysko dotrze do niego za dwa, może trzy dni. Damy znać staremu piernikowi, że jego mała siostrzyczka ma się dobrze - uśmiechnął się do lady Elaine, cokolwiek zaskoczonej nagłą poufałością.

- Yes, she did - Lady Elaine confirmed. - His father remarried. So I'm Percival's half-sister. I was born when he was still at the Academy.
- What a story! - Tove smiled, then turned to her husband. - You must send the raven first thing tomorrow morning. Percy must be worried about his sister and niece!
- Don't worry. The bird will reach him in two, maybe three days. We'll let the old man know his little sister is fine - he smiled at Lady Elaine, who was a little surprised by the sudden familiarity.


Tove położyła rękę na ramieniu Lady, widząc jej niepewną minę.
- Nie gniewaj się, Lady Elaine. Mój mąż i twój brat wiele razem przeszli, są bardzo dobrymi przyjaciółmi. Teraz i on będzie cię traktował jak młodszą siostrę. 
- Zastanawiam się tylko... - zaczęła dama i ugryzła się w język.
- Jak to możliwe, że i ja znam Percy'ego, skoro nie wyglądam na tyle lat? - dokończyła domyślnie Tove. - Powiedzmy, że zdolności uzdrowicielskie, siostry bliźniaczki i rude włosy to nie jedyne dary w naszym rodzie. Zielarki w naszej rodzinie są bardzo długowieczne. Nie powiem, całkiem przydatny dar...
- To wiele wyjaśnia - westchnęła Lady Elaine. Po czym dodała. - Jestem ogromnie wdzięczna za waszą pomoc. 
- Nie ma za co. Uwierz mi pani, Salvia jest całkiem przyjemnym miasteczkiem i myślę, że miło spędzicie tu zimę. Wszystko się ułoży.
O dziwo, Lady Elaine uwierzyła w jej słowa.

Tove put her hand on Lady's shoulder, seeing her uncertain expression.
- Don't be angry, Lady Elaine. My husband and your brother have been through a lot together, they are very good friends. Now he will treat you like a younger sister.
- I just wonder... - the lady began and bit her tongue.
- How is it possible that I know Percy, if I don't look that old? - Tove finished thoughtfully. - Let's just say that healing abilities, twin sisters and red hair are not the only gifts in our family. Herbalists in our family are very long-lived. I won't say, quite a useful gift...
- That explains a lot - Lady Elaine sighed. Then she added. - I am very grateful for your help.
- You are welcome. Believe me, my lady, Salvia is quite a nice town and I think you will spend the winter here pleasantly. Everything will work out.
Surprisingly, Lady Elaine believed her words.



Świętowanie Zimowego Przesilenia przeciągnęło się do późna, w końcu trwała najdłuższa noc roku. Nawet dzieci nie zamierzały pójść zbyt szybko do łóżek, choć w końcu udało się je zagonić do spania. Dorośli siedzieli, jedli, pili i słuchali Ingvara grającego coraz to nowe ballady. 

The Winter Solstice celebrations dragged on until late, after all it was the longest night of the year. Even the children were reluctant to go to bed, though they were eventually coaxed into sleep. The adults sat, ate, drank, and listened to Ingvar playing ballads.


Jak Wam się podobają opowieści ze świata małych wiedźm? :)

Oczywiście wrócimy do ich przygód, choć muszę dopiero przygotować następne posty. Nie powiem, są dosyć czasochłonne. ;) Miałam jednak wielką radochę przy tej sesji. Co więcej, obyło się bez katastrof w postaci przewracania się lalek niczym domino - na szczęście impreza była siedząca. ;) W międzyczasie zaglądajcie na bloga Jo, bo tam wciąż dzieją się różne rzeczy w Starym Zamku i nie tylko. Lada moment obie historie połączą się i wyjaśni się wiele wątków.

To tyle na dziś. Pozostaje mi jedynie życzyć Wam wszystkiego najlepszego na ten świąteczny czas. Spędźcie go w radosnej, rodzinnej atmosferze. Odpocznijcie. Wesołego świętowania!

How do you like the stories from the world of little witches? :)

Of course we will return to their adventures, although I have to prepare the next posts. I won't lie, they are quite time-consuming. ;) However, I had a lot of fun during this session. What's more, there were no disasters in the form of dolls falling over like dominoes - fortunately the party was seated. ;) In the meantime, visit Jo's blog, because there are still various things happening in the Old Castle and not only there. In a moment both stories will connect and many threads will be explained.

That's all for today. All that remains for me is to wish you all the best for this holiday season. Spend it in a joyful, family atmosphere. Relax. Happy celebrations!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...